Waliło się, waliło się wszystko jak domek zbudowany z marnych liści. Gęsi Wrzask dostawał przyspieszającego pierdolca z powodu pokracznej postawy Szakalej Łapy, a ta z kolei wkurwiała się na zachowanie mentora. Musiała przyznać, że rzeczywiście spieprzyła każdy możliwy aspekt postawy łowieckiej, lecz to nie tłumaczyło gburowatego usposobienia tonkija. Za przeproszeniem - choć nie lubiła podnosić swojej wartości do niewiadomo czego, toż jednak kocur miał prawdziwego farta, by dostać spokojną kotkę, a nie wrednego bękarta. No ale cóż, najwyraźniej miał to gdzieś głęboko w poważaniu, chcąc mieć od razu perfekcyjnego ucznia na zawołanie.
– Wstań i spróbuj wykonać polecenie jeszcze raz. Poprawnie. – zaznaczył ostatnie słowo.
Parsknęła soczyście na oczywistą oczywistość. Cholera gadała, jakby poprawnie było zapisane na drzewie w języku dżdżownic. Rozumiała, że musi wykonać to tak, jak tego zażyczył sobie mentor z wybujałymi oczekiwaniami. Tyle i aż tyle.
Szakala Łapa rozprostowała się. Z gracją ułożyła łapy przed siebie i wygięła grzbiet, by poprawić swoją mobilność przy ewentualnym skoku na zwierzynę. Przykucnęła poprzez tylne kończyny, a następnie zniżyła nastroszony ogon, nie ważąc się już nim ruszyć w żadną stronę. Gęsi Wrzask lustrował najmniejsze fragmenty morskimi ślepiami, krzywiąc się, gdy uczennica co chwilę poprawiała występujące błędy.
– Jaka była moja ostatnia uwaga? – zawarczał przez zęby.
– O t-tyłku?
– Tak. WIĘC DUPA. NIŻEJ.
Z automatu wykonała rozkaz, w którym pobrzmiewała groźba zdzielenia pyska za kolejne potknięcie. Po krzyku zapadła niezręczna cisza, przerywana wyłącznie przez śpiew ptaków siedzących ponad głowami kotów. Złotawo-czarna niedołęga czekała na wyrok wiszący w powietrzu, który już niedługo musiał paść ze szczęk pointa.
– Ujdzie – stwierdził, na co Szakala Łapa odetchnęła z ulgą. – jak na ciebie.
– Dziękuję!
– Lepiej za wcześnie nie dziękuj, bo to nie była pochwała.
Nie obchodziło ją, co miał na myśli mentor. Mogła wywnioskować z tonu, że przeszła zadanie w stopniu akceptowalnym i to się głównie w tej chwili liczyło. Z radości podskoczyła w miejscu i na wzór kociaka wykonała kilka kółek wokół Gęsiego Wrzasku, który wyraźnie był skonfundowany zaistniałą sytuacją.
– To co teraz robimy?
<Gęsi Wrzasku?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz