przed śmiercią Bluszczowej Poświaty
Po udanym patrolu udał się do żłobka. Chciał poznać lepiej małe kulki. Miał nadzieję, że Dreszcz nie dozna wybuchu zazdrości, jak podczas ostatniej wizyty, którą odbył z Konwaliowym Sercem. Kremowy pragnął mieć Orlikowy Szept i czarną kotkę na własność, przed malcem sporo czasu i nauki cierpliwości, która pomoże mu przetrwać.
Już przy wejściu usłyszał głosy Stokrotki i Burzy. Kotki bawiły się w kocie klany. Pierwsza wcieliła się w rolę medyczki, druga została liderką.
- Myślałam, że będziesz... W takim prz-zypatku musimy znaleźć innego wojownika - miauczała smutno Burza. Nie spodziewała się, że siostra będzie chciała być medyczką wymyślonego przez nie klanu kociaka.
- Może ciocia Cętkowany Kwiat? - zapytała się Stokrotka, szukając rozwiązania sytuacji. Troszczyła się o swoją siostrę. Orlikowy Szept zauważył podobieństwo między matką a córką. Niebieska z białym odziedziczyła po mamie nie tylko biel na swoim pręgowanym futrze, ale i empatię oraz chęć pomocy innym. Wojownik nie zdziwiłby się, gdyby mała nie próbowała zostać medyczką w przyszłości. Poszłaby w ślady Konwaliowego Serca. Oby klan gwiazd nie próbował zemścić się na małej kotce za grzech czarnej.
- Nie słyszałaś, że jest zajęta z wujkiem Orlikiem? Tak samo, jak inni dorośli - odpowiedziała Burza.
- To może inny kociak albo uczeń? - zaproponowała Stokrotka.
- Mam dla was niespodziankę... Ciocia Cętka może i jest zajęta, ale z kimś innym. Ja za to jestem wolny i... Cóż... Przydałby się wam wojownik - wtrącił się Orlikowy Szept.
- Wujek Orliczek! - miauknęły w tej samej chwili córki Konwaliowego Serca. Zaczęły radośnie skakać wokoło białego, piszcząc radośnie.
Poczuł się nieco niezręcznie. Zdołał trochę zmienić swoje zdanie na temat kociąt. Nie uważał ich już za coś okropnego, być może dzięki spędzeniu czasu z małym Dreszczem. Mimo wszystko nadal nie czuł się przekonany co do małych kotów. Ruszały się ciągle i ciągle, wydawały strasznie głośne dźwięki, cały czas o coś prosiły.
- Mogę zostać... Powiedzmy... Zastępcą - zaproponował biały. - Klan nie da rady istnieć bez tego, kto zastąpi przywódcę.
- Miałeś być wojownikiem! To niesprawiedliwe! - oburzyła się Burza. Zazwyczaj wydawała się spokojna, lecz widocznie wstała dzisiaj lewą łapą.
- Zastępca też jest wojownikiem. Nawet takim ważniejszym - tłumaczył cierpliwie Orlikowy Szept, przynajmniej tak się starał. Nagła reakcja Burzy nieco go zaniepokoiła i zaskoczyła.
- Ale... Nie chcę zastępcy - miauknęła Burza.
Orlikowy Szept spojrzal na milczącą Stokrotkę.
- Hm... Jesteś medyczką, a medycy powinni pomagać liderowi. Powiedz... Czy Burza ma mnie mianować na zastępcę czy nie? - powiedział do małej Orlik.
Zabawa z kotkami mogła wydawać się bardziej interesująca, niż przypuszczał.
<Stokrotko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz