- TRASZKO ZOSTAW MNIE! NIE MOGĘ ODDYCHAĆ! - pisnęła będąc przygnieciona przez siostrę do twardego podłoża.
- P-Przepraszam! Nie chciałam! Oddychaj! - Czarna od razu podniosła się i zaczęła robić reanimację liliowej. Wtem przyszła kolej na sztuczne oddychanie. Traszka już zbliżała swój pysk do pysku siostry i o mało nie zaczęła gdyby nie reakcja grubszej.
- N-nie potrzebuję już pomocy! - Podniosła się i otrzepała. Maczek tylko chichotała z boku patrząc na swoje ukochane dzieci.
- Pobawmy się w lisy! - Zaproponowała Traszka. - Tylko potrzebujemy jeszcze jednego lisa.
- Tym się ja zajmę! Ty przyszykuj pole bitwy! - Powiedziała Gwiazdnica i wyleciała jak torpeda ze żłobka. Musi znaleźć ojca. Poszukiwania Żurawinka nie powiodły się, jednak znalazła kogoś kto wyglądał na idealnego kandydata! Kremowy arlekin zaczął rozglądać się po obozie szukając kogoś.
- Cześć - Mruknęła wesolutko w stronę starszego, lecz to niczym gadanie do szyszki czy do śpiącego Ślimaka.
- Cześć! - Powtórzyła, lecz tym razem bardziej nerwowo. Dopiero teraz kocur zauważył, że to do niego były skierowane te słowa. Popatrzył na nią zielonymi oczyskami, a ona na niego błękitnymi i tak przez chwilę stała.
- Chcesz się z nami pobawić w lisy? Brakuje tylko jednego kota jeszcze! - Ładnie poprosiła robiąc słodkie oczka dla próby przekonania.
- Lisy…? - Spytał kremowy. - Kim ty w ogóle jesteś.
- Ja? Ja jestem Gwiazdnica, albo w skrócie Gwiazda, jestem wybrańczynią wszechmatki i przyszłam się zapytać, czy byś zechciał się ze mną i moją siostrą pobawić się w lisy! - Lekko poirytowana przedstawiła się i pochwaliła się zamiarami wykorzystania jego czasu. Patrzył na nią z wyrzutem, lecz nie miała zamiaru podwinąć ogona i uciec. Nagle usłyszała głos siostrzyczki.
- Gwiazdnico pośpiesz się proszę!
- O to ona, Traszka, więc chodź. - Powiedziała i poszła do żłobka czekając za kocurem.
<Lukrecja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz