- Moje upośledzenie nie przeszkadza mi w żadnym stopniu, jednak czasami żałuję, że nic nie widzę. Znaczy widzę, na swój sposób, ale to nie to samo. Chciałabym wiedzieć, jak wygląda twoja naburmuszona mina, chociażby - mówiła z łbem skierowanym przed siebie, jej oczy jak zwykle patrzyły prosto, bez wyrazu.
- Hej! - oburzył się kocur.
- Właśnie taką, jaką robisz teraz - uśmiechnęła się nieco kpiąco.
Nagle poruszenie uświadomiło ją, że kocur usiłuje ją uderzyć. Uchyliła zwinnie łeb przed ciosem z czarnej łapy wojownika.
- A zaraz to ty możesz się przekonać, jak to jest być ślepym, jak ci te twoje oczka wydrapię! - miauknęła wojowniczo i rzuciła się na czarnego.
Kocur nie spodziewał się takiego ruchu z jej strony, więc łatwo dał się obezwładnić. Tańcząca szybko przyszpiliła go do ziemi, a łeb przycisnęła mocniej lewą łapą, także kierując go ku twardemu podłożu. I kto tu rządzi?
- Tfu, khe - długowłosy usiłował pozbyć się piachu z pyska.
Vanka poluźniła uścisk.
- Nie bije się rannego! - wypalił, szybko podnosząc się z ziemi - moje piękne futro! Widzisz, jak je ubrudziłaś? Znowu będę musiał je czyścić!
- Oh, tak, faktycznie. Widzę! Takie biedne futerko, brudne tu, i tam - westchnęła sarkastycznie.
- Ah, znowu zapomniałem - miauknął, ale zaraz po tym wystawił kotce język.
Jakie miał szczęście, że tego nie widziała.
Biała klapnęła znudzona na swoje cztery litery, gdyż ten panicz zaczął tu i teraz wylizywać swoje futro. Westchnęła, a następnie szurnęła ogonem po zakurzonej ziemi kilka razy. Przecież to zajmie mu wieki! A zapewne nie zaprzestanie, dopóki nie będzie czysty. No, chyba że właśnie będzie wracał Szybująca Mewa i go przegoni...
Właśnie wyczuła zapach wracającego medyka i uśmiechnęła się pod nosem.
<Barwinku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz