- To nie potwory?
- Nie, spokojnie, to całkowicie normalne. - miauknął cierpliwie kocur, wracając do składzika. Przyniósł potrzebną roślinę, podsuwając ją pod pyszczek kocurka. - Przeżuj i poleż. Będę miał cały czas na ciebie oko. Spokojnie, Dreszczyku, w moim legowisku nie ma potworów. - posłał mu uśmiech.
- Nie, spokojnie, to całkowicie normalne. - miauknął cierpliwie kocur, wracając do składzika. Przyniósł potrzebną roślinę, podsuwając ją pod pyszczek kocurka. - Przeżuj i poleż. Będę miał cały czas na ciebie oko. Spokojnie, Dreszczyku, w moim legowisku nie ma potworów. - posłał mu uśmiech.
Również uśmiechnął się do kocura i przyjął medykamenty. Mielił je jakieś czas w pysku, a następnie przełknął. Miały taki dziwny smak, ale to chyba normalne. W końcu to rośliny, a nie mięso. Za jego radą położył się mchu i poczekał na efekt. Rzeczywiście! Po jakimś czasie poczuł zmianę. Ucisk zelżał i mógł już normalnie siedzieć oraz oddychać. Jak dobrze! Czekoladowy znał się na rzeczy! Był jak taki cudotwórca!
- Dziękuję wujku! - Otarł się o jego bok w podzięce. - Już lepiej!
- No, mówiłem ci - Pogłaskał go ogonem po głowie. - A poza brzuchem, miałeś jakieś jeszcze problemy?
Drżąca Łapa westchnął. Rzeczywiście coś było. Pamiętał jak podczas treningu wpadł do króliczej nory. Działy się wtedy naprawdę dziwne rzeczy, które przyprawiły go o atak paniki.
- No... - zaczął powoli opowiadać o sytuacji jaka go spotkała. - A wtedy ściany zaczęły na mnie napierać. Robiło się coraz mniej miejsca. Wpadłem w panikę, czułem duszności. - wyznał. - Ale okazało się, że ta nora wcale się nie zapadała. Że to znów moje urojenia - westchnął. - Czasami mam tego wszystkiego dość. Wujku... Czemu mnie wtedy uratowałeś?
- No jak to czemu? - zaczął zdziwiony medyk. - Taki był mój obowiązek. Nie wiem co bym zrobił, gdybym pozwolił ci wtedy odejść.
Drżąca Łapa uniósł na niego spojrzenie. Zależało mu? Na nim? Oczywiście głupku! Czemu nawet w to zwątpiłeś? W końcu on i tata mocno się starali, aby pokazać mu, że życie nie jest takie straszne. Mimo to... Czuł się jak taki ciężar.
- Dziękuję - powiedział. - Ale to takie męczące, gdy się nie wie co jest prawdą, a co kłamstwem. - Kopnął jakiś kamyczek, który przeturlał się do wyjścia. - Chcę być wojownikiem, który niczego się nie boi! Tak jak Dreszcz z opowieści Konwaliowego Serca. Myślisz, że kiedyś mi się uda?
<Jeżyku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz