- Niedługo będę musiał iść, Cętko. - mrukną i zaczął się przyglądać Tupot.
- Jasne... - burknęłam-Zostawisz mnie tu, a one zjedzą mnie żywcem. I mnie już nigdy nie zobaczysz.
- To tylko kociaki. Nic ci nie zrobią.
- Ta na pewno. Widzisz te zęby? Każdego dnia i nocy boję się, że mnie ugryzą.
- Ja już muszę iść.- zamruczał, wychodząc ze żłobka.
No to koniec.
Świerszczyk zaczął gryźć mój ogon. Tupot przyłączyła się do niego.
Tylko kremowo-białe kocięcie stało spokojnie. Jednak po chwili ruszyło w moją stronę. Byłam pewna, że zaraz zrobi to samo co oni, ale nie.
- Kim jesteś? - zapytało cicho.
- Ja? Jestem twoją mamą. - odpowiedziałam.
Kotka tylko pokiwała głową i zaczęła wąchać moje futro.
- Cekawe.... Cekawe... - szeptało cichutko. - Jiak se naziwasz?
- Mama. Cętkowany Kwiat.
- Diwne tio imie. Bard-dio dlugie. Masz dwa imona? Cętkowany i Kwiat?
- Nie... Kwiat to drugi człon. - westchnęłam cichutko.
- A ja mam tylkio jedno. Tież chce mieć drugi człon.
Świetnie. Świerszczyk i Tupot mnie zagryzą, a Niebo zagada na śmierć.
- Jak urośniesz i staniesz się uczniem, to dostaniesz drugi człon. Będziesz Niebiańska Łapa. - odpowiedziałam mając malutką nadzieję, że Niebo nie zapyta o nic więcej.
- Czyli za ile?
- Za sześć księżyców.
< Niebo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz