*jeszcze przed śmiercią Brzozy*
Utrzymał równowagę na tym dziwnym Potworze Dwunożnym, słuchając uważnie każdego słowa swojego przyjaciela. Zauważył, że Mokra Blizna był dziwnie zestresowany. O co mogło chodzić? Jeżowa Ścieżka sądził, że chodziło o życie lidera. W głębi serca, chciał doczekać momentu, gdy to Mokry będzie przewodził Klanem Burzy. Ciekawe jak to byłoby za jego rządów. Nie życzył jednak Czaplej Gwieździe śmierci, w żadnym razie, przecież przywódca dalej był dla niego wzorem. Czekoladowy kocur spojrzał na chwilę na swoje łapy, nim znów zwrócił błękitne oczy, które odziedziczył po Brzozowym Szepcie, prosto na zastępcę.
- Chciałbym, żebyś był przy mnie też wtedy. - zastrzygł uszami. - Jak widzisz, nie mam ani partnerki, ani rodzeństwa. Nie chcę cię przygniatać ciężarem, ale... jesteś w tej chwili mi najbliższy.
Jeżyk poczuł przyjemne uczucie. Naprawdę bardzo miło było usłyszeć, że jest dla kogoś najbliższą osobą. Mokra Blizna mu ufał, a medyk jemu. Połączyła ich nić porozumienia, która z biegiem księżyców, zamieniła się w przyjaźń. Mogli na sobie polegać, czuli się dobrze w swoim towarzystwie. To naprawdę było motywujące.
- Jeśli to nie problem to czy mógłbyś stać u mojego boku, jeśli kiedyś zostanę liderem? - zapytał go zastępca.
Jeżyk nie wątpił, że były to szczere słowa. Mokra Blizna nie miałby powodu, by go okłamywać. Czekoladowy kocur nawet nie musiał zastanawiać się nad odpowiedzią. Doskonale wiedział, że gdy tylko przyjdzie mu stanąć przed Mokrą Gwiazdą, zrobi wszystko, by wspierać go w każdej decyzji, służyć radą, rozmową i przyjaźnią. Uśmiechnął się szerzej.
- Poza tym Mokra Gwiazda brzmi dziwnie... - dodałem ciszej Mokry.
Czy nie chciał dopuścić do siebie przyszłości? Wąsy Jeżowej Ścieżki poruszyły się z rozbawieniem, co najwyraźniej zbiło z tropu zastępcę Klanu Burzy. Niepotrzebnie. W tej chwili oboje powinni czuć się tylko szczęśliwi.
- Dziwnie? Ja uważam, że wyjątkowo. Wyobraź sobie, Mokra Gwiazda pierwszy! - zaśmiał się cicho. Potem jednak jego pyszczek przybrał poważny wyraz. Wyprostował się, pokazując, że to co powie, jest bardzo ważne dla nich obojga. - Jeśli będzie mi dane, będę stał przy twoim boku do końca, jako twój przyjaciel. Wierzę, że oboje wybraliśmy właściwe ścieżki i... Mokra Blizno, obiecuję, że nie zawiodę twojego zaufania.
Westchnął.
- Czy mógłbym cię prosić o to samo? - miauknął. - Chciałbym, żebyś pozostał moim przyjacielem, nawet, gdy cały klan będzie przeciwko mnie. Jeśli popełnię jakiś błąd. Chce móc wiedzieć, że tak jak dotąd, będę mógł na tobie polegać.
Przełknął ślinę, niepewny reakcji kocura.
<Mokry?>
Ej o jeju jaka ich przyjaźń jest mocna kurcze zazdro:<
OdpowiedzUsuń