Zaczął się szczerzyć i popatrzył na niego z dumą. Był wspaniałym, silnym kocurem! A Nastroszony był naprawdę świetny! Uczył mądrych rzeczy, a nie jakichś głupot. Wiedział, że jak będzie starszy to zostanie uczniem, ale to musiało być bezsensu. On przecież będzie wszystko od razu potrafił!
- Tak! Bo jestem mądlym koculem! Nie takim jak głupie kotki! Jestem potęzny!
- Jasne. Na razie jednak musisz nad tą potęgą popracować, wiesz? Musisz być silniejszy. To po pierwsze. Teraz jesteś chuchrem. Zacznij ćwiczyć. Biegaj codziennie dla wzmocnienia i trenuj łapy. Wtedy żadna kotka ci się nie wymknie, jak już ją złapiesz.
Tak… Musiał ćwiczyć. W końcu, miał niepotrzebną masę! Ktoś jeszcze by mu powiedział, że jest gruby i co wtedy? Chyba by się zapadł pod ziemię! Nie chciał być wyśmiewany! Teraz można to było uznać po prostu za dziecięcą kluskowatość, ale co w przyszłości?! Nie mógł kreować wokół wizerunku jakiegoś okrągłego malca!
- Nie jeśtem chuchrem!- zaprotestował, strosząc futro.- Pats! Jestem duży! Ale skolo tak mówis... To będę... Wtedy kazdą kotkę będę mógł pokonać! W tym moją siostlę!
- Owszem każdą pokonasz, ale dopiero, gdy podrośniesz i nabierzesz sił. Zapamiętaj to mały na całe życie. Ty jesteś samcem alfa. Ty. Każda jest twoja, nieważne czy tego chcę czy nie. Bierz co ci się należy, jasne?
Syknął, wyobrażając sobie jaki potężny będzie w przyszłości. Na pewno wyrośnie z tych brzydkich genów ojca! Będzie wysoki, pewny siebie… Wielki! Chciał mieć duże, umięśnione łapy gotowe zlać każdą niegrzeczną samicę i pysk o ostrych, męskich rysach…
- Tak! Będę dominować nad każdą kotką! I mówiłeś, że kotki się nadają tylko do rodzenia kociąt... A w jaki sposób, się je lobi?- zapytał, przypominając sobie jego wcześniejsze słowa. Mama pewnie mu tego nie powie, w końcu nie była taka cool! Nie znała się nawet pewnie na tym, więc nie miała nic do gadania. Potrzebował wiedzy od męskiego kocura!
- Musi być kocur i kotka. Gdy się zblizą to... - Nastroszony zaczął mu to wyjaśniać. - No i tak się robi kocięta. Nie mów tylko matce, że wiesz to ode mnie.
Otworzył szeroko pyszczek zaskoczony. To było… Niesamowite! Większości nie zrozumiał, tylko to, że był kocur i kotka i oni się przytulali!
- Oh! Nie powiem! Bo to kotka! Czyli... Naplawdę koculy zawse dominują! Ale... Wiem, ze to obzydliwe... Ale jak są dwa koculy to co, jeden lobi za kotkę?
- Nie ma żadnych dwóch kocurów! - miauknął ostro, trzepiąc ogonem. - To wstyd. My dominujemy kotki, my jesteśmy zawsze górą. Jednak na przykład twój ojciec... On lubi kocury, jest gejem i robi właśnie za taką kotkę. Czyli nie jest jednym z nas. To śmieć - skrzywił pysk. - Zrobił jednak was, więc nie jestem tak na niego cięty, bo spełnił swoją powinność jako kocur, ale teraz to z chęcią ktoś mógłby urwać mu jaja, by był tym kim zawsze chciał. Czyli uległą kotką - splunął obrzydzony na bok. - Zapamiętaj to Turkuciku. To wstyd. Nigdy, przenigdy nie pozwól, aby jakiś kocur się w tobie zabujał i cię tak skrzywdził. Pogoń takiego zboka, a najlepiej zabij, by nie zarażał tym innych.
- Dobze! Mój tata jest słabym zbokiem i lobi za głupią kotkę! Powinien się wstydzić! Jezeli się dowiem, ze posedł w ksaki z tym zdlajcą, to mu ulwę jaja! Nie powinien się juz dalej uwazać za kocula!
- Właśnie tak. Dobrze - uśmiechnął się do niego zadowolony. - Wyrośniesz na prawdziwego wojownika, a nie słabeusza.
Dokładnie! Wyrośnie na kogoś niesamowitego! Nie to co jego stary… Sflaczały zbok, udający płaczliwą kotkę!
- Tak! Nigdy nie pójdę w ślady taty! Nie będę pod zadnym koculem jak kotka! To ja będę dominować nad kotkami!- podekscytowany zaczął chodzić w kółko.- Zawse będę gólą!
- Tak. Będziesz. Naucze cię pluć na gejów, co ty na to? - zaproponował kocur. Pluć? Przecież to było proste! Nie był aż taki głupi, by się tego uczyć!
- O! Ja umiem pluć!- pisnął i splunął na Nastroszonego.- Widzisz?
Uczeń starł ślinę, mordując go wzrokiem. To nie zapowiadało się zbyt dobrze… Ale pokazał, że potrafi przecież, to coś złego?
- Nie tak! Ani waż się to powtórzyć, bo przeoram ci grzbiet! - warknął. - Nie pluje się na mnie! Jasne?! Chodzi o słowne plucie, by czuł się głupio z tym, że jest gejem.
Położył po sobie uszy. Chyba go rozzłościł, a nie chciał…
- Prze-przepraszam. To... Nauczysz mnie?
- Tak. Nauczę. - dodał już spokojniej. - Widzisz geja, na przykład swojego ojca. To mówisz do niego, że jest zboczonym pedofilem, który maca inne koty wbrew ich woli, że niszczy klan, bo zamiast być prawdziwym kocurem i dać kotce kocięta, to marnuje się. Można wtedy też takiemu zbokowi, wcisnąć kotkę i zmusić go do związku z nią.
Zamrugał pochłaniając te słowa. Ciekawiło go to. Nastroszony wyglądał na takiego poważnego i mądrego kiedy to mówił… Budziło to w nim podziw.
- Cyli wyzywać od zboków? Obzydliwców? Pedofili? Oh! Powiem tak tacie! Bo jest obzydliwy!
- Tak! Właśnie tak. Powiedz mu tak, to może zrobi się mu głupio i wróci do bycia normalnym. W zasadzie... mama mówiła jak go uwiodła? Może nam pomoże i go wyleczy?
Mama mówiła ciągle o ich ojcu, ale i tak nie słuchał. W ogóle się dużo o nim mówiło, bo to lider i tak dalej…
- Nie mówiła... Albo ja nie słuchałem. Tseba najpielw pobić zdlajcę, by się do niego nie dostawiał!
- O właśnie. Jego też trzeba nawrócić. Dobrze kombinujesz młody. To chodź. Pogadamy sobie z nim, co ty na to?
- Oh tak! Tseba mu powiedzieć, że jest zbokiem!
- To idziemy, tylko nie rzucaj się w oczy - miauknął jeszcze, kierując kroki ku czekoladowemu, który siedział na uboczu. Tak, już się nie mógł doczekać! Będzie świetna zabawa! Lubił przemoc, wyzywanie…
- Dobze! Idę!
- Tak! Bo jestem mądlym koculem! Nie takim jak głupie kotki! Jestem potęzny!
- Jasne. Na razie jednak musisz nad tą potęgą popracować, wiesz? Musisz być silniejszy. To po pierwsze. Teraz jesteś chuchrem. Zacznij ćwiczyć. Biegaj codziennie dla wzmocnienia i trenuj łapy. Wtedy żadna kotka ci się nie wymknie, jak już ją złapiesz.
Tak… Musiał ćwiczyć. W końcu, miał niepotrzebną masę! Ktoś jeszcze by mu powiedział, że jest gruby i co wtedy? Chyba by się zapadł pod ziemię! Nie chciał być wyśmiewany! Teraz można to było uznać po prostu za dziecięcą kluskowatość, ale co w przyszłości?! Nie mógł kreować wokół wizerunku jakiegoś okrągłego malca!
- Nie jeśtem chuchrem!- zaprotestował, strosząc futro.- Pats! Jestem duży! Ale skolo tak mówis... To będę... Wtedy kazdą kotkę będę mógł pokonać! W tym moją siostlę!
- Owszem każdą pokonasz, ale dopiero, gdy podrośniesz i nabierzesz sił. Zapamiętaj to mały na całe życie. Ty jesteś samcem alfa. Ty. Każda jest twoja, nieważne czy tego chcę czy nie. Bierz co ci się należy, jasne?
Syknął, wyobrażając sobie jaki potężny będzie w przyszłości. Na pewno wyrośnie z tych brzydkich genów ojca! Będzie wysoki, pewny siebie… Wielki! Chciał mieć duże, umięśnione łapy gotowe zlać każdą niegrzeczną samicę i pysk o ostrych, męskich rysach…
- Tak! Będę dominować nad każdą kotką! I mówiłeś, że kotki się nadają tylko do rodzenia kociąt... A w jaki sposób, się je lobi?- zapytał, przypominając sobie jego wcześniejsze słowa. Mama pewnie mu tego nie powie, w końcu nie była taka cool! Nie znała się nawet pewnie na tym, więc nie miała nic do gadania. Potrzebował wiedzy od męskiego kocura!
- Musi być kocur i kotka. Gdy się zblizą to... - Nastroszony zaczął mu to wyjaśniać. - No i tak się robi kocięta. Nie mów tylko matce, że wiesz to ode mnie.
Otworzył szeroko pyszczek zaskoczony. To było… Niesamowite! Większości nie zrozumiał, tylko to, że był kocur i kotka i oni się przytulali!
- Oh! Nie powiem! Bo to kotka! Czyli... Naplawdę koculy zawse dominują! Ale... Wiem, ze to obzydliwe... Ale jak są dwa koculy to co, jeden lobi za kotkę?
- Nie ma żadnych dwóch kocurów! - miauknął ostro, trzepiąc ogonem. - To wstyd. My dominujemy kotki, my jesteśmy zawsze górą. Jednak na przykład twój ojciec... On lubi kocury, jest gejem i robi właśnie za taką kotkę. Czyli nie jest jednym z nas. To śmieć - skrzywił pysk. - Zrobił jednak was, więc nie jestem tak na niego cięty, bo spełnił swoją powinność jako kocur, ale teraz to z chęcią ktoś mógłby urwać mu jaja, by był tym kim zawsze chciał. Czyli uległą kotką - splunął obrzydzony na bok. - Zapamiętaj to Turkuciku. To wstyd. Nigdy, przenigdy nie pozwól, aby jakiś kocur się w tobie zabujał i cię tak skrzywdził. Pogoń takiego zboka, a najlepiej zabij, by nie zarażał tym innych.
- Dobze! Mój tata jest słabym zbokiem i lobi za głupią kotkę! Powinien się wstydzić! Jezeli się dowiem, ze posedł w ksaki z tym zdlajcą, to mu ulwę jaja! Nie powinien się juz dalej uwazać za kocula!
- Właśnie tak. Dobrze - uśmiechnął się do niego zadowolony. - Wyrośniesz na prawdziwego wojownika, a nie słabeusza.
Dokładnie! Wyrośnie na kogoś niesamowitego! Nie to co jego stary… Sflaczały zbok, udający płaczliwą kotkę!
- Tak! Nigdy nie pójdę w ślady taty! Nie będę pod zadnym koculem jak kotka! To ja będę dominować nad kotkami!- podekscytowany zaczął chodzić w kółko.- Zawse będę gólą!
- Tak. Będziesz. Naucze cię pluć na gejów, co ty na to? - zaproponował kocur. Pluć? Przecież to było proste! Nie był aż taki głupi, by się tego uczyć!
- O! Ja umiem pluć!- pisnął i splunął na Nastroszonego.- Widzisz?
Uczeń starł ślinę, mordując go wzrokiem. To nie zapowiadało się zbyt dobrze… Ale pokazał, że potrafi przecież, to coś złego?
- Nie tak! Ani waż się to powtórzyć, bo przeoram ci grzbiet! - warknął. - Nie pluje się na mnie! Jasne?! Chodzi o słowne plucie, by czuł się głupio z tym, że jest gejem.
Położył po sobie uszy. Chyba go rozzłościł, a nie chciał…
- Prze-przepraszam. To... Nauczysz mnie?
- Tak. Nauczę. - dodał już spokojniej. - Widzisz geja, na przykład swojego ojca. To mówisz do niego, że jest zboczonym pedofilem, który maca inne koty wbrew ich woli, że niszczy klan, bo zamiast być prawdziwym kocurem i dać kotce kocięta, to marnuje się. Można wtedy też takiemu zbokowi, wcisnąć kotkę i zmusić go do związku z nią.
Zamrugał pochłaniając te słowa. Ciekawiło go to. Nastroszony wyglądał na takiego poważnego i mądrego kiedy to mówił… Budziło to w nim podziw.
- Cyli wyzywać od zboków? Obzydliwców? Pedofili? Oh! Powiem tak tacie! Bo jest obzydliwy!
- Tak! Właśnie tak. Powiedz mu tak, to może zrobi się mu głupio i wróci do bycia normalnym. W zasadzie... mama mówiła jak go uwiodła? Może nam pomoże i go wyleczy?
Mama mówiła ciągle o ich ojcu, ale i tak nie słuchał. W ogóle się dużo o nim mówiło, bo to lider i tak dalej…
- Nie mówiła... Albo ja nie słuchałem. Tseba najpielw pobić zdlajcę, by się do niego nie dostawiał!
- O właśnie. Jego też trzeba nawrócić. Dobrze kombinujesz młody. To chodź. Pogadamy sobie z nim, co ty na to?
- Oh tak! Tseba mu powiedzieć, że jest zbokiem!
- To idziemy, tylko nie rzucaj się w oczy - miauknął jeszcze, kierując kroki ku czekoladowemu, który siedział na uboczu. Tak, już się nie mógł doczekać! Będzie świetna zabawa! Lubił przemoc, wyzywanie…
- Dobze! Idę!
<senpai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz