Obóz opustoszał. Na las spoglądała okrągła, jasna tarcza księżyca. Chmury, do tej pory bez przerwy zasłaniające niebo, rozproszyły się. Bury zdążył już zapomnieć, jak jasne potrafią być noce podczas pełni.
Przez obóz przemknęła drobna sylwetka, zostawiając za sobą długi cień.
– Fiolet! – miauknął, doskonale ją rozpoznając.
Koteczka uniosła łebek i spojrzała w jego stronę. Machnął łapą, pokazując, żeby podeszła. Przyjrzał jej się dokładniej. Pędzelki na końcach jej uszu zwisały smętnie. Niebieskie ślepia jak zwykle były pełne zadumy.
– Następnym razem też pójdziesz. – Przytulił ją delikatnie. Wyczuł jej opór. – Zresztą nie tylko ty zostałaś. Słodka też…
– To nic – miauknęła, wchodząc mu w słowo. – Nie przepadam za zgromadzeniami. Jest zbyt… tłoczno.
Odsunęła się od niego. To zamknęło mu pysk. Chciał jakoś przerwać ciszę, która zapadła, ale nie wiedział, co powiedzieć. Otworzył pysk…
– Mama! – Szylkretka zerwała się na równe łapy.
Faktycznie, w ich stronę szła Iskierka. Bury westchnął. Nie wiadomo skąd obok nich pojawiła się Słodka Łapa. Obie zasypały wojowniczkę gradem pytań.
Partnerka posłała mu przepraszające spojrzenie. Uśmiechnął się do niej, ale szybko odwrócił wzrok. Wrócił w głąb legowiska starszych. Przywitał go uśmieszek Tańczącej Pieśni. Zignorował go, zwinął się w kłębek i zapadł w drzemkę.
Obudziło go poruszenie w obozie. Wracali. Wiedziony ciekawością, wstał i wyszedł z legowiska. Tuż obok błysnęło bielą futro jednego z uczniów. Po zapachu poznał, że to nie Blask.
– Jarzębinowa Łapo! – miauknął, podchodząc bliżej. – Jakieś wieści ze zgromadzenia?
<Jarzębinko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz