Jabłkowa Bryza w tym wszystkim czuł się niebywale samotny. Ciężar tajemnicy, ciężar przestępstwa, które popełnili – w końcu przyzwolenie na przemoc czyniło wojownika współwinnym – przytłaczały go, niczym burzowe chmury zasłaniały słońce, zatapiając świat w nieprzeniknionej ciemności.
– Orzeszko? – wymamrotał niewyraźnie ze wzrokiem wbitym w ziemię. Kotka była jedyną osobą, z którą mógł porozmawiać, jedyną, z którą dzielił ciężar tego okrutnego sekretu. – Ja… Potrzebuję pomocy – wydukał. Orzechowy Zmierzch zastrzygła z niepokojem uszami. – Potrzebuję wiedzieć, że wciąż tu jesteś. Ze mną.
– Jestem tu – wymruczała, ocierając się o jego bok. – Zawsze będę.
Ich spojrzenia spotkały się. Point zadrżał pod wpływem nieznanej mu emocji, jednak nie spuścił wzroku. Chciał poczuć, że Orzechowy Zmierzch wciąż z nim była, chciał doświadczać tego w każdy możliwy sposób. Pragnął wiedzieć, co myślała, gdy jej otarła się o niego, gdy zmierzwiła jego futro, jednak nie w ten zwyczajny, przyjacielski sposób – to było coś nowego, innego. Zamruczał cicho, mrużąc oczy. Byli tacy samotni, odizolowani w tajemnicy, której ciężar musieli razem nieść. Potrzebowali chociaż jeszcze ten jeden raz dać ponieść się emocjom, zapomnieć o calutkim świecie.
Jak dobrze, że w tamtej chwili byli tylko we dwoje.
– Orzeszko? – wymamrotał niewyraźnie ze wzrokiem wbitym w ziemię. Kotka była jedyną osobą, z którą mógł porozmawiać, jedyną, z którą dzielił ciężar tego okrutnego sekretu. – Ja… Potrzebuję pomocy – wydukał. Orzechowy Zmierzch zastrzygła z niepokojem uszami. – Potrzebuję wiedzieć, że wciąż tu jesteś. Ze mną.
– Jestem tu – wymruczała, ocierając się o jego bok. – Zawsze będę.
Ich spojrzenia spotkały się. Point zadrżał pod wpływem nieznanej mu emocji, jednak nie spuścił wzroku. Chciał poczuć, że Orzechowy Zmierzch wciąż z nim była, chciał doświadczać tego w każdy możliwy sposób. Pragnął wiedzieć, co myślała, gdy jej otarła się o niego, gdy zmierzwiła jego futro, jednak nie w ten zwyczajny, przyjacielski sposób – to było coś nowego, innego. Zamruczał cicho, mrużąc oczy. Byli tacy samotni, odizolowani w tajemnicy, której ciężar musieli razem nieść. Potrzebowali chociaż jeszcze ten jeden raz dać ponieść się emocjom, zapomnieć o calutkim świecie.
Jak dobrze, że w tamtej chwili byli tylko we dwoje.
***
Jabłkowa Bryza kwitł.
Słodkie słówka, nieśmiałe spojrzenia wywoływały w nim nieznane uczucia, które chciał poznawać i doświadczać. Orzechowy Zmierzch była dla niego niczym księżyc, oświetlający drogę w ciemną noc.
Jednak… Jednak coś wciąż było nie tak, jak powinno. Być może chodziło o świadomość, że próbuje okłamać samego siebie, zapomnieć, że morderstwo miało miejsce. Być może chodziło o spojrzenia rzucane mu przez Kurkę, poczucie, że go zawiódł, zdradził. Być może chodziło o strach przed porzuceniem przez Orzechowy Zmierzch, gdy tylko wszystko się ułoży, gdy nie będzie go już potrzebować.
Wobec tego wojownik nie wyznał swoich uczuć głośno. W zamian co wieczór przynosił kotce stokrotki.
< Orzeszko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz