– Aha. Przyjmuję to do wiadomości. – spojrzała na swoje łapki. – Jak myślisz, kogo dostanę na mentora? – zapytała. – Oczywiście chodzi mi o wojownika.
Nie miała pojęcia kogo Mroczna Gwiazda mógłby dać kotce na mentora. Jeżeli nie zdecyduje się wspomóc kultu jako przyszły medyk, to ilość kotów, które mogły ją wziąć pod skrzydła, była ogromna. Sądząc jednak po tym co już zaobserwowała, kocur mógł dać jej kogoś z kultu. W końcu mama wiele razy jej powtarzała, że tacy jak oni, powinni trzymać się razem.
— Nieważne kto. Ważne, abyś dobrze się z nim dogadywała. To podstawa. — Uśmiechnęła się do niej lekko. — Gdybyś jednak miała z czymś problem, zawsze możesz przyjść z tym do mnie. Postaram się ci to prosto wyjaśnić i pomóc.
Złota kiwnęła łebkiem. Pewnie obawiała się całej inicjacji. Przypomniało jej się, jak to ona była w jej wieku i musiała spędzić samotnie noc w lesie. Nie za przyjemne doświadczenie, jednak rozumiała, dlaczego było to takie ważne. Mroczna Gwiazda selekcjonował koty na tych lepszych i gorszych. Na razie jednak żadne "wilczątko" nie oblało testu. Mogli się pochwalić prawdziwymi wojownikami.
— Będę miała to na uwadzę, dzięki.
Skinęła łbem, po czym zeszła na przyjemniejsze dla kocięcie tematy. Niech cieszy się tą chwilą póki może. Będzie jej później brakować tej słodkiej nieświadomości i chwili rozrywki, jaką umożliwiał żłobek.
***
*przed ucieczką Łasiczego Skowytu*
Szakal została mianowana. Udało jej się przeżyć noc w lesie, a jej mentorem został Gęsi Wrzask. Ciekawy wybór. Kocur dobrze radził sobie i w walce, jak i też w ziołolecznictwie. Miał w sobie obie cechy, które pewnie odpowiadały ambitnej uczennicy. Wierzyła, że sobie poradzi. Nie była już taka mała. Dojrzała, co z trudem mogła pojąć. Jak ten czas szybki leciał.
Skierowała do niej swoje kroki, gdy ta tylko wróciła ze swojego treningu. Ciekawiło ją jak sobie radziła. No i oczywiście, co o tym wszystkim myślała.
Sama również była nieco zmęczona, ponieważ brała udział w szkoleniach, prowadzonych przez jej brata. Widziała, że nowa rola jaką objął mu się podobała. Trudno było rozpoznać w nim tego dawnego kocura, który kręcił się po kątach. Ale... z nią było tak samo. Niegdyś jej wielki entuzjazm, opadł. Żyła w napięciu, zwłaszcza gdy widziała wzrok Irgowego Nektaru, który przewiercał ją na wskroś. Kocica w końcu wyznaczyła termin jej testu. Tak długo czekała na informacje o nim... Ale co się dziwić, jak zastępczyni była zajęta pilnowaniem, by przygotować jak najlepiej obóz. Teraz, gdy był skończony, jej wzrok coraz częściej zatrzymywał się na niej.
Ale teraz nie czas było o tym myśleć. Podoła wszystkiemu co ją miało czekać.
Wzięła po drodzę ze sobą dwie myszy. Pewnie uczennica była głodna. Z niej też trening wyciskał większość energii i sił. Zbliżyła się, siadając obok i odkładając posiłek przy jej łapach.
— Jak tam twój trening? Gęsi Wrzask jest dobrym mentorem? — zapytała.
<Szakala Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz