Chowała się za kitą kotki przed ciekawskimi spojrzeniami. Obarczały ją. Próbowały przebić na wylot. Do jej uszu docierały szepty. Wiedzieli. Wiedzieli o niej już wszystko.
Jej siostra dumnie kroczyła obok pointa. Jaskółka rozglądała się zaciekawiony wokół.
- Gdzie idziemy? - zgarnęła niewinnie.
- Do starszyzny. Poznacie koty, które przed księżycami broniły naszego klanu i przelewały krew za jego dobro. Więc nie zapomnijcie traktować ich z szacunkiem.
Siewka spuściła wzrok. Szli do potworów. Krwiożerczych istot gotowych ją rozszarpać za zniewagę klanu. Tych, którzy przetrwali wszelkie boje. Najsilniejszych z wszystkich z klanu.
- Oh, to wasze kocięta, Dzwonku? - powitał ich wesoły głos. - Witajcie maluszki. Wiele o was słyszałam.
Szylkretka zadrżała. Aż bała się pomyśleć co. Mama pewnie marudziła im na nią. Jak pomimo tak dużego wieku wciąż moczy się w nocy. Opuściła uszka zawstydzona.
- Nazywam się Pluskająca Krewetka. Ten ciemny pan to Czarny Ogień, a tutaj Lśniący Księżyc. Nie musicie się ich bać, są bardzo milutcy! Jejku, już dawno nie odwiedzały mnie kociaczki. Jesteście takie słodziutkie. - wyciągnęła łapę w ich stronę, lecz Siewka szybko schowała się za siostrą.
Jaskółka wyprostowała się dumnie, zupełnie jakby Siewka właśnie ogłosiła im wszystkim, że jest najcudowniejszą siostrą na całym świecie.
- Jestem Jaskółka. - przedstawiła się elegancko i uniosła ogon mu górze, odsłaniając pyszczek szylkretki. - A ta mysz polna to moja siostrzyczka, Siewka.
Czekoladowa kotka uśmiechnęła się czule, odsłaniając przy okazji swoje niepełne uzębienia. Lecz pewnie wciąż śmiercionośne.
- Masz z czego być dumny, Dzwonku. To jak, słoneczka? Może wam coś opowiem? Jesteście czegoś ciekawe? Znam wszystkie najlepsze klanowe ploteczki i historie. - puściła im oczko, śmiejąc się cicho. - Nie martw się Dzwonku, zabierz Gasnącą na jakąś sympatyczną randeczkę. Ja się nimi zajmę.
Siewka spojrzała niepewnie na kotkę. Wciąż nie rozumiała tego wszystkiego. Spotkawszy się z błękitnymi ślipiami, pisnęła przestraszona. Ciche westchnięcie sprawiło, że niemal się nie ukryła pod zadem siostry.
- Dziękuję, Krewetko. Wrócę po nie niedługo. Siewko. - zadrżała na swoje imię. - Proszę, nie sprawiaj im problemu. Nie zrobią ci krzywdy, więc nie bądź boidudkiem i spróbuj się czegoś dowiedzieć cennego.
Szylkretka zacisnęła, ślepia oczekując najgorszego, lecz usłyszała tylko oddalające się kroki.
- No chodź, Siewko. Wszyscy są naprawdę mili. - przekonywała ją siostra.
Kotka niechętnie otworzyła ślepia i zamarła. Czerwone niczym płatki maków oczy lśniły w pół mroku. Otaczająca jej biel, sprawiała, że mimowolnie wydała z siebie pisk. Bez zawahania wpakowała się pod siostrę. Prawdziwy potwór. Żył w ich obozowisku. Nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństw, czyhających tak blisko nich. Jego mordercze spojrzenie zdawało pożerać ją na wylot.
- Nie bój się Lśniącego Księżyca. To naprawdę super miły i cudowny kocur. - próbowała na marne ją oszukać Krewetka.
Siostra westchnęła. Próbowała się pozbyć balastu, lecz Siewka nie zamierzała stracić jej znajomego ciepła. Człapała zrozpaczona w jej stronę, nie pozwalając uciec.
- Sieweczko, spokojnie maluszku. No już, już. Bo Lśniącemu Księżycowi będzie przykro.
Lecz te puste słowa nie przekonywały kotki. Potwory nie czuły smutku. Przepełniała je jedynie chęć zemsty i przelewu krwi. Odbierały kotom wszystko, co miały i skazywały na cierpienie.
- Pluskająca Krewetko, opowiesz nam jakąś bajkę? Może wtedy się uspokoi. - padło z pyska Jaskółki.
Lecz Siewka wypełniona własnymi lękami już nic nie słyszała. Zatonęła w świecie własnych obaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz