- Już jutro walczę…- Popatrzył na swoje łapy czując ogon Motylego Trzepotu na grzbiecie.
- Spokojnie, dasz radę, wierzę w ciebie - Odezwała się pocieszająco szylkretka masując syna uspokajająco. - Nie będzie trudno, obiecuję. - Mruknęła i polizała go po czole.
- Mamo, bo chciałbym po - Nawet nie dokończył gdy Motyl się zerwała.
- Zakochałeś się? Kto to? Jak wygląda? Jak się zachowuje? Kiedy się w niej zakochałeś? Oh, jesteś już taki dorosły! Mój syn ma partnerkę! - Nagle spłynęła na niego fala pytań, a on sam spalił buraka.
- N-NIE - Pisnął odwracając twarz. - N-nic z tego! Tylko… Co jeśli Mroczna Gwiazda mnie wypędzi…? - Mruknął cicho czekając na odpowiedź matki.
- Oj nie wypędzi… - Przytuliła go do siebie.
***
- Zaczynajcie. - Wydał polecenie czarny van siedząc na skale i patrząc jak czekoladowy rzuca się na Ważkę. Zacięta walka odbywała się na środku obozu. Ważkowa Łapa i Kunia Łapa walczyli o tytuł wojownika. Stres przeżerał czarnego na wylot, dzisiaj też zawalczy z jednym z nich, jeśli
któryś polegnie.
- Jestem za Ważkową Łapą, moim zdaniem ma więcej szans. - Powiedziała Frezja bacznie obserwując dwójkę.
- Też.- Odpowiedział szybko wpatrując się w dzikie ruchy liliowej atakując czekoladowego. Przez ułamek sekundy wydawało mu się, że Kania przegryzł jej gardło, lecz Ważka odepchnęła go, otrzepała się i ruszyła do boju. Już nie nadążał wzrokiem by śledzić dwójkę, więc niebieskie ślipia skierował na siostrę.
- Jak myślisz… Dam radę? - Popatrzył na nią widząc jak szylkretowa rozmyśla nad dobraniem słów.
- Dasz radę. Patrz jakie to nieudaczniki, umiejętnościami nie sięgają ci do poduszek łap!- Uśmiechnęła się. - Nie sądzisz, że - Nagle po polanie rozległ się donośny głos Irgowego Nektaru.
- Koniec walki, Ważkowa Łapa wygrywa.- Spojrzał na polanę, i rzeczywiście. Liliowa przyciskała Kanię do ziemi najmocniej jak potrafiła. Zaczęło się mianowanie.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Ważkowa Łapo, od tej pory będziesz znana jako Ważkowe Skrzydło. Klan Gwiazdy cieni twoją siłę i waleczność, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka. - Zakończył. Po całym obozie rozległy się głośne wiwaty.
Widział jak Kania patrzy na przywódcę z nienawiścią. W tym momencie zauważył błękitny wzrok na sobie rozkazujący wejście na pole bitwy. Zrobił to, co mu kazano i stanął przed jego aktualnym wrogiem, chociaż na tą chwilę.
- Zaczynajcie. - Rozległo się głuchym echem. Przez chwilę wpatrywał się w zielone oczyska. Nawet nie zauważył jak Kania zaatakował go. Odsunął się a ten upadł na glebę. Tylko, nie wiedział że on jest aż tak słaby… mieli mniej więcej podobne treningi a teraz? Skoczył na cętkowanego przyciskając go do ziemi jednak coś mu nie poszło i to on ostatecznie znalazł się pod jego grubymi łapskami. Jakoś dał radę się wyślizgnąć. Przez chwilę nieuwagi młodszego powalił go i przycisnął do ziemi. Próbował złapać oddech a po kilku sekundach znów rozległ się spokojny głos Igry.
- Koniec, wygrywa Astrowa Łapa. - Jego oczy rozbłysły nagle wesołymi iskrami.
Mroczna Gwiazda znów zaczął przemówienie.
- Ja, Mroczna Gwiazda, przywódca Klanu Wilka, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika.
Astrowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Tyle czekał na ten jeden moment w życiu…
- Przysięgam.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Astrowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Astrowy Migot. Klan Gwiazdy cieni twój spryt i spokój, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Wilka.
Co..? Co to było za imię? Astrowy Migot? Przecież… To brzmi jak imię dla kotki! Spuścił łeb słysząc głośne wiwaty jego nowego imienia. Najgłośniej darła się Frezja i Motyl, z tego co słyszał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz