Ojciec… gdzie on jest? Jak wygląda? Z kim puściła się jej matka, dumna członkini kultu? Być może brakujący do pełni szczęścia rodzic sprawuje ważną funkcję i tak samo jak Stokrotkowa Polana wykonuje zadania godne pochwały? Głęboko marzyła, że jest to ktoś znaczący, a nie przypadkowo spotkana pokraka, wykorzystana przez urok matki. Szakal swoje futro ewidentnie odziedziczyła po linii kotek, z czego najbliżej jej było do Irgowego Nektaru. Ze względu na pokrewieństwo spostrzegła, że większość wojowników traktuje ją z niebywałym szacunkiem, jak księżniczkę na ziarnku grochu. Pyskowali i uprzykrzali żywot wyłącznie ci, co byli doszczętnie głupi. Cieszyła się, iż liczba problemów malała ze względu na tak drobną pierdołę, lecz nie mogła okłamywać siebie w jednej kwestii - chciała być doceniana za swoje czyny, a nie niezwykłą krew.
Po nieznośnie długich analizach i nieprzespanych nocach wpadła na istotną poszlakę - Cień różniła się czarnym jak węgiel umaszczeniem, z niewielkim dodatkiem bieli. Szakal stwierdziła więc, że siostra została obdarowana maścią samego ojca, który gdzieś tajemniczo zaginął i nawet nie śmiał odwiedzić córek choć raz w obozie. Poszukiwanie odpowiedniego kandydata pasującego do zebranego w głowie opisu rozpoczęło się zaraz po ułożeniu kłębiących się myśli. Przyjrzała się ukradkiem każdemu wilczakowi - zazwyczaj zza drzew, by nikt nie zauważył jej świdrującego wzroku. Nawet jeśli ktoś by znalazł tuptającego kociaka w krzakach, to uznałby niewątpliwie nadarzającą się sytuację za zabawę w chowanego. Złoto-czarna kotka wykorzystywała sprytnie swoją dziecięcą niewinność, by dotrzeć do owianego mgłą rdzenia tajemnicy.
Nigdy wcześniej nie zauważyła, że Klan Wilka składa się w dużej mierze z czarno-białych. Byś pomyślał - plaga pustych i mrocznych kolorów. Nie tyczyło to jednakże dorosłych, a głównie tych z niższą rangą. Wronia Łapa, Trująca Łapa, Astrowa Łapa… każdy z osobna był za młody, by móc mieć dzieci. Pozostawali wyłącznie Trójoka Wrona i Mroczna Gwiazda we własnej osobie. A czy pasowali do schematu? Jak najbardziej nie. Dlaczego Stokrotkowa Polana miałaby kryć kota, który jest kultystą? Zwłaszcza, że gdyby ojcem okazał się lider, to byłby to tylko powód do dumy, nie wstydu.
Mrugnęła zaspanymi oczami w obecności ucznia. Szczęściarz, chociaż wiedział kto go początkowo wychowywał pomimo mijających księżyców. Według opowiedzianej historii znalazła go Motyli Trzepot i tak stał się integralną częścią Wilczaków. Jakby to jeszcze dołączył do kultu… na pewno Mroczna Puszcza zgodziłaby się na jego obecność - przecież nie wszystkich łączyły geny, przyjmowano również tych spoza strefy rodzinnej.
– Astrowa Łapo… – odezwała się niepewnie. Może to on zna odpowiedź na dręczące pytanie. – Czy mogę cię o coś poprosić?
– Tak? – mruknął cicho, nadstawiając zaciekawiony ucha.
– Bo wiesz, już żyjesz dłużej niż ja. Powiesz mi, czy widziałeś mojego ojca?
– Oh... umm.... – Zamyślił się, odwracając wzrok od Szakala. – Był to... Wilczy Sus, poległ w walce na granicy... – zamiauczał ze smutkiem. – Mój mentor. Jednak nie radzę ci pytać nikogo o niego, strata twojego ojca zrobiła niezły zamęt i nie wiadomo jak inni zareagują na wzmiankę o nim. Tym bardziej twoja matka, zginął na jej oczach przed twoimi narodzinami.
– Oh.
A więc to tak jest. Po prostu wojownik Klanu Wilka. Westchnęła pocieszona, lecz zaraz w oczach pojawiły się wściekłe ogniki. Zabić na granicy, kiedy zakazuje tego kodeks? Parszywe Świnie!
– Kto jest za to odpowiedzialny? Za to, że mój tata gnije głęboko pod ziemią? – zawarczała na samą myśl o kotach, które dopuściły się najgorszego czynu. – I w sumie dlaczego nikt nie chce o tym gadać? Powinniśmy się zemścić!
– Nie wiem dokładnie kto... Mniej więcej miałem sześć księżyców, a podczas tej wojny nie kontaktowałem. Jedyne co pamiętam, to że walczyliśmy z klanem Burzy, i że ten kot miał rude futro.
Szakal pochyliła wdzięcznie głowę przed zbawicielem. Nie sądziła, iż rozwiązanie zagadki będzie tak łatwe, a nośnik wiedzy stanie zaraz obok. Kocię rozciągnęło łapki i w wielkim ziewie wystawiło wszelkie kły, malutkie jak igiełki. Zagryzie nimi kiedyś ofiarę, to tylko kwestia czasu…
<Astrowy Migocie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz