BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.
Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)

Zmiana pory roku już 3 sierpnia, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

16 kwietnia 2022

Od Rysiego Puchu

2 dni po zgro

Koguci Dziób miał dla niej propozycję. Taką wręcz nie do odrzucenia, mogłaby rzec. Tym razem jednak Rysi Puch nie miała zrobić tego samego co wcześniej, przerazić się i uciec z podkulonym ogonem. Uczyła się na swoich błędach. A tym razem sprawi, że Lisia Gwiazda spojrzy na nią z góry, jak na córkę, dziecko z którego można być dumnym. Kogut był inteligentnym kotem. Znał tego lidera na wylot. Powiedział jej wszystko co powinna wiedzieć.
- Lisia Gwiazda zawsze chciał mieć silne, mądre, podobne do niego kocięta. Jednak Iskrzący Krok i Kwaśny Język nie spełniali jego wymagań. Byli słabi. Całkowite przeciwieństwo ojca, który znienawidził swoje dzieci. Na szczęście Kwaśny Język nie doczekał się nigdy potomstwa. Związał się z jakimś.. Kocurem. - warknął pogardliwie. - Natomiast Iskra urodziła kocięta, o których dobrze wiesz. Lisia Gwiazda nigdy nie chciał, by po ziemi stąpała jego krew w takiej postaci. Jeżeli się pozbędziesz tych bachorów, wybaczy ci wszystko.
Skinęła głową.
- O ile nie zdezertujesz jak płochliwa mysz. Jak ostatnio. - dodał, patrząc na arlekinkę z chłodem w oczach.
- Obiecuję.
- I mam nadzieję, że tym razem obietnica zostanie dotrzymana.
***
Już dawno wybrała swoją ofiarę. Deszcz lał z nieba niemiłosiernie, stukając o twardą posadzkę. Ona jednak nie była specjalnie tym zirytowana. Deszcz wręcz idealnie maskował jej zapach i zacierał ślady. Od rana z trudem spuszczała swoje oczy z burej terminatorki. Nie chciała na siebie zwracać uwagi innych, gdy już dojdzie do tego, do czego dojdzie. Jednak w tej chwili leżała w środku obozu. Odbębniła już jeden patrol, więc nikt jej nie wyśle na następny. Nic jej nie przeszkodzi. Nic.
Tak jak kilka księżyców temu chwiała się niespokojnie i drżała z przerażenia teraz nic takiego w niej nie było. Wręcz można było powiedzieć, że była nabuzowana energią i chęcią do działania. Lisia Gwiazda ją zauważy. Dawno nic dla niego nie robiła. Omen zabierał jej dużo wolnego czasu. Ale mogła to nadrobić. Obaj byli dla niej bardzo ważni.
Szare chmury leżały płasko nad sklepieniem nieba. Właściwie było nawet spokojnie w obozie. Można było się zrelaksować pod liściastą koroną. Słyszała mnóstwo plotek kręcących się tu kotów.
- Słyszałaś, że Łabędzia Pieśń kręci z Jelenią Cętką?
- Nie kręcę! - wrzasnęła zbulwersowana biała.
- Lamparci Ryk jest gejem!
- Dlaczego tak sądzisz?
- Spójrz na niego! Widać po nim! Teraz wszystkie jego wielbicielki będą musiały pogodzić się ze stratą.
- Haha!
- Słyszałam, że Szczawiowy Liść zabił włóczęgę na patrolu. Myślisz, że to prawda?
- No chyba nie! Wroni Wrzask to zrobiła!
- Spójrz na tą bliznę!
- Skąd ją masz?
- Jak to skąd? Z moim mentorem już podbijamy obce tereny! Ci samotnicy nie mają z nami szans.
Jedynie Słodka Łapa nie wyglądała na zainteresowaną rozmową. Wiedziała. Wierciła się na miejscu, a potem wstała i prędkim krokiem opuściła obóz. Ptaszyna wyleciała z gniazda równie prędko jak prawdziwy ptak. Wpadnie wprost w jej sidła.
- Na patrol południowy pójdą Srocze Pióro, ja i Perliczy Grzebień. Poprowadzi go Zadymiony Pysk. - miauknęła pogodnie Cętkowany Ryś. Tłum się rozproszył, zbijając w kupki. - Reszta może iść na polowanie. Patrol łowiecki wyjdzie wieczorem. - na lisie łajna! Jeżeli wyjdą to..
Na szczęście, lenistwo innych kotów było widoczne. Nie kwapili się by wyjść z obozu. Uśmiechnęła się. Chociaż raz te tobołki robiły to, co chciała.
Musiała działać szybko. Zapach Słodkiej Łapy szybko rozmazywał się. Las był dobrą przestrzenią. Bura szła w stronę granicy z Klanem Nocy. Oblizała się i wyłupiła oczy, gdy tylko zobaczyła, że uczennica siada na ziemi i zaczyna toaletę. Przeszedł ją dreszcz. Opanowała się. Mogła zwolnić. Cieszyć się chwilą. Dlatego też rozluźniła na chwilę spięte do boju mięśnie. Opanowała umysł. Odetchnęła głęboko.
Siedziała obok bujnego, jeżynowego krzewu. Sok z owoców pachniał słodko, niczym jej ofiara. Kwiaty kwitnęły, a nawet można było wyczuć w powietrzu zapach myszy czy innej nornicy. Listowie delikatnie muskało jej półdługą, lekko ubłoconą sierść. Szybko jednak się zbudziła, gdy tylko zobaczyła poruszenie. Żółtooka wstała z miejsca i poszła dalej. Ryś przez przypadek nadepnęła na gałązkę. Cholera. Zniżyła łeb, by jej nie zauważyła. Nie widziała przez to, że się rozgląda, szukając źródła dźwięku. Poślizgnęła się na śliskiej ziemi, prawie upadając.
- Na Klan Gwiazd. - szepnęła pod nosem bura. - A zwierzyny brak.
Brak? Brak? Dosłownie czuła, że leży obok jej łap. Ale to dobrze. Niech szuka. Co chciała zrobić? Oczywiście, że upozorować, że to te durne rybojady jej to zrobiły. Już od dawna śliniły się z chęcią usunięcia każdego klifiaka po kolei. Nie pozwoliłaby im jednak dotknąć nikogo z nich dobrowolnie. Żaden kot z czystą krwią Klanu Klifu nie powinien odchodzić z brudnych, obślizgłych łap tych.. Czy można ich w ogóle nazwać wojownikami? Ble. Uniosła wzrok by przyjrzeć się temu, co robi teraz Słodka. Zeszła jej z oczu. Zamyśliła się! Na Klan Gwiazd..
Już przestało ją obchodzić nierobienie hałasu. Szybkim krokiem przedzierała się przez krzewy. Czuła wciąż ten cierpki zapach młodej. Była niedaleko. Zaraz pod jej nosem. Zaraz cały plan będzie musiał iść w pierony, jeśli jej nie znajdzie!
Zatrzymała się gwałtownie. Kotka oznaczała granicę. Serce jej było jak oszalałe, gdy bura się przestraszyła. Teraz już pewnie nie miała złudzeń. Węszyła w powietrzu po raz drugi. Czuła jej niepokój, jak i swój. Co jeżeli jednak się jej nie uda? Co jak za moment ponownie stchórzy? Stawka była wyższa niż wcześniej. Łapy zrobiły się jej jak z waty. Słodka podeszła do drzewa za którym siedziała. Już nie było czasu.
Odwróciła się gwałtownie, wbijając kły w kark Słodkiej Łapy, która jednak wyrwała się z niepewnego uścisku jej szczęk. Pisnęła, cofając się chaotycznie. Rysi Puch skoczyła na małą, puchatą kotkę. Wbiła się w stworzenie, które było dla niej jak mała myszka. Wszystko działo się bardzo szybko.
Czuła wypływającą krew spod jej zębów. Jej metaliczny posmak na języku, znacznie różniący się od tego zwierzęcego. Szkarłatne plamy splamiły pierś czarnej kocicy, która próbowała się uwolnić, a zamiast tego rozszarpała ranę jeszcze bardziej, upadając na ziemię bezwładnie. Cicho i chrapliwie oddychała, jedynie wbijając w oprawczynię spojrzenie, które wyrażało więcej niż przerażone krzyki, jakie mogła z siebie wydać. Parsknęła śmiechem, cofając białą łapę od powstającej kałuży. To było prostsze niż się spodziewała. Jakby walczyła z bezbronnym kociakiem, a nie samym potomkiem Lisiej Gwiazdy. Żałosne. Nie dziwiła się, dlaczego rudy mógł ich nienawidzić. Złapała wręcz bezwładne ciało za kark i przerzuciła dalej za granicę Klanu Klifu. Było to dość proste, bo Słodka nie należała do ciężkich czy grubych. Skrzywiła się, gdy woda z kałuży do której wpadła bura prysnęła na jej sierść. Słodka łapa zaczęła się miotać w wodzie przez kilka dobrych sekund, dopóki konwulsyjne ruchy się skończyły, a ciało zatopiło się w błocie. Nie miała już wątpliwości, że ten bękart nie żyje. Patrzyła się w bezruchu na obłoconą, posklejaną sierść od błota. Zabiła. Pozbawiła ją życia.
I niczego nie żałowała.
- Wydłub jej oczy! - syknął w podekscytowaniu niski głos. Wygładziła swoją sierść po zrozumieniu, że to tylko Koguci Dziób i jego fetysze. Podeszła do ciała. Przerzuciła na bok, odchylając również wcześniej zatopiony w bagnie łeb. Deszcz szybko zaczął zmywać breję z jej mordki, odkrywając wciąż otwarte powieki i żółte ślepia, których źrenice były niemal niewidoczne. Wzięła głowę w łapę, oglądając. Spłoszony wzrok, błagający o pomstę do nieba. Pysk otwarty w głuchej agonii. Puściła łeb Słodkiej Łapy i przejechała pazurami po jej prawym ślepiu. Widziała, jak samoistnie się przymyka pod wpływem rany a potem pokrywa mgłą. Na jej pysk wkradł się obrzydliwy uśmieszek, chociaż bardziej nerwowy i obrzydzony niż sadystyczny. Po jej grzbiecie przebiegł dreszcz, który zadziałał jak kubeł zimnej wody. Jej oczy się rozszerzyły. Co ona do cholery robi? Zadrżała jej łapa. To było maksimum.
- Wykonane. - miauknęła cicho, do siebie i do Koguta. Odwróciła się, by wrócić do lasu. Obmyła łapy i pysk w kałużach, by nikt nie zauważył krwi. Nie mogła sobie wymarzyć lepszej scenerii do zamordowania tego plugawego stworzenia, jednak..
Czy nie było innego wyjścia?
Czy to wszystko było konieczne?
Potrząsnęła głową, uwalniając się chociaż na krótkie uderzenie serca od natrętnych myśli. Nie powinna tak główkować na ten temat. Zrobiła to, co było słuszne.
***
Na środku obozu leżało zakrwawione ciało, pachnące miętą i śmierdzącym bagnem. Widziała przestraszone spojrzenia członków jej Klanu. Sama nie mogła oderwać wzroku od cętkowanego trupa. Nie wiedziała dlaczego. Znowu przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz. Lider spojrzał na swoich dwóch przyjaciół ze smutkiem w oczach.
- Klanie Klifu, patrol Cętkowanego Rysia przyniósł nam smutną wiadomość. Klan Nocy odebrał nam kolejnego, dzielnego kota. I do tego tak młodego... Mowa o Słodkiej Łapie. Niestety, nie ma innych dowodów na winę tych przeklętych rybojadów niż to, że ciało Słodkiej Łapy znaleziono na ich terenie. Chciałobym wysłać jeszcze jeden patrol z nadzieją, że dowiemy się czegoś więcej. Zadanie to powierzę Cętkowanemu Rysiowi, a wraz z nią pójdą Rysi Puch i Jelenia Cętka. - powiedziało z żalem w głosie Jaśminowa Gwiazda, raz po raz się jąkając. Słyszała głośne szlochy Iskrzącego Kroku, która podpierała się o starszego partnera. Oboje byli w rozpaczy. Wiewiórcza, Kalinkowa, Truskawkowa i Fioletowa Łapa patrzyli z niedowierzaniem raz na rodziców, a raz na obrzydliwe truchło siostry. Płakali. Łzy spływały im po policzkach tak żeliwnie, że nawet serce Rysiego Puchu rozgrzało się płomykiem współczucia. Szybko jednak to stłumiła. Oni nie zasługiwali na współczucie. Nie powinni istnieć i nie powinna tego wszystkiego tak przeżywać.
- Znowu przelali naszą krew! - warknęła Rozżarzona, wychodząc z tłumu. Tupnęła stanowczo łapą wymawiając te słowa. - A my nadal nic nie robimy, by tego pożałowali!
- Właśnie! - syknął podstarzały, ale wciąż z wigorem, Szczawiowy Liść. - Już dość!
- Nie zamierzam więcej opatrywać ran kotów, które wracają z granicy z Klanem Nocy! - zwykle spokojna, teraz wściekła Cicha Kołysanka dodała swoje trzy grosze. - Mordują nam koty, a później zaprzeczają!
Perliczy Grzebień również opuściła bezpieczną grupę i zbliżyła się do środka.
- S-sama widziałam, co się stało Słodkiej Łapie. To okrutnicy. - miauknęła kremowa bicolorka. Ryś była chociaż raz dumna z matki. Przynajmniej w tym względzie się mogły zgodzić. - Traktują nas jak przerażone myszy czekające na ubój!
- Jak inaczej to wytłumaczyć? Jeśli chcą wojny, dostaną wojnę. - prychnęła stanowczo Rdzawe Futro, patrząc się partnerowi w oczy. Widać było, że to najbardziej skłoniło Jaśmin do powiedzenia czegoś jeszcze.
- Uwierzcie mi, też chciałobym sprawiedliwości, ale nie róbmy niczego głupiego i wbrew woli Klanu Gwiazdy. Obiecuję, że będę domagać się sprawiedliwości na następnym zgromadzeniu klanów, a jeśli to nie poskutkuje, dopiero wtedy możemy wypowiedzieć im wojnę. W międzyczasie, godnie pożegnamy Słodką Łapę, a zaś patrol... Cóż. Uważajcie na siebie.
Dopiero w tej chwili przypomniała sobie, że przecież wybrano ją na patrol. Cętkowany Ryś machnęła kikutem, by przywołać ją do siebie, tak samo jak Jelenią Cętkę.
- Musimy być ostrożni. - miauknęła cętkowana.
- Jesteśmy w grupie, więc o ile żaden wielki patrol się nie napatoczy jesteśmy bezpieczni. - miauknęła Cętkowany Ryś. Deszcz ustał, przynamniej na chwilę. Szybko znaleźli się na granicy z Klanem Nocy, niemal nie przerywając ciszy.
- Co z-znalazł poprzedni patrol? - spytał cicho i nieśmiało Jelenia Cętka.
- Ciało leżało zaledwie kilka króliczych susów od granicy. Ulewa zmyła wszystkie ślady zapachowe jak i rzeczowe. Słodką Łapę odnaleźli w kałuży błota. Miała rozszarpane gardło i oślepione jedno oko. - powiedziała Cętkowany Ryś.
- Klan Nocy jest okrutny, jak mówiła Perliczka. Nie mogli się zadowolić szybkim pozbawieniem życia, musieli jeszcze się nad nią pastwić. - prychnęła z obrzydzeniem. Co powiedzieć, gra aktorska jak na razie wychodziła jej nieźle. Chociaż w środku już ją skręcało. Inni przemilczeli jej uwagę. Zakręciła nosem w powietrzu. Bardzo dobrze wiedziała, co się tutaj stało. Aż za dobrze. Łapy ją świerzbiły, by się pochwalić wiedzą, jednak byłoby to ryzykowne.
- Dobra robota, Rysi Puchu. - podskoczyła na dźwięk głosu Koguciego Dzioba.
- Coś się stało? - miauknęła Cętka, patrząc na Rysią ze zdziwieniem.
- Nic nic. Tylko myślałam, że coś znalazłam. Ale to tylko zwidy.
- Jestem z ciebie dumny. - dodał Koguci Dziób.
- Na tym drzewie jest kępka szarej sierści.. - miauknął Jelenia Cętka, oglądając pień.
- To raczej wygląda na bury. - stwierdziła Rysi Puch, oglądając "dowód". - Wydaje mi się, że należy do Słodkiej. Ktoś mógł ją wyciągnąć z granicy, z tego drzewa, a ona próbowała się bronić.
- Dobra uwaga, ale to nic nie wnosi. - stwierdziła smutno Cętka.

Szukali jeszcze długo tego dnia. Nic nie znaleźli i wrócili do obozu z niczym pożytecznym dla sprawy. A tak właściwie z czymś innym - satysfakcją jak i ulgą Rysiego Puchu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz