Tego dnia wyszli dość wcześnie, aby słońce nie przeszkadzało im w połowie. Cień, padający na wodę, był ostatnim czego chcieli.
- Dziś pokaże ci jak polować w wodzie na ryby - poinformował ucznia, zbliżając się do wody. - Sztuka polega na tym, aby ryba nie zauważyła, że się na nią czaisz. To tak samo jak z zwierzyną lądową. Skradasz się i atakujesz, pozostając niezauważonym. Różni się tylko styl. Jak w lesie musisz się przemieszczać, to nad rzeką, siedzisz na brzegu i tylko łapą, wyrzucasz posiłek na ląd. Pamiętaj by usiąść tak, aby twój cień nie padał na wodę. Gdy zobaczysz rybę, musisz być szybki. Jedno uderzenie. Inaczej ucieknie, a ty spłoszysz inne i będziesz musiał czekać trochę czasu, aż wrócą. To tyle - wyjaśnił.
Teraz był czas na prezentację. Chwilę siedział, wpatrzony w wodę. Widząc przemykający wolno ciemny kształt, zanurzył łapę i wyrzucił rybę na zewnątrz. Ta pozbawiona swojego środowiska zaczęła skakać. Szybko na nią skoczył, nie pozwalając na powrót do wody i zacisnął szczęki na jej ciele.
- Widzisz? Musisz być szybki. Nie tylko w wodzie, ale i na lądzie, by nie pozwolić ofierze wrócić do rzeki. No - Machnął ogonem. - Twoja kolej.
Uważnie obserwował jak Królicza Łapa podchodzi do wody i ustawia się tak jak go poinstruował, wpatrując się w spokojną toń. Teraz trochę poczekają. Myślami wybiegł do Brzoskwiniowej Bryzy i jego małych kociąt. Rodzicielstwo... Chciał temu podołać. Skoro radził sobie jako mentor, to chyba nie powinno być problemu? Jaskrowy Pył skończył szkolenie w wieku dziesięciu księżyców i do tej pory żyje i ma się dobrze. Czyli trening przyniósł efekty. Teraz został mu syn Żółwiego Brzasku, który niedługo przyjmie swoje wojownicze imię. Ten dzień się zbliżał. Na razie jednak musieli się skupić na połowie. Widział, że uczeń szybko się uczy. Naprawdę szybko, co bardzo go cieszyło. W końcu dzięki temu, nie mieli żadnych zgrzytów i problemów, jakie miał Jaskrowy Pył z Nornicową Łapą. No właśnie... Tyle się wydarzyło... Klan Lisa odbił swoich... Cieszył się z tego, w końcu każdy powinien mieć szansę na wybór i wrócić do domu. Szkoda tylko, że musieli poranić jego towarzyszy. No nic. Odegnał myśli i skupił się na Króliczej Łapie. Widział jak kilka prób mu nie wyszło. Nie martwił się jednak tym. Za niedługo to opanuję i zostanie tylko wspinaczka i schodzenie z drzew. No chyba, że kocur będzie chciał posłuchać o walce rybą. Wtedy z chęcią douczyłby go czegoś nowego i nietypowego, co mogło ocalić życie.
<Królicza Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz