Siedziała w medycznym legowisku, rozmyślając o ostatnich zdarzeniach. Zawsze uważała siebie za kotkę, z którą bardzo łatwo się dogadać. Zdziwiła się więc, kiedy kocur z Klanu Wilka na zgromadzeniu był w stosunku do niej taki chłodny. Po dluższej chwili zdała sobie sprawę również z tego, że coraz mniej kotów z nią rozmawia. Jej siostra zajęła się byciem wojowniczką, a Aksamitna Łapa wymieniła z nią tylko parę słów. Tęskniła za ich długimi rozmowami i śmiechem. Bardzo ją lubiła. Szkoda, że nie była bliżej. Niebieska westchnęła i odwróciła się w stronę wejścia. Próg przekroczył wlaśnie srebrny kocur, wyraźnie się krzywiąc. Podniosła się i zrobiła kilka kroków w jego stronę.
— Wszystko w porządku? — rzuciła, przekręcając łeb. — Nie wyglądasz najlepiej.
Mżyste Futro pokręcił przecząco łbem. Strzepnął ogonem i usiadł, odwracając głowę.
— Bardzo boli mnie brzuch i bierze mnie na wymioty — sapnął, zakrywając łapą pysk.
— To najpewniej zatrucie — miauknęła, przyglądając się mu. — Podam ci jagody jałowca, to złagodzi ból i poczujesz się lepiej — pocieszyła go, uśmiechając się lekko.
Odeszła od kocura i ruszyła w stronę uporządkowanego niedawno stosu. Sięgnęła zębami po ciemnogranatowe jagody i wróciła z nimi do pacjenta.
— Zjedz — poleciła, kładąc je pod jego białymi łapami.
Wojownik skinął łbem i zaczął je przeżuwać. Szynszylowa spostrzegła, że do legowiska weszła teraz Wiśniowa Iskra i Kurza Pogoń. Łapa burej wygląda bardzo źle. Niebieska położyła po sobie uszy i wstała.
— Wiśniowa Iskro, czy mogłabym się zająć Kurzą Pogonią? Już podałam lekarstwo jednemu z wojowników — spytała szylkretkę, wskazując ogonem na Mżyste Futro.
Pomarańczowooka zgodziła się, co wywołało uśmiech na pysku jej uczennicy. Cieszyła się, że mogła komuś pomóc. A jeszcze większą radość wywoływało w niej to, że po tylu księżycach, w końcu porozmawia ze swoją siostrą.
— Cześć — miauknęła radośnie, siadając obok niej. — Co u ciebie? Dosyć długo nie rozmawiałyśmy. Czas to zmienić — zachichotała. — Twoja łapa nie wygląda najlepiej, ale nie szkodzi. Ja też ostatnio leczyłam swoje.
— Wywróciłam się ostatnio i taki mam efekt — zaśmiała się Kura. — Dobrze tak w końcu porozmawiać! Ale najpierw, zrób coś z tą łapą, bo to bardzo uciążliwe.
Gepardzia Łapa opatrzyła łapę burej. Obie kotki rozmawiały jeszcze długo, śmiejąc się i żartując. To był dobry dzień.
wyleczeni: Gepardzia Łapa, Kurza Pogoń, Mżyste Futro
[przyznano 20%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz