Bylica przebywała niedaleko granicy z Klanem Burzy. Śmierć Nocnego Pióra bolała
ją. Opuściła bagna niedługo po zgonie czarno-białej kocicy. Pora nagich drzew
sprawiała, że trudno było znaleźć jakiekolwiek gryzonie. Kotka szukała więc
wzrokiem głównie opierzonej zwierzyny. W pewnym momencie dostrzegła
niewielkiego ptaka. Zaczęła się skradać. Może i jej futro nie było w większości
białe, jednak jasne, co mogło być dla niej w tamtym momencie korzystne.
Błękitna kotka znalazła się bardzo blisko swej ofiary. Jej wąsy delikatnie
zadrżały przez powiew wiatru. Nagle wyskoczyła wysoko w górę. Ptak próbował
odlecieć, jednak zielonooka szybko przybiła go do ziemi, zabijając. Szkoda jej
go było, ale niestety, miał to nieszczęście, że był pierwszą zauważoną przez
nią tego dnia zwierzyną. Nagle zobaczyła kota niedaleko siebie. Była to dość
młoda kotka, w wieku starszego kociaka lub bardzo młodego ucznia. Po chwili
szylkretka wyczuła na sobie jej spojrzenie. Brązowe oczy dostrzegły córkę
Sikorki.
Bylica zauważyła,
że młodsza wycofuje się powoli z nastroszonym ogonem. Najwyraźniej była dość
inteligenta. Nie uciekła z krzykiem, ani nie zaatakowała, bo najpewniej nie
miała odpowiedniej wiedzy na to by móc wygrać prawdziwą walkę. Nieźle. Dobrze
to o niej świadczyło. Bylica wykrzyknęła w jej stronę, ponieważ jednak dzieliła
je jakaś odległość.
- Nie zrobię ci krzywdy młoda!
Po tym
chwyciła ptaka w zęby a następnie powoli zaczęła iść w kierunku brązowookiej
szylkretki.
Ten dzień zapowiadał się na nawet ciekawy. Pozna nową kotkę, rozmowa z
nieznajomą mogła się okazać interesująca. W pewnej chwili błękitna dostrzegła,
że młodsza ma zamiar się oddalić, jednak brązowooka potknęła się o zaspę śniegu. Szylkretka
szybko wyprostowała się, spoglądając na nią.
- Jak się nazywasz? -Powiedziała srebrna, po odłożeniu piszczki na śnieg. To
pytanie zadawała każdemu napotkanemu kotu. Zielonooka zachowała odległość, aby
burzaczka czasem nie uciekła.
- Rudzikowa Łapa. – powiedziała córka Wilczej Zamieci. Bylica wyczuła, iż
młodsza jest spięta i nieufna wobec niej, co było oczywiście zrozumiałe i
naturalne. W końcu czemu nie miała by być, kiedy właśnie spotkała znacznie
wyższą i lepiej znającą się na walce od siebie samotniczkę?
Dziko pręgowana powtórzyła sobie imię w głowie. Rudzikowa Łapa.
- Miło cię poznać, Rudziokowa Łapo. Jestem Bylica - przedstawiła się. - Jeśli
mogę spytać, czemu wyszłaś poza teren swego klanu?
- Zamyśliłam się podczas spaceru – odpowiedziała szylkretowa po krótkiej chwili.
Błękitna zaczęła zastanawiać się jak może dalej poprowadzić tę rozmowę. Było
widać, że szylkretowa miała olej w głowie. Srebrna postanowiła zarzucić temat,
przy którym młodsza kotka będzie prawdopodobnie odzywać się więcej, a przy tym
córka Sikorki zdobędzie informacje o Klanie Burzy, choć tego wcześniej nie
planowała. Cieszyła się, że brązowooka jak dotąd nie uciekła z powrotem na
tereny swego klanu. Dziko pręgowana była ciekawa, jak dalej potoczy się ta
rozmowa. Szybka kalkulacja i już wiedziała co zrobi.
- Zawsze byłam ciekawa, jak żyje się w klanie. - zaczęła, siadając spokojnie na
zimnym śniegu. - Jak tam jest? - zapytała z ciekawością w głosie. Na jej pysku
pojawił się lekki uśmiech, który miał za zadanie sprawić, że będzie się
wydawała bardziej przyjazna i godniejsza zaufania.
- Nic szczególnego. Raz dobrze, raz źle. A jak tam bycie samotnikiem? – Rudo-czarna
odbiła piłeczkę, unosząc brwi.
Coś czuła, że z tą kotką nie będzie prosto. A raczej nie czuła, tylko to
widziała gołym okiem. Ale i tak będzie brnąć dalej, ona nie poddawała się tak
łatwo, i miała różne karty w swej talii.
- Trzeba polować, jest się zazwyczaj samym, nie ma się raczej za dużo
znajomych, wielu nie chce mieć do czynienia z innymi kotami. - powiedziała. -
Jak to jest żyć w tak wielkiej grupie? Ile tam macie kotów w tym klanie,
dziesięć, kilkanaście? Nie jest tam tłoczno? - Próbowała wrócić do tematu
klanu, zapuszczając przynętę.
- W grupie o siebie dbamy. Na pewno jest łatwiej. – Odparła - Rozumiem,
że WY się nawzajem unikacie czy coś?
Ha. Kotka była bardzo inteligentna. Ominęła pytanie o liczbę, pewnie nie chcąc
zdradzać za dużo informacji o Klanie Burzy. Brązowooka zaczęła intrygować
Bylicę. Widać było, że młoda chciała od niej wyciągać informacje, aby ta
zamiast pytać odpowiadała. Jednak nie odpuści tak łatwo. Postanowiła odpowiadać
na jej pytania, zahaczając ciągle o temat klanów.
- Większość tak, unika innych. W końcu mamy swoje terytoria, samotnicy nie
lubią intruzów. Podobnie koty klanowe. Nie raz słyszałam o tym, że komuś się
oberwało kiedy przeszedł choćby nieco za waszą granicę.
- Skoro oberwali, to pewnie zasłużyli - Odparła obojętnie. - Skończyliśmy i
mogę iść, czy będziemy nadal brnąć w tym kole pytań?
Bylica
wciąż przyglądała się młodszej kotce. Przybrała już maskę samotniczki nie
wiedzącej za bardzo jak się żyje w klanach. W pewnym momencie wpadła jednak na
pomysł, jak zatrzymać młodszą na dłużej. - Nie tylko koty klanowe żyją w dużych
grupach. - powiedziała konspiracyjnie.
- Cóż, dobrze dla nich, wybrali łatwiejsze życie - Wzruszyła ramionami, bo cóż innego mogła zrobić. Gorzej by było, gdyby postanowili zaatakować klany. Wtedy byłby już przypał. - Tylko co z tego?
Tej kotki w ogóle nie interesowało to, jakie informacje jej mówiła. Zarzuciła temat siedliska dwunożnych? Nic, podobno ktoś już jej o tym mówił. Zarzuciła temat obcej grupy? Też nic. Musiała zmienić taktykę. - Pewnie jesteś uprzywilejowana, i dla tego nie chcesz ze mną rozmawiać, w końcu w klanach rudzi są uważani za lepszych. - powiedziała. Nawet jeśli Piasek już nie rządziła, to młoda powinna wiedzieć, że coś takiego miało miejsce, może zacznie mówić coś więcej.
Róża zmarszczyła brwi, prawie niezauważalnie.
Coś czuła, że młodsza zaczyna być względem niej podejrzliwa, bo skąd samotnik
miałby wiedzieć o rasizmie w Klanie Burzy? Jednak Bylica miała ochotę
zaryzykować.
- Nie obchodzi mnie kolor twojego futra - zaczęła ostrożnie brązowooka,
próbując nie palnąć czegoś głupiego. - Nie wiem co słyszałaś, ale nie ma już
podziału między kotami, przez kolory.
Oj tak, teraz szylkretka zaczęła wreszcie coś mówić. Trzeba było brnąć dalej w
ten temat.
- Jesteś pewna? Przecież na pewno u niektórych wiara w to wciąż trwa. - powiedziała. - rudzi nie wywyższają się nad nie-rudymi? A może jest na odwrót? – powiedziała z zaintrygowaniem w głosie.
- Chcesz mi wpoić jakieś wątpliwości odnośnie klanów? - Spytała w końcu, patrząc na samotniczkę krzywo.
Dostrzegła, że młodsza próbuje opanować emocje, jednak Bylica była dobra z czytania z kotów.
- Skądże. - powiedziała starsza kotka. - Po prostu jestem
ciekawa. - dodała - Nie wszędzie istnieje podział na kolor sierści, to coś
nietypowego. - Nagle przypomniała sobie o wcześniej upolowanym ptaku. Spojrzała
na niego. Był ledwie ciepły. - Przepraszam na chwilę. - powiedziała, po czym
zatopiła kły w mięsie zwierzyny.
- O tak, bardzo – mruknęła siostra Zwęglonej Łapy, z lekką nutą ironii i
obojętności. - Jeśli to cię uspokoi, to wszystko jest w normie - Patrzyła przez
chwilę jak kotka pożera ptaka, zlepiając ze sobą usta, tworzące teraz długą
poziomą kreskę. Rozejrzała się, po czym odwróciła, by skierować swe kroki na
tereny klanu burzy.
Bylica podniosła głowę znad prawie już zjedzonego ptaka. Oblizała ostatnią
kosteczkę po czym spojrzała na brązowooką, która już miała zamiar odejść.
- Już idziesz? - spytała. A dopiero co sprawiła, że młodsza zaczęła coś mówić!
- A tak w ogóle, to co się dzieje u was ze starszymi kotami? - zadała pytanie,
choć dobrze znała odpowiedź. Chciała dowiedzieć się czegoś o Narcyzie, jeśli
jeszcze żył, to możliwe iż burzaczka o nim wspomni.
- Idę, nie widać? – czarna szylkretka uniosła wysoko ogon, dreptając przez
śnieżne zaspy. W odpowiedzi na kolejne pytanie, machnęła tylko ogonem, zanim
zniknęła za jedną z większych zasp.
A niech to! Była tak blisko! Mogła nie jeść tego ptaka. Mimo ochoty, nie
podążyła za „Rudzikową Łapą” gdyż nie chciała mieć kłopotów, nie dajcie
kamienie by ktoś ją jeszcze rozpoznał i była by kicha. Bylica chwyciła kosteczki
ptaka w zęby, po czym oddaliła się spod granicy z Kalnem Burzy. Może jeszcze
kiedyś uda jej się porozmawiać z tą intrygującą uczennicą.
<Różana Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz