Nie miał pojęcia co ćpał jego dawny mentor, ale najwyraźniej pozamieniał się na mózgi z Narcyzowym Pyłem. On? On jakimś maluszkiem? Przecież był już dorosły! Miał nawet córkę! Znaczy nie on, a Drżący, on za bardzo nie chciał przyjmować do wieści to, że mógł tak się upokorzyć i ją spłodzić. Chyba, że mówił te słowa właśnie do tego tchórza. Mimo to i tak to mu się nie podobało. Byli w końcu tą samą osobą. Skoro on uważał, że muchy zasnuły mu mózg, to jego drugie ja musiało myśleć tak samo. Pamiętał, że kiedyś zgodził się na ten układ, a później żałował. Kocur nie wywiązał się z obietnicy dawania wsparcia, a teraz przyszedł przepraszać tak, jakby minęły tylko dwa wschody słońca! A minęło znacznie więcej czasu. Nie miał zamiaru bawić się w tą dziecinadę. Gdyby Wiewiórczy Pazur usłyszał, to chyba wyśmiewałby go do końca życia! Nie wspominając o matce, która pewnie zaczęłaby wypominać mu Ośle Ucho i robiąc poczucie winy, że zdradza prawdziwego ojca z jakimiś gejami. A Narcyzowy Pył? Po co go jeszcze w to mieszał? Rozumiał, że zostali parą, ale on nie miał zamiaru brać udziału w tym trójkącie. Cenił sobie swoją godność.
- Muszę podziękować. Lepiej będzie jak tym razem nie nawalisz. Jednak nie licz, że będę z tobą i tym... Narcyzem... gdzieś łaził i ćpał cokolwiek tam ćpacie. Jeżeli zależy ci na odpokutowaniu win, to zacznijmy od normalnej znajomości na poziomie dawny mentor-uczeń - zaproponował.
Widział jak w oczach białego błysnął cień smutku. Niech wie, że nie będzie łatwo. Może Drżący by się na to nabrał, lecz nie on.
- No dobrze... Możemy tak zrobić. Obiecuję, że tym razem się postaram - zapewnił.
Kiwnął głową. Chciał już odejść, jednak Drżący miał zamiar, jak to bywa z naiwniakami, przekonać się o jego prawdziwości słów i spędzić z nim czas. Westchnął wewnętrznie. Tak bardzo mu się nie chciało... Ale nie mógł kłócić się sam ze sobą. Dążyli w końcu do połączenia się w jedność, a nie do coraz głębszego rozbicia.
- Wujku! Możemy na początek się przejść. Opowiesz mi o twoim romansie z Narcyzowym Pyłem. Myślałem, że go nie lubisz. Zawsze krzywiłeś się, gdy mówił do ciebie Orliczku - wspomniał mu dawne czasy Drżący. - Dlaczego, więc zostaliście parą? No i co z Cętkowanym Kwiatem i twoimi dziećmi? Wiedzą?
<Orlikowy Szepcie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz