To był ten dzień. Patrzył na Zajęczą Gwiazdę, swojego tatę, niedowierzająco. Dzisiaj miało odbyć się jego mianowanie. Kiedy był na ostatnim swoim treningu, Splecione Futro powiedziała mu, że będzie poddany testowi. Ta wiadomość go mocno zestresowała, bo nie miał pojęcia co się z nim stanie jeśli zawiedzie. Ale musiał przyznać, że nie był wcale trudny. Kotka nakazała mu po prostu złapać zająca... wróć królika! Zającem w końcu był ich lider, więc niemiło było myśleć o nim jak o przekąsce.
Pogoda nie była jednak zbyt przyjazna. Ciągle wpadał w gęste błoto, które utrudniało mu poruszanie się. Na dodatek w pewnym momencie lunęło! Ale zauważył, że dzięki temu, jego zapach może być znacznie trudniej wykrywalny przez ofiarę... Działało to jednak i w drugą stronę.
Jednak Klan Gwiazdy najwidoczniej nad nim czuwał, bo posiłek upolował i z dumą zaniósł do mentorki, która ukrywała się gdzieś w wysokiej trawie, nadzorując jego polowanie.
Po powrocie kotka udała się do lidera, a on czekał w napięciu na werdykt. Przez to wszystko wydeptał w rozmokłej ziemi dziurę! Gdy zastępczyni wyszła z legowiska białego, miauknęła mu tylko by się przygotował na swoje mianowanie. Zaniemówił. Sądził, że to był żart, ale jednak nie. Jego ojciec wyszedł kilka uderzeń serca później, zwołując klan. Właśnie w tym momencie zjawiła się Czajkowa Łapa, która od razu do niego podeszła.
- Co jest? Co się dzieje? - zapytała półszeptem, rozglądając się po zebranych.
- Ja... - chciał jej powiedzieć, lecz lider przemówił.
Wszyscy zamilkli, wbijając wzrok w kocura.
- Dzisiaj odbędzie się mianowanie trójki uczniów. Wykazali się umiejętnościami, które są cenione u naszych wojowników. Zwęglona Łapo, Makowa Łapo, Rzęsowa Łapo wystąpcie.
Dojrzał kątem oka jak siostra patrzy na niego z niedowierzaniem. Niestety musiał ruszyć się z miejsca, bo koty zaczęły rozglądać się za wymienionymi.
Usiadł wśród dzieci Zajęczej Gwiazdy, które adoptował. Jakie śmieszne, że dopiero teraz sobie przypomniał, że jak i on, byli jakoś związani z kocurem.
Chwila napięcia ciągnęła się niemiłosiernie. Ciekawy był jakie dostanie imię. Czy zostanie Zwęglonym Zającem, jako dowód na to, że udało mu się sprostać jego oczekiwaniom? Chociaż... nie... to imię brzmiało dość... brutalnie. Ojciec raczej nie chciałby tak do niego mówić, jakby ten miał go kiedyś zwęglić... Więc jakie otrzyma? Czy był z niego dumny skoro postanowił go mianować? Poradził sobie z jego zadaniem?
- Ja, Zajęcza Gwiazda, przywódca Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tych uczniów. Trenowali pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam ich wam jako kolejnych wojowników.
Zwęglona Łapo, Makowa Łapo, Rzęsowa Łapo, czy przysięgacie przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
- Przysięgam - rozległ się chór trzech głosów.
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję wam imię wojownika. Makowa Łapo, od tej pory będziesz znana jako Makowa Furia. Klan Gwiazdy cieni twoją siłę i spryt, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Burzy - Lider podszedł, dotykając pyszczkiem głowy kotki, a ta dotknęła jego barku. Następnie rozległ się chór głosów, które krzyczały nowe imię kotki. - Rzęsowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Długie Rzęsy. Klan Gwiazdy cieni twoją szybkość i zaradność, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Burzy. - znowu kocur zbliżył się do swojego dziecka i wykonał gest, by następnie wrócić na miejsce i wbić wzrok w ostatniego ucznia. Wypiął dumnie pierś, by ten widział, że jest gotowy. - Zwęglona Łapo, od tej pory będziesz znany jako Zwęglony Kamień. Klan Gwiazdy cieni twoją wierność i wytrwałość, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Burzy - Biały podszedł, dotykając nosem jego głowy. Nowo mianowany wojownik, powtórzył gest swoich poprzedników, dotykając barku ojca.
Był Zwęglonym Kamieniem. Nie mógł nadal w to uwierzyć! Miał imię podobne do mamy! Chociaż chwilę nawet zastanawiał się, czy znowu nie zostanie Zwęglonym Futrem, to tak się nie stało! Chór głosów ponownie zaczął wykrzykiwać ich imiona. Duma rozpierała go. Był wojownikiem. Jednak... gdzieś w tłumie dojrzał niezadowolony pyszczek Czajkowej Łapy, która widząc, że ją widzi, odwróciła się i odeszła. Chciał za nią iść, ale biała kita mu to uniemożliwiła.
- Teraz odbędziecie nocne czuwanie, podczas którego nie możecie się do nikogo odezwać, póki nie wyjdzie ranny patrol. Nie zawiedź mnie Zwęglony Kamieniu - miauknął odchodząc.
Mętlik w jego głowie tylko narastał. Musiał milczeć do rana?! Ale... Czajka... Co ona sobie pomyśli? Nie mógł jednak zawieść ojca. Widział, że był dumny. Inaczej nie stałby tutaj i nie mógł pilnować obozu z resztą...
Zacisnął pyszczek mocniej, odwracając się do dwójki wojowników, którzy już zajęli swoje miejsca. Nie mając wielkiego wyboru, usiadł gdzieś z boku i wbił wzrok w ciemniejące niebo.
Da radę.
Wytrzyma.
A później... później odnajdzie Czajkę.
<Czajkowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz