— Oj nie jesteś chyba aż taki stary, a przynajmniej na takiego nie wyglądasz — miauknęła i uśmiechnęła się zalotnie. — Poza tym, wydajesz się bardzo marudny. Jakbyś miał własne potomstwo, to na pewno obudziłyby się w tobie jakieś chęci do życia — podsunęła, bo według niej był to najlepszy argument.
Naprawdę jak do ściany. Wbił w nią zmęczone, ale i zirytowane spojrzenie. Z chęcią odpowiedziałby jej, że prędzej by zabił swoje dzieci niż obudziłby w sobie chęci do życia. Jednakże nie mógł z prostego powodu - jeszcze nie osiągnął w Klanie Wilka jedności. A odkrycie maski dobrego kota jak i lidera, byłoby fatalnym posunięciem, które mogłoby sprawić, że jego władza szybko dobiegłaby końca. Nie po to tyle pracował nad swoim wizerunkiem, by przez tą jedną kotkę to zniszczyć. Ale musiał przyznać, że z każdym jej słowem, ledwo powstrzymywał swoje chęci od pozbycia się jej raz na zawsze.
- Wątpię, Motyli Trzepocie. Skoro jednak pragniesz potomstwa, to spróbuj dogadać się z jakimś innym kocurem, by dał ci to szczęście, bo ja niestety nie mogę.
Miał nadzieję, że zakończy tym temat i kotka się zgodzi. Jaki był jednak naiwny tak sądząc. Wystarczyło jedno spojrzenie na wojowniczkę, by ujrzeć to jej zacięcie oraz domyślić się jej kolejnych słów. Nie bez powodu dał jej uczennice. Sądził, że będzie tak zajęta treningami z Goryczkową Łapą, że nie znajdzie czasu na zawracanie mu ogona.
Musiał wymyślić coś innego, by pozbyć się jej na długie godziny.
- Och przestań! Ty jesteś znacznie lepszy niż jacyś inni! - Dalej już nie słuchał. Skupił wzrok na jakimś punkcie w oddali, znosząc litanie kotki, która jeszcze nie zauważyła, że miał ją w nosie.
Dopiero, gdy pacnęła go w nos, skupił na niej uwagę, zauważając jej niezadowolony wyraz pyska.
- Wybacz, ale właśnie wrócił Suśli Nos z patrolu - to powiedziawszy wstał, wyminął ją i udał się do kocura, który był bardzo zadowolony z tego, że z własnej inicjatywy zaczął rozmowę.
***
Motyli Trzepot się na niego obraziła. Dziękował Mrocznej Puszczy za to. Słyszał plotki, że była przewrażliwiona na punkcie swojego wyglądu, ale nie sądził, że taka jedna uwaga na zgromadzeniu sprawi, że się od niej uwolni. Gorzej jednak było z tym, że zła wojowniczka zaczęła pleść o nim różne głupoty. Widać było, że ma naprawdę zbyt dużo wolnego czasu.
Postanowił ją wezwać, by ukrócić ten jej czas.
Na początku musiał trochę się na nią naczekać, bo ta zaczęła zgrywać wielce obrażoną i niedostępną. Jednak kiedy w końcu się zjawiła, widział jak w jej oczach błyska ta nadzieja.
- Motyli Trzepocie, co się stało, że się spóźniłaś? I to dość poważnie? - zapytał.
<Motyli Trzepocie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz