Docierając do obozu łapy już same prowadziły ją do legowiska uczniów, zasiadła na swoim miejscu i zerknęła na pustą wygniecioną kupkę mchu. Momentalnie przypomniała sobie, jak Nastroszony zaczepiał ją i razem bawili się i śmiali w tym miejscu, teraz już go tu nie było, spał i wypoczywał z resztą wojowników klanu. Te wspomnienia wywołały ukłucie w sercu niebieskiej, to były dobre czasy, które już nie wrócą, a może jednak by mogły? Przecież nie zostali rozdzieleni na zawsze, Mgła musiała jedynie przejść mianowanie. Od razu poczuła większą motywację, jednak warto było sobie trochę powspominać.
Chciała ułożyć się do snu, ale zanim to zrobi szybko wyrecytowała jakąś modlitwę do Klanu Gwiazdy. Podczas jej szkolenia i wszystkich innych sytuacji jej poglądy lekko się zmieniły, szkoda, że inni nie dostrzegali prawdziwego piękna Gwiezdnych, może kiedyś... Może uda jej się im to pokazać.
Już miała zasnąć, lecz obudziło ją szturchnięcie łapy.
- Nastroszony? - zapytała obracając się na bok. Jednak jej oczom nie ukazał się Nastroszone Futro, a Srocza Łapa, biało-czarna kotka i zielonych ślepiach niczym wiosenne liście. Na swoim pysku nie ukrywała zaskoczenia, nie spodziewała się jakiejkolwiek konwersacji z rodzeństwem Paskudnej Łapy.
- A twój brat znowu sprawia problemy. - wypaliła nagle jakby od niechcenia, chociaż to ona do niej podeszła, ale oczywiście jeszcze tego brakowało, marudzenia na jej brata.
- Co masz na myśli? - miauknęła zaspana.
<Srocza Łapo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz