Czas było podać mu codzienną porcję jastrzębca.
Ruszyła w stronę wyjścia z obozu. Jak zwykle żaden kot jej nie zauważył. Pilnowała się. Ciągle nasłuchiwała, czy aby na pewno nikt jej nie śledzi. Skierowała się w stronę Konającego Buku.
Spojrzała na śliską powierzchnię, do tego pokrytą lodem.
Powoli postawiła na niej łapę. Z wielką ostrożnością zaczęła przechodzić po drzewie. Gdy z cichym westchnięciem ulgi stanęła na stałym gruncie, ruszyła w stronę rozlewiska.
Mało kto się tam zapuszczał, była to więc dobra kryjówka na jastrzębiec.
Ukryła go w starym pieńku.
Miała jeszcze kilka kryjówek, ale tym razem postanowiła wziąć akurat z tej, bo tu zioło się kończyło. Nie lubiła za często przechodzić po Konającym Buku, bo wiązało się to z pewnym ryzykiem. A szczególnie teraz, zimą.
Jednak zanim wzięła z pieńka jastrzębiec, poszła w nieco inną stronę. Musiała najpierw upolować piszczkę, którą nafaszeruje.
Po pewnym czasie szukania znalazła i dobiła nornicę. Następnie skierowała się w stronę pniaka.
Wepchnęła do gardła piszczki jastrzębiec, po czym chwyciła ją w zęby i skierowała się z powrotem w stronę skrzypiącego, śliskiego pomostu.
Krok za krokiem coraz bardziej zbliżała się do drugiego brzegu. Wtedy to łapa jej się omsknęła, a kotka omal nie spadła. Z szybko bijącym sercem zeszła na drugi brzeg, po czym szybko udała się w stronę obozu.
Ewidentnie ukrywanie tam tamtej porcji nie było dobrym pomysłem, przez to, iż jedyne przejście na drugi brzeg było tak zdradliwe.
Gdy dotarła do obozu, natychmiast skierowała się w stronę legowiska wojowników. Na szczęście, Nikt spał. Uśmiechnęła się. Był taki słodki… położyła obok niego piszczkę. Następnie ponownie wyszła z legowiska.
Miała ochotę coś przekąsić, a nie mogła już czekać na to, aż kocur się obudzi, bo żołądek ssał ją jak diabli. Chwyciła piszczkę ze stosu i wtedy właśnie dostrzegła idącą w jej stronę pointkę – Gwiazdnicę. Kotka cieszyła się, że młoda uczennica jednak przeżyła zgromadzenie, na którym wyglądała, jakby umarła. Na szczęście, mimo tego, że ona i Nikt spanikowali, kotka bezpiecznie wróciła do domu. Liliowa uśmiechnęła się do uczennicy ciepło.
- Hej! Bardzo wcześnie wstałaś – miauknęła po odłożeniu piszczki pod swoje łapy. – nie wzeszło nawet jeszcze słońce! Chcesz może razem coś przekąsić? – spytała przyjaźnie.
<Gwiazdnico?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz