Pogrążony we śnie kremowy kocurek nagle poczuł lekkie uderzenie na głowie. Zaraz... Ryjówka? Ale... czy to wszystko co się stało wcześniej, to był sen? Nie, jego siostra uderzyła by mocniej, więc kto mógłby go teraz budzić? ten niebieski kocur co dał mu ziółka?
— Hrrm? — zaspane ślepia kociaka spojrzały na jakiegoś kociaka.— O rany! Jesteś kolejnym kotem! — zawołał. — Co ty tu robisz? Też jesteś z Klanu Wilka? Jestem Zimorodek, cześć. — przedstawił się. Melon skrzywił się, słysząc dziwnie przyjacielski ton nieznajomego. Coś od niego chciał? Coś wyłudzić? Albo zabrać? Kremowy nie widział innego powodu, czemu ten miałby się do niego w taki sposób zwracać. Słyszał, jak młody przybysz rozmawia z większym kotem, jednak niekoniecznie obchodziło go, o czym sobie gawędzą. Młody zaczął się porządnie rozglądać. Ostatnio poznawał to miejsce tylko narządem węchu, więc teraz była dobra okazja by to zmienić. Maluch wodził oczami po stosach ziółek, skalnych półkach i pustych legowiskach jakby przygotowanych na kogoś. Było tu całkiem ładnie. I tyle miejsca... tylko ten jeden kocur tu mieszka? Melon delikatnie poruszył się, wciąż zostając na swoim miejscu. Maluch poczuł, jak miękki mech otula jego grube ciałko. Nawet mech był tu miększy i zieleńszy niż w jego starej norce... Większy z niebieskich kotów podał mu kolejną dawkę ziół. Normalnie byłby bardzo podejrzliwy co do nieznajomego, jednak pomógł mu wcześniej, więc raczej go teraz nie otruje, prawda? Poczuł, jak mniejszy z zainteresowaniem wlepia w niego swoje żółte ślepia.
— Jak się nazywasz? — zapytał, kiedy syn Melodyjki przełknął medykamenty.
— Czego chcesz? — fuknął cicho kocurek, patrząc na bicolora spod zmarszczonych brwi. Nie podobało mu się jego zachowanie.
— Jak to czego? Poznać cię! — zamruczał radośnie młody z uśmiechem na pyszczku.
— Poznać...? Niby czemu? — srebrny uniósł jedną brew, posyłając mu zdziwione spojrzenie. Nie rozumiał tej całej sytuacji. Jak ten coś chciał to powinien mu to powiedzieć w twarz, a nie chować się za "poznawaniem". Czy wszyscy obcy byli tacy dziwni?
— Tak po prostu. Z ciekawości, kim jesteś. — miauknął, a z jego pyszczka nadal nie schodził jasny uśmiech. Pręgowany klasycznie kociak westchnął ciężko, przewidując, że mały grzdyl się łatwo nie odczepi.
— Melon. — odpowiedział lakonicznie, mając nadzieję, że to wszystko, o co będzie go wypytywał prawdopodobnie jego rówieśnik. — To... czego jeszcze chcesz... — jak mu tam było? — Zimoziole?
< Zimorodku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz