Czy usiedzenie z zadkiem na miejscu było dla Jemioły wykonalne? Najwyraźniej nie, skoro po ostatniej porażce związanej z brakiem znajomości terenów, ponownie wybrała się na krótką przechadzkę, która...nie skończyła się tak jak tego kotka chciała. Mimo odwodzenia jej od tego pomysłu, srebrna kotka wyszła z obozu od razu, kiedy tylko umyła się i wzięła sobie przekąski. Dzisiaj potrenuje i udoskonali swoją zdolność polowania! A...właściwie to planowała. Uniosła wysoko ogon i wydreptała z obozu Klanu Nocy, idąc w kierunku rzeki, by potem ruszyć jej brzegiem w poszukiwaniu dobrego miejsca na pierwszą próbę samotnego polowania. Nie ufała płynącej niedaleko rzece i wolała się do niej nie zbliżać. Na stosie leżały ryby i najprawdopodobniej wojownicy musieli uczyć się na nie polować, czy chociażby pływać. Na samą myśl aż stanęła jej sierść na karku! Ona chyba już do końca swojego życia, nie będzie chciała wchodzić do wody. Ten jeden, głupi i nieostrożny ruch prawie że przypłaciła życiem i gdyby nie Pstrągowy Pysk..nie wiadomo co by się z nią stało. Nigdy wprawdzie nad tym nie rozmyślała za bardzo. Co się działo z kotami po śmierci? Odchodzą na niebo, do swoich przodków? Jednak co dzieje się z kotami, które w to nie wierzą? Albo nie są z klanów? Pokręciła łebkiem odrzucając te ciemne myśli i rozejrzała się, poruszając delikatnie uchem, kiedy gdzieś tam za sobą usłyszała szeleszczenie. Uśmiechnęła się pod nosem i...po prostu skoczyła. Bez większego skradania, czy przygotowania - zwyczajnie w świecie skoczyła, prosto w trawę z nadzieją, że w jej łapy sama wsunie się jakaś zdobycz. Przy Grzmiącej Ścieżce było zdecydowanie łatwiej! Jednak tam, były myszy albo stare, albo tak zdesperowane, że sam pchały się pod łapy młodej kici. Tu, pulchne i zdrowe myszki, w zieloną i ciepłą porę jednak nie za bardzo chciały ułatwiać jej życia i...uciekały. Ta jednak nie zrezygnowała ze zwierzyny za szybko i ruszyła za nią w mozolną pogoń byleby tylko nie stracić jej za bardzo z oczu.
— Ej wracaj! Ja chce cię tylko upolować — rzuciła pod nosem, dalej ścigając umykające spod jej łap szaro-niebieskie futerko, należące do przestraszonej myszki, cicho popiskującej w wyrazie przerażenia. Po chwili jednak widocznie się uspokoiła, kiedy dojrzała z jakim to kotem ma do czynienia. Czmychnęła w najbliższą kępkę traw, w naiwnej myśli że już będzie bezpieczna a tu...BŁĄD! Jemioła odbiła się od ziemi i wpadła w wyższą trawę, szamocząc się w niej w próbie dosięgnięcia swojej ofiary. Znajdowała się zaskakująco blisko rzeki, jednak nawet jej szum skutecznie nie oderwał jej od marnej próby uzyskania satysfakcjonującej zwierzyny na stos. Na jej nieszczęście, po drugiej stronie rzeki, na terenach należących już do innego klanu, przechadzał się jakiś kocur. Kiedy to dojrzał szamoczącą się Jemiołę na samym początku zastygł i przyglądał się temu wszystkiemu. Co tam się działo? Czy kot, tak wijący się w trawie był w niebezpieczeństwie? Może coś go zaatakowało i potrzebuje pomocy? Zmrużył oczy i kiedy dojrzał przebłyski srebrnej sierści, zesztywniał. Ktoś tam naprawdę jest w potrzebie! Bez większego zastanowienia, ruszył w kierunku rzeki by...no cóż, udzielić pomocy osamotnionemu kotu w niebezpieczeństwie. Skąd miał wiedzieć, że to jedynie była pieszczoszka, walcząca z żywotną myszką?
— Spokojnie, zaraz pomogę! — miauknął i wskoczył do wody, żwawo przebierając łapami, by jak najszybciej pokonać przeszkodę, w postaci zimnej rzeki. Do uszu Jemioły doszedł owy wrzask i wtedy też się zatrzymała, po wykonaniu dziwnego zwrotu przez który wylądowała na boku. Kto krzyczał i kto niby miał jej pomóc? W czym? Przecież prawie złapała te mysz! Wtedy też usłyszała bojowy wrzask i źrenice jej się zmniejszyły w niemałym przerażeniu, kiedy nad jej sylwetką pojawił się cień nieznanego i obco pachnącego kota, który do tego był...mokry? Wydała z siebie cichy pisk, kiedy kocur wpadł na nią, przewalając ją na plecy a samemu przewracając się nieco dalej z ogromnym zdezorientowaniem. Przecież...przecież miał wpaść w środek bitwy na śmierć i życie a nie...nie na kotkę, leżąca sobie spokojnie w trawie. Natychmiast się podniósł i rozejrzał, jakby w poszukiwaniu zagrożenia, którego nie dojrzał właściwie nigdzie. Jemioła uniosła delikatnie brew, po czym zaśmiała się rozbawiona, również się podnosząc.
— Coś się stało słoneczko, żeś tak bojowo na mnie skoczył? Oj przysięgam, że bałam się jak nigdy! Przekroczyłam granice czy...
— M-m-myślałem...ż-że g-gro-grozi ci niebe-niebe-niebezpieczeństwo i... — wyjąkał zawstydzony kocur. Dopiero kiedy wskoczył na pulchniutką kicię, dojrzał i wyczuł że była ona kotką! Co sprawiło, że automatycznie cała odwaga i pewność siebie z niego uleciała a on...stał się jąkającym kocurkiem! Srebrna posiadaczka niebieskich oczu zaśmiała się głośno i radośnie. Kocur z innego klanu, przybył jej na pomoc kiedy ona tylko polowała na mysz? Czyżby robiła to aż tak nieudolnie? Oj Szakłakowy Cień będzie miał z nią naprawdę dużo roboty.
— Spokojnie, nie denerwuj się kwiatuszku — miauknęła pogodnie i polizała się po piersi nadal cicho chichocząc — Nic mi nie jest, ja...jedynie polowałam i chyba wyszło mi to wyjątkowo tragicznie. Naprawdę, prawie miałam te mysz! — prychnęła i obejrzała się za siebie, za znikającym, szarym zadkiem. A to skubana piszczka! Uciekła jak tylko miała okazje, biorąc pod uwagę tę śmieszną sytuację. Bo jak inaczej można ją nazwać? Widocznie nadal zdezorientowany kocur, odchrząknął cicho i trzepnął ogonem. Jak tu uratować własną skórę przed skończeniem jako totalne pośmiewisko? Do tego w oczach kotki z innego klanu...co też by sobie inni pomyśleli! W końcu zebrał się w sobie i kiedy to srebrna, była pieszczoszka spoglądała na niego z zainteresowaniem, wydukał
— Je-Je-Jestem... Mokry
— Oj tyle widzę! — ponownie mu przerwała i przejechała po nim czujnie spojrzeniem. — Przepłynąłeś rzekę? Aj ty głupi futrzaku, to przecież niebezpieczne. Potrzebujesz pomocy z wysuszeniem się? Mogę podać pomocny...JĘZYK! — Mokra Blizna przełknął ślinę i zjeżył delikatnie sierść na karku po czym wbił spojrzenie w ziemię i burknął
— M-Mokra blizna to...moje imię
— Toż cię słoneczko nazwali! — zaśmiała się pod nosem i delikatnie strzepała łapą wodę z wibrysów młodszego kocurka. Na pewno jego rodzice nie pomyśleli, że nastąpi taka sytuacja. A jednak, nastąpiła! — Ja jestem Je...Tak, nadal jestem Jemioła. Niedawno dołączyłam do Klanu Nocy i no jak zdążyłeś zauważyć, nie potrafię polować, skoro wziąłeś to za walkę na śmierć i życie! Miło mi cię poznać Mokra Blizno. Nie widziałam cię w kla-...o jesteś z innego? Jakiego?
<Mokra Blizno? Chyba nie pogardzisz rozmową>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz