*time skip hehe*
Ziewnął przeciągle, wychodząc z legowiska uczniów. Był zmęczony, tak zwyczajnie zmęczony. Co prawda kochał treningi z wujkiem Wilczym Sercem, jednakże od spotkania z Malinową Łapą, nie potrafił zasnąć. Nic a nic. Cały czas rozmyślał o burym koledze licząc na to, że się jeszcze spotkają. Lubił burego kocurka. Ba! Nawet bardzo! Co prawda nie znali się zbyt długo, jednakże Leszczynek miał wręcz absurdalne przeczucie, że może zaufać synowi Oblodzonej Sadzawki bez najmniejszego problemu. Jakoś tak... Za każdym razem, gdy o nim myślał, ogarniało go ciepłe uczucie. Co prawda nie potrafił go przypisać do innego, które znał, jednakże młodzikowi ani troszeczkę to nie przeszkadzało! Poznał nowego przyjaciela, jego tata go kochał, wujek i rodzeństwo bardzo mocno go wspierało. Czegóż więcej mógł chcieć od życia? No właśnie, była jednak taka jedna mała rzecz.
Leszczynek nadal tęsknił potwornie za Gęsim Piórem. Co prawda starał się nie myśleć zbyt często o zmarłej mamie, nadal bowiem powodowało to ataki paniki u kocurka, które kończyły się co prawda nie tak straszliwie jak wtedy, gdy złamał łapy, jednakże nadal pozostawiał wtedy na swoim ciele kilka ran.
Kocurek polizał swoją przednią prawą łapkę, po czym rozpoczął generalne mycie swojej mordki, by jakoś przyzwoicie wyglądać podczas treningu. Przecież nic się nie stanie, jeśli wyczyści się porządnie, skoro ma jeszcze troszkę czasu do spotkania z czarnym kocurem.
- Witaj Leszczynku! - ciepły i dobrze znany rudzielcowi głos zadzwonił w jego uszach. Odwrócił się w prawo, na moment przestając porannej pielęgnacji, by z radością stwierdzić, że jedna z jego ulubionych wojowniczek zmierzała w jego kierunku.
- O-oh... C-ciocia M-Miedź - miauknął zaskoczony, jednakże uradowany. Uwielbiał kocicę i bardzo chętnie spędzał z nią czas, dodatkowo fakt, że gdy była obok taty, ten tak często się uśmiechał, jeszcze bardziej sprawiał, że Leszczynowa Łapa ją lubił. Była miła i praktycznie każdego kota obdarzała matczynym ciepłem, którego tak bardzo mu brakowało od śmierci Gąski.
Uczeń uśmiechnął wesoło, gdy pointka przysiadła obok, po czym postawił łapkę na ziemię, przyglądając się jej uważnie - D-dzień d-dobry! - pisnął radośnie, pusząc z lekka futerko na całym swoim ciele.
Kotka przy dokładniejszym przyjrzeniu się wyglądała na czymś zmartwioną. Pręgowany jednak nie wiedział, czy wpadała mu zapytać. Bo co jeśli to były sprawy t y l k o dorosłych i swym wciskaniem nosa w nie swoje sprawy rozeźli ciocię? Przecież tego nie chciał! Na moment zawahał się, czy otworzyć nareszcie mordkę czy nie, jednakże ostatecznie Miedziana Iskra ubiegła go, zaczynając pierwsza mówić.
- Leszczynku, cóż... Chciałabym cię o coś zapytać... - zaczęła cicho, jakby bojąc się reakcji syna Iglastej Gwiazdy. Ten jedynie nastawił uszu, z lekka przestraszony słuchając słów starszej - Co byś...
- Leszczynku, pora na trening - płowej nie dane było dokończyć, gdy jak spod ziemi wyłonił się Wilcze Serce. Kotka jakby zrezygownana westchnęła cicho. A co jeśli ciocia chciała powiedzieć mu coś ważnego? Musiał przecież wiedzieć!
- W-wujkuuuuuu... - zaczął, spoglądając maślanymi ślepkami - B-bo w-wiesz w-wujku, że ja cię bardzo kocham. I-i ciocie też k-kocham... N-no i J-jest taka sprawa, że że ciocia cu-chciała mi c-coś powiedzieć i-i... I czy m-możemy zacząć nasz trening t-troszeczkę później? - miauknął, wlepiając błękitne ślepka w kocura, zaś jego wąsy drgały niespokojnie.
< Miedziana Iskro? :3 >
Iskro chciałaś go zapytać, czy chciałby rodzeństwo? XDDD
OdpowiedzUsuń