wkrótce po śmierci Stokrotki i Tupot
Tamto polowanie zakończyło się zaskakująco brutalnie. Królik, to strasznie szybkie zwierzę, podrapało go oko! To aż niemożliwe. Tak wytrenowany drapieżnik nie powinien pozwalać sobie na takiego rodzaju wpadkę! Kto bowiem został zraniony przez roślinożerną ofiarę? Nikt! Przynajmniej o nikim takim nie usłyszał.
Jeżowa Ścieżka cierpliwie zajął się przypadłością Orlikowego Szeptu, przechodząc niedługo potem do segregacji ziół. Biały przyjrzał się roślinom czekoladowego. Potrafił jeszcze rozpoznać kilka z nich, pamiętając nauki Konwaliowego Serca.
Konwalia.... - przypomniał sobie imię dawnej przyjaciółki kocur. Co się z nią działo? Czy ona w ogóle jeszcze żyła? Czy tęskniła za Klanem Burzy? Pamiętała o Burzowej Nocy i Stokrotkowej Łapie?
Tyle pytań, na żadne nie potrafił odnaleźć odpowiedzi. Aż dziwne, że po tylu księżycach zdołał nadal przywołać w pamięci detale pyska łaciatej kotki. Serce bolało go na myśl odnośnie przypadłości czarnej. Nie zdołał jej przypilnować.
Pieczenie oczu nie pomagało w uspokojeniu nawałnicy myśli o medyczce. Widząc tylko ciemność nie dojrzy nadziei.
- Powiedz mi Orlikowy Szepcie, jak tam z tobą i Cętkowanym Kwiatem? Dawno nie widziałem was razem - wtrącił Jeżowa Ścieżka od tak, rozdzielając zioła.
Biały przełknął ślinę. Czekoladowy miał rację, trafił e sedno. Wojownik dawno nie widział samego siebie w objęciach burej, nie widział przeplatanki ciemnej i jasnej sierści, a spokojny niebieski nie zdołał zatopić się w przepięknym brązie...
Każda wspólnie spędzona chwila dwójki dawnych zakochańców stała się wspomnieniem. W przenośni i dosłownie.
- Wszystko... Wszytko dobrze. Po prostu... Wiesz.. Kryzys malutki - odpowiedział po chwili milczenia biały, otwierając powoli oczy. Eh, palnął głupotę. Co może wiedzieć medyk o wzlotach i upadkach w miłości?
Przecież istnieją wyjątki - dodał sam do siebie, przypominając sobie Świtającą Maskę i Konwaliowe Serce.
- Na pewno? Nie brzmisz przekonująco. Nie wstawaj od razu. I jeszcze przymróż oczy - miauknął Jeżowa Ścieżka. W tonie jego głosu brzmiało zarówno współczucie, jak i medyczna dokładność.
- Naprawdę... Wszystko w porządku - powiedział szybko mlodszy.
Czekoladowy pokiwał na potwierdzenie głową, chociaż po spojrzeniu widać było, że nie do końca wierzy swojemu przyjacielowi.
wiosna
Pięknie śpiewające ptaki wybudziły wojownika ze spokojnego snu, tuż nad ranem, w samą porę na posiłek. Biały ziewnął szeroko, prezentując światu swoje kły, wstał i przeciągnął się na tyle, na ile mógł.
Spał dobrze pomimo dziwnego snu, w którym Narcyzowy Pył wrzucił go do króliczej nory i zostawił na pastwę losu. Samego, głodnego, umierającego. W czasie spania niebieski twór odczuwał w stosunku do dawnego ucznia zupełnie odwrotne uczucia niż w rzeczywistości.
Na szczęście to wszystko myśli - odetchnął z ulgą syn Ostrzenia.
Po posiłku zajął się... Rutyną. Taką samą, jak zawsze. No, może prawie. Zdawało mu się, że czegoś mu brakuje.
Właściwie kogoś.
Brakuje spokojnego głosu Mokrej Gwiazdy. Jego pomrukiwania, rytmicznego kroku, wyrozumiałego spojrzenia. Klan Burzy stracił swoją duszę, a Chaber... Cóż, oby dobrze jej się rządziło.
Bardziej niepokoił go wybór Piasek na zastępczynię. Doskonale znał jej czyny, w stosunku do Drżącej Ścieżki.
Ścieżka, ścieżka. - Słowo to pojawiło się nagle w myślach Orlika. - Pójdę do Jeżyka... Muszę z nim o tym porozmawiać.
Wparował bez pytania do legowiska i od razu zaniemówił. Co miał miauknąć? Nie może od razu wypalić ze śmiercią lidera! W końcu niebieskiego i czekoladowego łączyła silna relacja!
Chyba przyszedł czas, aby przyznać się otwarcie o tym, że przeszedł na tęczową stronę mocy.
- Jeżowa Ścieżko... Mam... Dosyć poważną przypadłość... Znaczy gej... Powód! Powód, by tu przybyć! - zająkał się biały. Cholera, znowu! Czemu nie mógł powiedzieć jednego zdania bez najmniejszego zająknięcia?! Na Klan Gwiazdy, jego przodkowie przewracają się pewnie w grobie z tego powodu. - Narcyzowy Pył mnie kocha, a Cętkowany Kwiat nie. Czy geje trafiają do Klanu Gwiazdy?
<Jeżyku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz