Parę dni przed mianowaniem
Zimorodek kochała swoje rodzeństwo, zarówno Mandarynkę jak i Płotkę, która co prawda była czekoladowa “O zgrozo!”, a również Algę. Alga. Wydawałoby się, że to ona przez iloraz swojej obecnej inteligencji jak i czasem zachowanie powinna irytować Zimorodek najbardziej, tak jakimś cudem Alga była jej ulubioną siostrą (nie umniejszając innym). Nie dość, że można się z nią było fajnie bawić, była kochana i miała mięciutkie, piękne pofalowane futerko, w które miło było się wtulać, to na dodatek była naprawdę zabawna. Jakkolwiek Adhd, którego Zimorodek była pewna w przypadku swojej siostry, dodawało jej tę nutę bycia irytującym, tak z nieznanych powodów Zimorodek po prostu lubiła jej rezolutność, roztrzepanie i nadpobudliwość. Nie miała pojęcia dlaczego.
Właśnie wstała i miała zamiar przecisnąć się do wejścia, by wziąć łyk świeżego powietrza, i gdy już miała odejść niezauważona… Udało się usłyszeć szelest, a po nim pisk. Alga. Na bank Alga, ten pisk brzmiał dokładnie jak ona.
- Przepraszam... Hej, nie śpisz? Obudziłam cię? - zapytała ostrożnie.
- Nie spałam - wymamrotała jej siostrzyczka. W sumie w jej przypadku to prawdopodobne. Przymrużone brązowe oczy należące do jej siostry wpatrywał się w nią - Myślałam… - dodała w końcu.
- Ach, tak? Nad czym? - zapytała z rozbawieniem. Jej siostra zazwyczaj miała najdziwniejsze pytania i rozkminy. W sumie były one dosyć śmieszne.
- Algami… - Przypomniała sobie jej siostrzyczka po krótkim namyśle. - No bo słuchaj, widziałaś kiedyś algę? - kontynuowała Alga.
- Stoi przede mną - odpowiedziała bez namysłu. W sumie to logiczne, Alga myśli o aldze…
- Um, okej. Zimorodku, bardzo śmieszne... ale nie o to mi chodziło. Popatrz, bo my to nawet nie wiemy zbyt wiele o naszych imionach, prawda? Nigdy rzeki nawet nie widziałyśmy - odpowiedziała Alga.
W sumie Zimorodek wiedziała, skąd wzięło się jej imię. Jak kiedyś zapytała się cioci, ta wspomniała, że to od takiego ładnego, kolorowego ptaka… Ale teraz nie o tym.
- Właściwie, to jest zaraz przy obozie, więc zaraz przy żło... - Przypomniała o tej oczywistej oczywistości swojej siostrze, lecz to co mówiła, zostało jej brutalnie przerwane. Szczyt chamstwa i bezczelności.
- Naprawdę?! - Nie dość, że zostało jej przerwane to…
- N-nie wiedziałaś? - zapytała z przerażeniem w głosie. - Przecież słychać szum wody… - Była załamana.
"Proszę Algo, powiedz, że to tylko taki żart" - błagała siostrę w myślach.
- Woda wydaje dźwięki?! - krzyknęła zaskoczona Alga. Nie, nie, nie, nie, nie! Niestety to nie jest żart… Dlaczego, za co, dlaczego…
Oczy wyszły jej z orbit i wydawało jej się, że zaraz pęknie od nadmiaru powietrza, które wciągnęła. Wypuściła je natychmiast z głośnym świstem i odetchnęła, aby odpocząć, po czym pchając przed sobą nieco zaskoczoną Algę skierowała się w stronę ściany żłobka, od strony której była rzeka, co można było rozpoznać po tym iż szum był najgłośniejszy w tym miejscu. Zrobiła łapką dziurę w ścianie, wystarczająco dużą by można było przez nią patrzeć.
- Proszę bardzo Algo, rozejrzyj się. Jak zapewne widzisz tam jest rzeka. A ten szum, który ciągle słyszysz, jest wydawany przez nią.
- To to rzeka tak szumi? - zapytała znowu jej siostra.
Teraz Zimorodek już nie wiedziała, co robić. Rzuciła się na ziemię gryząc wymoszczenie żłobka dla złagodzenia stresu. Co ona zrobiła nie tak… Już myślała, że gorzej być nie może, gdy coś ją dziabnęło w ogon…
- Alga! - wrzasnęła i zaczęła gonić za uciekającą siostrą.
Właśnie wstała i miała zamiar przecisnąć się do wejścia, by wziąć łyk świeżego powietrza, i gdy już miała odejść niezauważona… Udało się usłyszeć szelest, a po nim pisk. Alga. Na bank Alga, ten pisk brzmiał dokładnie jak ona.
- Przepraszam... Hej, nie śpisz? Obudziłam cię? - zapytała ostrożnie.
- Nie spałam - wymamrotała jej siostrzyczka. W sumie w jej przypadku to prawdopodobne. Przymrużone brązowe oczy należące do jej siostry wpatrywał się w nią - Myślałam… - dodała w końcu.
- Ach, tak? Nad czym? - zapytała z rozbawieniem. Jej siostra zazwyczaj miała najdziwniejsze pytania i rozkminy. W sumie były one dosyć śmieszne.
- Algami… - Przypomniała sobie jej siostrzyczka po krótkim namyśle. - No bo słuchaj, widziałaś kiedyś algę? - kontynuowała Alga.
- Stoi przede mną - odpowiedziała bez namysłu. W sumie to logiczne, Alga myśli o aldze…
- Um, okej. Zimorodku, bardzo śmieszne... ale nie o to mi chodziło. Popatrz, bo my to nawet nie wiemy zbyt wiele o naszych imionach, prawda? Nigdy rzeki nawet nie widziałyśmy - odpowiedziała Alga.
W sumie Zimorodek wiedziała, skąd wzięło się jej imię. Jak kiedyś zapytała się cioci, ta wspomniała, że to od takiego ładnego, kolorowego ptaka… Ale teraz nie o tym.
- Właściwie, to jest zaraz przy obozie, więc zaraz przy żło... - Przypomniała o tej oczywistej oczywistości swojej siostrze, lecz to co mówiła, zostało jej brutalnie przerwane. Szczyt chamstwa i bezczelności.
- Naprawdę?! - Nie dość, że zostało jej przerwane to…
- N-nie wiedziałaś? - zapytała z przerażeniem w głosie. - Przecież słychać szum wody… - Była załamana.
"Proszę Algo, powiedz, że to tylko taki żart" - błagała siostrę w myślach.
- Woda wydaje dźwięki?! - krzyknęła zaskoczona Alga. Nie, nie, nie, nie, nie! Niestety to nie jest żart… Dlaczego, za co, dlaczego…
Oczy wyszły jej z orbit i wydawało jej się, że zaraz pęknie od nadmiaru powietrza, które wciągnęła. Wypuściła je natychmiast z głośnym świstem i odetchnęła, aby odpocząć, po czym pchając przed sobą nieco zaskoczoną Algę skierowała się w stronę ściany żłobka, od strony której była rzeka, co można było rozpoznać po tym iż szum był najgłośniejszy w tym miejscu. Zrobiła łapką dziurę w ścianie, wystarczająco dużą by można było przez nią patrzeć.
- Proszę bardzo Algo, rozejrzyj się. Jak zapewne widzisz tam jest rzeka. A ten szum, który ciągle słyszysz, jest wydawany przez nią.
- To to rzeka tak szumi? - zapytała znowu jej siostra.
Teraz Zimorodek już nie wiedziała, co robić. Rzuciła się na ziemię gryząc wymoszczenie żłobka dla złagodzenia stresu. Co ona zrobiła nie tak… Już myślała, że gorzej być nie może, gdy coś ją dziabnęło w ogon…
- Alga! - wrzasnęła i zaczęła gonić za uciekającą siostrą.
***
W dniu mianowania
W dniu mianowania
Zimorodek porządnie wyczyściła i ułożyła sobie futerko. Tylko jej śmieszna czuprynka podobna do tej, jaką ma ptaszek, którego imię nosiła, sterczała i ni tak ni siak nie chciała się ułożyć. Trudno się mówi, w sumie tak jest je nawet ładniej. Wyszła przed żłobek i stanęła dumnie wyprostowana, by prezentować się jak najlepiej. W końcu dołączyła do niej reszta sióstr. Obok niej stanęła jej ulubiona siostra.
- Co tam Algo? - zagadnęła wesoło. - Jak tam przed mianowaniem na ucznia?
- Wspaniale! - odpowiedziała jej siostra, niemalże krzycząc i podskakując, jednakże przypominając sobie, że jej tak nie wypada, uspokoiła się natychmiast, by pokazać, że od dziś już nie była kociakiem. Od dziś będzie uczennicą.
- Też się nie mogę doczekać! - stwierdziła szczerze Zimorodek, śmiejąc się swobodnie. - Wreszcie będę Zimorodkową Łapą! - rozmarzyła się.
- A ja będę Algową Łapą! - powiedziała jej siostra z zadowoleniem, mrużąc oczy.
- Ciekawe kto z nas pierwszy ukończy szkolenie… I kto kiedyś okaże się najlepszy i Babcia uzna go za godnego bycia jej następcą… I powie, że jest z niego dumna, wpatrując się w niego swoimi pięknymi zielonymi oczami…
- W sumie, dlaczego żadna z nas nie ma zielonych oczu jeśli tatuś ma zielone?
- Nie mam pojęcia… - odpowiedziała. - To trochę dziwne. Ale no nic.
Po krótkim czasie Srocza Gwiazda zwołała klan na ich ceremonię i zaczęła wymawiać formułkę, kolejno mianując każdą z kotek.
- Zimorodku, od dzisiaj aż do czasu ukończenia szkolenia będziesz nazywać się Zimorodkową Łapą.
Nigdy nie zapomni słów swojej babci. Chyba większym przeżyciem od tego jest tylko mianowanie na Wojownika… Chyba...
***
Pierwszy wspólny trening
Pierwszy wspólny trening
Zimorodkowa Łapa wyszła dzisiaj ze swoim mentorem Kolcolistnym Kwieciem, swoją siostrą Algową Łapą i jej mentorem Pchlim Nosem na swój pierwszy trening wspinania się na drzewa z siostrą.
- Hej, Zimorodkowa Łapo, czy to nie jest cudowne! Mamy dzisiaj swój pierwszy, w dodatku wspólny trening wspinaczki na drzewa! Tak się cieszę siostrzyczko! Nie mogłam się tego doczekać! A ty Zimorodku?
- Ja… ja nie wiem. Nie jestem pewna czy to to, czego chciałam. Kolcolistne Kwiecie chwali mnie i mówi, że bardzo szybko się uczę, ale nie wiem czemu, nie czuje się szczęśliwa… Nie wiem, czy robię to, co powinnam…
- Co masz na myśli? - zapytała się Algowa Łapa.
- Nie potrafię tego opisać. Poza tym… to dziwne, sama tego nie rozumiem, ty raczej też tego nie zrozumiesz. Nie było tematu. - Ucięła dyskusję Zimorodkowa Łapa. Chciała się tym podzielić, ale nie umiała. Sama nie rozumiała, czego chciała. Niby szkoli się na wspaniałą wojowniczkę, by być taką jak jej babcia i kto wie, może kiedyś zostać przywódcą, ale czuła… że to nie to co jest jej ścieżką i sensem życiowym. Wybiegła kawałek do przodu.
- Algo, ścigamy się? - Zaproponowała, by rozluźnić nieco atmosferę. Kto pierwszy dobiegnie do tamtego drzewa, gdzie idziemy!
- Którego? - zapytała ją siostra, szukając wspomnianego przez nią obiektu.
- Tamtego! - Wskazała siostrze końcem ogona.
Natychmiast pobiegły, ruszyły co sił w łapach, na zmianę wychodząc na prowadzenie i zostając w tyle. W końcu Alga nieznacznie ją wyprzedziła i Zimorodkowa Łapa zastanawiała się co robić. Nie może przegrać… Miała pewien pomysł. Nieco przyspieszyła i była już o długość ogona od siostry, gdy skoczyła, wybijając się w powietrze. Niestety jej zamierzenie nie wypaliło, bo źle wyliczyła odległość i wylądowała nie przed Algą a... na Aldze. Przetoczyły się ze śmiechem po trawie, jako jedna, wielka, liliowo-czarno-biała puszysta kula, w końcu wtaczając się na wyznaczoną metę w tym samym czasie.
- Alguś, ja tylko chciałam przeskoczyć nad tobą... Sorki. Nie chciałam na ciebie wpaść.
- Nic się nie stało, było zabawnie - odpowiedziała, nadal chichocząc Algowa Łapa.
- Przy okazji wymyśliłam fajny manewr podczas walki. Ale niestety nada się tylko dla kotów podobnych rozmiarów…
- Ale się nada - odpowiedziała jej rezolutnie siostra.
- Hmmm, myślisz, że wspinanie się na drzewa jest fajne? W sumie… tam z góry musi być wszystko fajnie widać. A ty, co o tym myślisz, Algowa Łapo? - spytała się siostry. - Tylko błagam, nie pytaj się mnie co to wspinanie i drzewa i od kiedy da się na nie wspinać, proszę. - Zażartowała, nawiązując do często dosyć zabawnych pytań swojej siostry o wszystko. Kiedyś pytała się jej od kiedy rzeka jest przy żłobku i od kiedy to ona szumi... Zabawne, aczkolwiek dziwne… No nic, tak było ciekawiej.
- Właśnie miałam się o coś takiego zapytać, tylko przez ciebie znowu wyleciało mi z głowy - odpowiedziała również zaczepnie Alga i obie wybuchnęły śmiechem.
Zimorodek była coraz bardziej utwierdzona w tym, iż Alga była jej ulubioną siostrą i jednocześnie najlepszą przyjaciółką na zawsze. Były jednocześnie tak różne i tak podobne do siebie... Ciekawe...
{Co tam Alguś, moja ulubiona siostrzyczko?}
[1262 słów + trening wspinaczki na drzewa ]
[1262 słów + trening wspinaczki na drzewa ]
[przyznano 25% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz