Nie dręcząc już więcej wojowniczki Zimorodek i Blask podreptali w stronę żłobka, gdzie oczekiwała na nich zmartwiona matka.
- Wiesz czego się dowiedzieliśmy?
- Chętnie posłucham. - Uśmiechnęła się Rdzawa delikatnie wylizując syna.
- Mówiła nam o samotnikach. - kontynuował. - I o klanowej rywalizacji. Zimorodek, opowiesz mamie?
Zimorodek lekko nieobecna w tym momencie skinęła momentalnie głową prawie wywracając się do przodu na swoich niezdarnych łapkach.
- Mamusiu! Jak tych ciekawych rzeczy tyle było że ja nie spamiętałam wszystkiego, ale opowiem ci co pamiętam. - wymruczała lekko poddenerwowanym głosem Zimorodek, kiedy jej brat zaśmiał się po cichu, siostra znowu prawdopodobnie nie słuchała.
- Bo Rozżarzone Serce mówi, że kłamałaś... - Momentalnie na pyszczku kotki znalazły się białe łapki Blasku.
- Ciiii! Miałaś tego nie mówić... - syknął schylając głowę do dołu Blask. Zimorodek zastanawiała się przez chwilę o co chodzi bratu, ale teraz musiała tłumaczyć się przed mamą.
- Zimorodku skarbie, na jaki temat kłamałam? - zapytała mama ciekawskiej dwójki.
- No nie chodzi o to że kłamałaś, ale Rozżarzone Futro nam powiedziała, że mówiłaś nam takie rzeczy straszne o samotnikach żebyśmy nie wychodzili z obozu. - wyjaśniła biało czarna kotka z widocznym grymasem na pyszczku. Ku jej zdziwieniu, mamusia wcale nie była zła, rozumiała, że jej kocięta niedługo dorosną i że nie może im tak mówić, ponieważ same i tak będą kiedyś chciały poznać tereny obozu, wręcz będą do tego zobowiązane.
- Ale i tak miałaś rację z jednym, że samotnicy są niebezpieczni! Jednak nie martw się, bo jak będziemy duzi, to będziemy przeganiać ich z naszych terenów razem z Blaskiem i Jarzębinką. - wykrzyczała pełna dumy w sobie mała kotka.
- Bardzo podoba mi się twoje nastawienie Zimorodku. - powiedziała Rdzawe Futro sięgając językiem do córki by ją wyczyścić. - Wiem, że będziecie dzielnymi wojownikami, ale najpierw mam nadzieję, że skupicie się na waszym przyszłym treningu. - Uśmiechnęła się do kociąt.
Kocięta zadowolone z dnia przytuliły się do mamy, nawet dołączyła do nich ich siostra, która dosyć często stała na uboczu. Zimorodek cieszyła się swoim dzieciństwem, podobało jej się tak jak jest, jednak księżyce mijają a ona staje się coraz starsza i nic tego nie zmieni. Póki może cieszy się życiem kocięcia.
***
Ptaki śpiewały, było bardzo ciepło i wszystko budziło się do życia. Zimorodek otworzyła swoje zlepione ślepia z wielkim trudem i przeciągnęła się wystawiając ostre pazurki. Ledwo żywa kotka nie wiedziała nawet co ma za chwilę nastąpić. Tymczasem jej brat skakał podekscytowany wokół mamy ledwo łapiąc jakikolwiek wdech. Czarno białe kocię spojrzało na tę dwójkę, wśród której kryła się Jarzębinka. Momentalnie przypomniała sobie, że to dzisiaj jest ich mianowanie na uczniów, podeszła do mamy i pełna stoickiego spokoju jak nigdy wcześniej podążyła za matką, kiedy jej brat dopiero co zorientował się, że wychodzą z żłobka. Wszystkie kocięta razem z dorosłą kotką pokierowały się w stronę legowiska ojca.
***
Chwile dzieliły już tylko kocięta od zostania nowymi uczniami Klanu Klifu. Rodzeństwo zajęło miejsca oczekując tej wielkiej chwili. Jaśminowa Gwiazda spojrzało ukradkiem uśmiechając się do swoich kociąt, zdecydowanie było z nich dumne.
-Osiągnęliście już wiek sześciu księżyców. - rozległ się głos lidera. - Dojrzeliście już, aby zostać uczniami na wojowników. - Zimorodek czuła jak jej serce trzepocze chcąc się już uwolnić, w pierwszych momentach, wychodząc z żłobka nie czuła żadnego stresu, jednak teraz przybierał na sile. Pierwszym kocięciem jakie miało zaszczyt zostać mianowane była Jarzębinka, która przyjęła dumne imię Jarzębinowej Łapy a jej mentorem został Niedźwiedzi Pazur.
- Zimorodku. - Kotka usłyszała swoje imię wychodząc na przód, czuła jak czerwieni się ze stresu, ale jednocześnie była tak szczęśliwa jak nigdy dotąd. - Ty zaś przyjmiesz imię Zimorodkowej Łapy, a twoim mentorem będzie Cętkowany Ryś. - Oznajmiło Jaśminowa Gwiazda. Od tej pory, młoda kotka już nie była kociakiem, była uczniem, kimś komu jeszcze daleko do prawdziwego wojownika, jednak nie aż tak. Na samym końcu został mianowany na ucznia Blask przyjmując imię Lśniącej Łapy.
Trójka już tym razem uczniów powitała swoich mentorów stykając się z nimi nosami jak głosi tradycja klanów.
***
Następnego dnia Zimorodkowa Łapa obudziła się obok swojego brata w legowisku uczniów, nie czując już ciepła swojej matki, było to bardzo dziwne uczucie, którego jeszcze nigdy nie czuła. Szturchnęła brata i standardowym tekstem sprawdziła czy się obudził.
- Śpisz? - wymruczała tak jakby nie chciała wcale żeby wstał.
- Teraz już nie. - oznajmił albinos. Zimorodek popatrzyła się na niego a później spojrzała na niebo. Wnioskując po położeniu słońca była to już pora treningu. Do legowiska zajrzała Cętkowany Ryś przyjacielsko się uśmiechając. Kotka wyglądała na ciężarną, co zdziwiło nieco Zimorodka, bo dopiero co została jej mentorką.
- Chodź Zimorodkowa Łapo, dzisiaj oprowadzę cię po granicach klanu. Lśniąca Łapo, możesz dzisiaj też z nami iść. - Oznajmiła Ryś wychodząc z legowiska uczniów, a młodzi poszli za nią.
<Lśniąca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz