*jeszcze przed śmiercią Fiołka*
Po porannym wybudzeniu, od razu zaczęła czyścić swe futro. Dzisiaj miał być jej pierwszy trening. Stresowała się dość mocno, ale w jej klatce piersiowej pojawiło się także pewne inne uczucie. To była…ekscytacja?Kotka gdy tylko dostrzegła sygnał do wymarszu, dany jej przez Deszcz i Bylicę, wyskoczyła z legowiska, po czym zajęła miejsce u boku liderki ich grupy.
Po chwili dostrzegła, iż także Sroka z nimi szła.
Racja. Biała również dostała za mentorkę Bylicę. Nic dziwnego, że szła razem z nimi na trening.
- Dzisiaj nauczymy was polować, jako, iż nasze tereny już znacie. – miauknęła babcia dwóch terminatorek. – jutro natomiast czeka was nauka wspinaczki na drzewa – dodała starsza z entuzjazmem.
Szylkretka skinęła głową. O polowaniu wiedziała już nieco, bo po Drewnianym Gnieździe nie rzadko hasały myszy, zwabione nasionami i słomą, oraz ciepłem tego miejsca. Mimo to, potrzebować będzie jeszcze dużo praktyki i nauki, aby opanować je porządnie.
- Pokażę wam pozycję łowiecką – miauknęła Deszcz, po czym ustawiła się odpowiednio. Następnie zaczęła cicho posuwać się do przodu. – można też polować na ptaki na drzewach, ale ta sztuka jest trudna.
- Wasza matka i wujostwo umieją też polować na ryby oraz pływać, ale jak wiecie, ja będę się uczyć tego z wami, bo sama nie mam tych umiejętności. – miauknęła Bylica – to dopiero będzie zabawa! – dodała rozemocjonowana, na co Sroka prychnęła. – och, będzie naprawdę fajnie, Sroczko! – miauknęła w odpowiedzi do wnuczki Bylica. – a więc, teraz, spróbujcie odtworzyć pozycję łowiecką, jaką pokazała wam ciocia Deszcz – rzekła starsza.
Obie kotki podjęły wyzwanie. Po kilku poprawkach, które pomogła Sroce skorygować Bylica, a Jeżyk – Deszcz, ich ustawienie wyglądało całkiem, całkiem. Młode kotki wyruszyły na polowanie, każda w swoją stronę.
Jeżyk zerkała jednak jeszcze przez pewien czas na żółtooką z zazdrością prychając pod nosem. Ta to miała ułatwienie – ze swoim futrem była praktycznie niewidoczna na tle zimowego krajobrazu. Na szczęście Jeżyk częściej urządzała sobie polowania w szopie niż jej siostra, więc tutaj miała pewną przewagę.
Dopiero po jakimś czasie wpadła na trop myszy, wdychając nosem zimne powietrze. Ruszyła za zapachem, a po jakimś czasie jej oczom ukazało się szare stworzenie. Rzuciła się na nie i szybkim kłapnięciem szczęk zabiła.
Udało jej się! Udało!
Zadowolona z siebie chwyciła piszczkę w zęby, po czym z brodą uniesioną wysoko do góry, ruszyła do reszty.
Sroka już była przy ich mentorkach. Przyniosła nornicę. Jeżyk jednak tylko przewróciła oczami na wywyższające spojrzenie siostry, której zwierzyna była większa.
- Brawo, kochane. Na dzisiaj to tyle. Reszta treningu będzie bardziej rekreacyjna. Kto pierwszy przy Drewnianym Gnieździe ten zgniłe jajo kury! – wrzasnęła niespodziewanie stara samotniczka, biegnąc w stronę celu.
- To nie fair! – miauknęła za nią jeszcze Jeżyk, po czym popędziła za zaskakująco jak na swój wiek szybką babką.
Gdy zdyszani dotarli z piszczkami do domu, odpoczęli chwilę. Potem razem z babcią uczyły się paru wzorów na budowanie stosów. Po całym pracowitym, acz przyjemnym dniu, Jeżyk opadła na legowisko, wtulając się w niezadowoloną z tego siostrę, po czym zapadając w miły, przyjemny sen.
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz