Po raz kolejny obleciał wzrokiem tereny obozu, obleganego przez grupę bezmyślnych istot. Nie zamierzał nazywać ich kotami, bo oznaczałoby to, że porównuje ich do siebie, a takie coś byłoby wyraźną skazą na jego honorze.
Nastawił uszu, słysząc marudne westchnięcia wojowników, kręcących się nieopodal. Narzekali na nadmiar pracy, dzielili się obawami co do panoszącego się między nimi mordercy i dzielili się całkowicie bezwartościowym informacjami. Przynajmniej zdaniem Krwawnika ich dyskusję były monotonne i podsłuchiwanie ich stało się już nużące, bo nie potrafili go jakkolwiek zaintrygować.
Zabawni okazywali się dopiero wtedy, gdy ginęli. Oczywiście w rzeczywistości nie miał szans ich pozabijać, lecz każdej nocy był w stanie wyśnić sobie zbrodnię idealną, podczas której koty konałyby pod jego łapami, a zgon spowodowany byłby atakiem jego coraz to ostrzejszych pazurów. Dorastał i rozwijał się prawidłowo, aczkolwiek niestety wciąż był niezdolny do pokonania dorosłego i sprawnego osobnika. A takich tu było najwięcej.
Błysk dużo miauczała. Jej głos przyprawiał go już o odruch wymiotny, ilekroć tylko zaczynała swoje "pokrzepiające" przemowy dla całego klanu, w których to nakazywała zachować ostrożność i nieustannie wspominała zmarłych. Po co ich zresztą liczyć? Statystyki stale rosną, jedni odchodzą, drudzy przychodzą. Taka rola świata i robienie z tego całego przedstawienia nie miało w jego opinii sensu. Wszyscy byli fałszywi. Na ogół każdy miał każdego gdzieś, ale skoro ktoś zdechł, to nagle okazuje się, że nie można o nim źle mówić.
Dlatego też Krwawnik uważał Owocowy Las za wielki zbiór mysich móżdżków. Fundamentem tego miejsca były ciągłe kłamstwa, a koty stąd z natury były po prostu naiwne. Nie było innych wytłumaczeń, które usprawiedliwiałyby ich głupotę.
— To smutne, prawda? – Usłyszał natrętny głos swej siostry i zaraz to poczuł ciężar jej ciała na swym boku. Oparła się o niego, a on momentalnie zaczął się zastanawiać, od kiedy więź między nimi stała się na tyle pozornie silna, że szylkretka odważyła się tak do niego zbliżyć. — Dobrze, że mamy siebie nawzajem. Z tobą i Winogronem czuję się znacznie lepiej. Nawet nie chcę wiedzieć, co musi czuć taki Agrest, skoro jego brat umarł — westchnęła z żalem Stokrotka, spoglądając na wspomnianego ucznia, który właśnie to wrócił z treningów.
Ciepło bijące od jej futra nie było ani trochę przyjemne. Bliskość kotki przyprawiała go o złość. Uderzył gniewnie ogonem ziemię, wzniecając kurz i z satysfakcją obserwując, jak osiada się na jasnej sierści kotki.
— Wręczy bym powiedział, że to tragiczne — odparł, podnosząc wzrok na jej niebieskie ślepia, w których krył się strach. Najwyraźniej bała się tego, co i ją mogłoby spotkać w przyszłości.
— Nie zostawisz mnie tak nigdy, co nie? – spytała. – Obiecujesz?
— Nie, nie zostawię – odrzekł z westchnięciem. — Nie mogę ci jednak tego obiecać. Nie wiem, czy nie będę następną ofiarą tutejszego mordercy. Nikt w końcu nie pcha się na śmierć, ale z jakiegoś powodu wielu umiera — wyjaśnił.
I w tym momencie narodził się w jego głowie świetny pomysł. Nie myślał do końca rozsądnie, ale po zamordowaniu Gronostaja był głodny krwi. A gdyby to Stokrotka raz a porządnie zostawiła go? Nieustannie przyprawiała go o dreszcz irytacji. Jak każdy zresztą, ale w przeciwieństwie co do niektórych, nadawała się wręcz idealnie na jego kolejną ofiarę. Była słaba, a przynajmniej w porównaniu z nim nie miała szans na przetrwanie. Uśmiechnął się lekko, odwracając od niej wzrok.
Nałogowy morderca dalej szalał w swoim żywiole. Najbardziej na świecie pragnął poznać powód, dla którego ktoś zdecydował się wybijać ich społeczność. Krwawnik podziwiał go, choć jego imię wciąż było mu nieznane. Przynajmniej wszelkie amatorskie przedsięwzięcia czarnego będą zwalane na skrytobójcę. W życiu nie spodziewałby się, że może zabić i pozostać niewinnym bez jakichkolwiek starań zatuszowania śladów przestępstwa.
Sam nie wiedział kiedy pojawiły się w nim sadystyczne myśli, ale od pierwszych kroków i zrozumianych słów wiedział, że coś mu się w tym życiu nie podoba. Dla przykładu podejście jego matki do niego w porównaniu z tym, jaką troską inne rodzicielki potrafiły obdarowywać swoje pociechy. A że nie dopuszczał do siebie możliwości, iż to on jest tym gorszym, winę zwalił na społeczeństwo. Z nimi było zdecydowanie coś nie tak. Sztuczni, parszywi i kłamliwy. Nie mógł ufać nikomu, prócz siebie samego.
Odgonił ogonem brzęczącego mu przy uchu owada. Ta istotka idealnie odzwierciedlała inne koty. Upierdliwe. Ani trochę pożyteczne, jedynie uprzykrzały mu życie, a on musiał znosić ich obecność, bo miał na uwadze to, że sam poza klanem nie dałby sobie jeszcze rady. Gdyby urodził się w innej rodzinie, szansę na takie przedsięwzięcie A poza tym – zabawnie było patrzeć na panikę skrytą w oczach współbratymców, kiedy raz po raz ogłaszana była śmierć bliskich im wojowników.
— Jak ci idzie trening? — zapytał nagle, przypominając sobie o wspartej o jego bok siostrze. Nawet nie raczył zaszczycić jej spojrzeniem.
— Chyba dobrze — odparła, ale w jej głosie pobrzmiewała niepewność. — Polować już umiem, walki się dopiero uczę, ale moja mentorka bywa… sroga — stwierdziła, rozglądając się, jakby w obawie, że wspomniana kotka ją usłyszy.
Czarny powstrzymał się od krótkiego parsknięcia śmiechem. Stokrotka wyglądała mu na niedorajdę. Zabicie jej może być łatwe, ale znowu będzie musiał zrobić to w takim momencie, by nikt nie zauważył, że gdzieś razem wychodzą. Chociaż, któż mógłby go oskarżyć, skoro jest niewinnym młodzieńcem, nierozumiejącym jeszcze, jak zły może być świat? W dodatku prawdziwe zagrożenie szalało tu już od dawna, więc nawet, jeśli kiedykolwiek rozkręciłby się ze swoimi planami, wciąż szansę na podejrzewanie go o takie czyny były nikłe.
Stokrotka kichnęła i wstała. Pożegnała się z nim krótkim skinieniem głowy. Powlókł wzrokiem za szylkretką, oddalającą się w tylko sobie znanym kierunku. Wydał z siebie oddech ulgi. Niech idzie. Niech cieszy się życiem, póki jeszcze je ma.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz