***
- To co ci się wczoraj śniło? - zapytał miękko. Nie wiedziała, czy robi to z własnych chęci czy nie, ale była mu za to wdzięczna.
- Byłam w jaskini, razem z mamą. Rozmawiałyśmy, a p-potem... Zaczęła dziwnie mówić. I-i dalej już wiesz...
Point przylgnął do jej boku, a ona odwzajemniła uścisk, mrucząc cicho. Zawsze udawało mu się ją pocieszyć. Może czasem nie na długo, ale jednak.
- Choć coś zjeść. - miauknęła. Podeszli do stosu; każdy wybrał sobie co innego. Orzechowy Zmierzch usiadła przed legowiskiem, biorąc do pyska małą srokę. Kocur dołączył do niej, trzymając w zębach mysz. Szybko pochłonęła swój posiłek, prawie dostając przy tym czkawki. Nawet nie umyła sobie zmierzwionego futra, była zbyt... Smutna? Niespokojna? Zdenerwowana? Nawet sama nie wiedziała. Tak po prostu. Przyjęła wygodniejszą pozycję, podwijając tylne łapy pod siebie. Wzrok wbiła w słońce. Jego promienie raziły w oczy, przy okazji grzejąc w pysk. Liliowy też wydawała się jakiś nieswój, a w dodatku poderwał się z miejsca i zaczął nerwowo machać ogonem.
- Co ci? - zapytała, zdecydowana przerwać ciszę. Wojownik skierował na nią wzrok, stając przed kotką.
- Masz ochotę przejść się do lasu? - zaproponował.
Normalnie palnęła by czymś w stylu “Tez masz ochotę kogoś zabić?”, ale dziś już nie chciał ryzykować; atmosfera i tak już była nieco napiętą. Skinęła więc tylko łbem, wstając z nagrzanej ziemi. Gdy wychodzili poza obóz, ruchem głowy powitała stróżującego Jesiotrową Łuskę. Po chwili przyspieszyła, doganiając wysuniętego na przód pointa. Ptaki świergotały, a pora zielonych liści zbliżała się wielkimi krokami. Robiło się coraz cieplej, a zwierzyna jeszcze częściej wychodziła ze swoich kryjówek.
<Jabłkowa Bryzo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz