- Zaczynaj- miauknął Szkarłat.
Tajfun niepewnie chwyciła owoc w pyszczek i rzuciła. Owoc upadł
parę kocięcych kroków dalej. Teraz wojownik chwycił owoc w zęby
i rzucił, trafił w drzewo. Mała spróbowała jeszcze raz i owoc
upadł trochę dalej. Próbowała raz za razem, aż w końcu owoc
upadł na jeden z wystających z ziemi korzeni.
***Księżyc później***
Mała wyszła ze żłobka i zobaczyła
znajome rude futerko. Podbiegła i otarła się na powitanie o jego
łapę.
- Cześć Szkarłatny Mrozie- miauknęła
na powitanie.
- Cześć mała. Nie mogę się teraz z
tobą bawić muszę iść na patrol- miauknął wojownik.
- Mogę iść z tobą?- zapytała
Tajfun i spojrzała na kocura.
- Nie, ale jak wrócę to się z tobą
pobawię, dobrze?- miauknął.
- Dobra- miauknęła.
Poszła do
najbliższego drzewa i wspięła się na nie. Mała zaczęła zrzucać
jabłka. Po chwili na ziemi leżało ich całkiem sporo. Zeszła z
drzewa i przeturlała wszystkie na kupkę. Zaczęła rzucać w duży
sęk po złamanej gałęzi. Po parunastu próbach owoc wbił się na
wystający, osty kawałek drewna. Znudziła się jej ta zabawa i
poszła szukać wojownika. Zabawa zajęła jej parę godzin, więc
pomyślała, że powinien już wracać. Szukała go wszędzie, ale
nigdzie nie mogła znaleźć, w końcu zajrzała do leża wojowników
i zobaczyła tam rudą kupę futra śpiącą w najlepsze.
Stwierdziła, że się na niego obrazi i poszła spać u boku brata.
Po parudziesięciu minutach snu, coś zaczęło ja szturchać, odgoniła to łapą i fuknęła. Jednak to nie przestawało. Młoda
otworzyła pomarańczowe oko i spojrzała z nienawiścią na
Szkarłata.
- Idź sobie- prychnęła.
- Mieliśmy się pobawić- miauknął.
- Taa mieliśmy, ale ty jak wróciłeś
to nie przyszedłeś do mnie tylko do leża wojowników spać-
fuknęła.
Rudy spojrzał na nią z
niedowierzaniem. Tajfun odpowiedziała spojrzeniem kipiącym
nienawiścią i poszła dalej spać. Rudzielec już jej nie
przeszkadzał. Po kwadransie obudziła się znowu. Przeciągnęła
się ziewnęła i wyszła na dwór. Przebiegła się po obozie i
weszła do leża medyków, by porozmawiać z kimś na kogo nie była
zła, a z tego co wiedziała, były tutaj dwie kotki Brzoskwinka i
Śliwka. Jednak nikogo nie znalazła. Wyszła i zobaczyła rudego,
odwróciła się i poszła w inną stronę jednak Szkarłat musiał
ją zauważyć, bo przybiegł do niej.
<Szkarłatny Mrozie? Sorka, że tak
późno>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz