Patrzył na swoją siostrę, która zachęcała go na wspólne polowanie. Szczerze to nie miał ostatnio ochoty na takie przygody. Jeszcze Skała by go czymś zdenerwowała i na tym skończyłby się ten miły dzień. A o to było nietrudno. Kotka potrafiła jednym tematem doprowadzić go do irytacji, którą trudno było mu ukryć.
- A muszę? – zapytał, pomimo tego, że odpowiedź była mu znana.
- Oczywiście. – Spojrzała na ścieżkę w stronę lasu. – Komu w drogę, temu czas. Chodź braciszku, dawno nie widziałam cię w akcji – mruknęła, a w jej głosie jak zwykle można było usłyszeć nadmiar optymizmu.
Czuł, że będzie się przechwalać. To było jasne jak słońce. Chciała udowodnić mu w końcu, że opanowała sztukę polowania bez jego rad i pomocy. Była już wojowniczką, więc pokładała w sobie naprawdę duże nadzieję. Westchnął tylko i ruszył za czarną. Gdyby tego nie zrobił, ta pewnie zaciągnęłaby go za sobą siłą. Nie chciał więcej naderwanych uszu. To i tak cud, że jeszcze nie zauważyła jego rozciętej, dolnej wargi. Zawsze starał się mówić do niej od prawego boku, próbując udawać, że robi to nieświadomie. Nie miał ochoty słuchać jej opinii na temat tamtego dnia. Już i tak na zgromadzeniu dość się wypowiedziała.
Jako wojownicy mieli większą swobodę w poruszaniu się po terenie. Teraz nie miał nad sobą mentorki ani nikogo innego. Mogli robić co chcieli, w tym decydować o polowaniu i innych "zabawach".
Las był usiany mnóstwem zapachów. Pora Nowych Liści nadeszła, pozwalając im wybierać w zwierzynie. Czując blisko mysz, przypadł do pozycji łowieckiej i w kilka chwil zabił ją, nie dając Skalnemu Szczytowi się popisać. Wrócił do niej, a widząc jej zacięty wyraz pyska, aby coś również upolować, tylko się uśmiechnął. Zakopał piszczke, aby później po nią wrócić i ruszył do siostry. Ta jednak już gdzieś znikała w krzakach. Tylko drgające gałązki informowały o tym, że kotka tamtędy szła. Powoli ruszył jej tropem. Chciała się w końcu popisać, więc liczyła na to, że będzie oglądał na własne oczy jej sukces. Za bardzo jednak z tej perspektywy mało co by widział, więc wspiął się na drzewo, przysiadając na gałęzi. Kotka rzeczywiście coś wyniuchała. Skradała się do niczego nie podejrzewającego królika. Królika? Przecież one były chore... Tak przynajmniej słyszał. Czy Skalny Szczyt o tym wiedziała? Bardzo go ciekawiło co zrobi kotka, kiedy zrozumie na co przyszło jej polować. Może królik ją ugryzie i zarazi? Umrze w konwulsjach i cierpieniu jak ojciec i matka jej idolki? Obserwował więc co się stanie, nie ostrzegając o potencjalnym niebezpieczeństwie siostry. Poczuł we wnętrzu mieszankę niepokoju i ekscytacji, tą samą jaką czuł, gdy widział ją spadającą z drzewa. Co zrobi? To chodziło mu ciągle po głowie. Co zrobi? Ucieknie czy zmierzy się z zarażonym osobnikiem? Tyle mogło się stać. Cudowna rozrywka. Może jednak wyjście na polowanie, nie było takim złym pomysłem?
<Skało?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz