Mysia Łapa zawahał się. To o czym mówiła niska kotka trudno było nazwać ani ważnym ani pilnym. Plotła jak pijany zając i w sumie mało co zrozumiał. Oprócz tego, że gardzi obojgiem jego rodziców. Pokazał Szczawikowi, by ten się nachylił.
— Mówiła coś o przepowiedni — szepnął bratu do ucha.
Widząc jego dzikie podekscytowanie w ślipiach, pospiesznie dodał.
— Ale nie pamiętała, którego wnuka dotyczyła... i...
— I...? — mruknął Szczawik, spoglądając na brata z niecierpliwieniem.
— Mamy... mamy rodzinę w Klanie Wilka — miauknął cicho Myszek.
— Co?! Te leniwe i spasione mysie bobki to... — urwał przez łapę kremowego.
— Tak — potwierdził. — Ale cicho! — ochrzanił brata. — Raczej nie chcemy, żeby pół klanu o tym wiedziało zaraz.
Liliowy kiwnął łbem, więc Mysia Łapa zdjął łapę z jego pyska.
— Myślisz, że to ich może dotyczyć ta przepowiednia? — zaczął Myszek się zastanawiać.
Najwyraźniej nie dotyczyła ona jego, gdyż babcia już na samym początku pomyliła jego imię z jakimś Cierniem. Szczawiowy Liść dumnie wypiął pierś.
— Na pewno o mnie chodziło — miauknął pewnie. — Tylko jeszcze...
— Wspominała coś o jakimś Cierniu...? Albo Kolcu, hmm... a może Igle? Nie pamiętam — mruknął zamyślony Mysia Łapa, nie przejmując się paplaniną brata. — Nie chciałbyś pomóc mi go szukać? Może z nim też rozmawiała — dodał z nadzieją Mysia Łapa.
<szczawik sorry, że tak krótko>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz