Leżał i spał. Tylko to obecnie robił. I to wystarczyło, aby biały uczeń zaczął regenerować energię, utraconą podczas polowania i biegu podczas ulewy. Gdy opadł na ziemię w obozie Klanu Burzy, pamiętał, że kilkoro wojowników pomagało mu w dojściu do legowiska, żeby tam odpoczął. Kilku znajomych po fachu przygotowało wygodny i czysty (przynajmniej powierzchownie) mech i ułożyło go na miękkim gruncie. Przywitanie godne myśliwego po udanych łowach.
Później nic nie mogło przerwać spokojnego snu Orlikowej Łapy. Prócz natarczywych pchnięć nosem prosto w żebra. Biały obudził się z jękiem i zauważył przed swoimi oczami pysk Narcyzowego Pyłu. Uczeń odskoczyl do tyłu, nie spodziewając się obecności mentora w legowisku o tej porze.
- Orliczku! Jednak żyjesz! Martwiłem się o ciebie, moja ukochana, śnieżna kuleczko. - Niebieski otarł się czule o Orlikową Łapę, chłonąc zapach jego sierści.
- Eeeee.... To.... Dobrze? Znaczy, że się troszczysz i martwisz o mnie, bo to oznacza, że nie jesteś takim egoistą - odpowiedział zaczepnie niebieskooki, chcąc podrażnić nauczyciela za nagłą pobudkę.
Narcyzowy Pył z irytacją, wymalowaną w jasnych oczach, machnął buńczucznie ogonem.
- Ja? I egoizm? Czy ty siebie słyszysz, Orliczku? JA nie jestem egoistą... No, może czasami, gdy jakaś śliczna kotka puści do mnie oczko albo uśmiechnie się... - rozmarzył się Narcyz, na chwilę zapominając o otaczającym go świecie. Otrząsnął się, a sierść napuszyła się. - Poza tym przesadnie dbam o siebie, aby jakoś wyglądać. - Dla udowodnienia swojej racji wojownik polizał sobie przednie łapy.
- Przerwałeś sen Orlikowej Łapy, Narcyzowy Pyle? - usłyszeli głos Mokrej Blizny, stojącego w wejściu do legowiska uczniów.
- W żadnym wypadku. Podziękowałem mu za wytrawną ucztę... W końcu znalezienie tak dużego zająca o tej porze jest trudne. Nawet bardzo. - Narcyzowy Pył podszedł do zastępcy. - Może, jak uda mi się zagadać Czaplą Gwiazdę, to mianuje Orliczka na wojownika nieco wcześniej, niż planował? - zapytał się, tracając przyjacielsko łapą Mokrego.
- Nie. Nie zgodzi się na to. Mamy ustalone zasady i się ich trzymamy. Nie robimy żadnych wyjątków. Lider nie mianowałby przedwcześnie swoich potomków. Rozumiemy się? - odpowiedział nieco ponurym i zmęczonym głosem stojący wysoko w hierarchii kocur.
- Może się zgodzi... Posluchaj. Odtworzymy pewną scenkę. Ty będziesz Czaplą, a ja pozostanę sobą. Narcyzem. Najpiękniejszym kotem w okolicy. Już wytłumaczyłem ci przed rozbudowaną argumentację i piękne słówka, dlaczego nasz... Nie... mój i tylko mój... i może jeszcze Koniczynki... Nieważne! W każdym razie obecny tu Orlikowa Łapa może zostać mianowany na pełnoprawnego wojownika. - Niebieski mentor wyprężył dumnie pierś. Biały uczeń przewrócił oczami i westchnął z politowaniem. - Nie niszcz atmosfery, Orliczku!
- Nie - odpowiedział Morka Blizna, perfekcyjnie wcielając się w rolę Czaplej Gwiazdy.
- Ale mistrzu... Nie... PANIE.... Nie... Burzo burz, władco władców, liderze liderów, pragnę tego z całego serca. Moja dusza płacze, bo chce ujrzeć owoc szkolenia - mówił bardzo filozoficznie Narcyzowy Pył. Czasami trudno było domyśleć się, skąd żółtooki znał takie wyrafinowane słownictwo. - Zrobię cokolwiek, bylebyś się zgodził. - Pewny siebie Narcyz położył się na plecy i machał łapami w powietrzu. - Zobacz, jaki jestem uroczy. Nawet moja uroda cię nie przekonuje do zmiany zdania? Przeurocze nóżki, gęste futerko i zapach traw. Nic a nic?
Orlikowa Łapa, ponownie w swoim krótkim życiu załamany zachowaniem mentora, podszedł do Mokrej Blizny.
- Pozwól, Narcyzowy Pyle, że sam obgadam to na osobności, w cztery oczy z Mokr... Znaczy Czaplą Gwiazdą - zwrócił się do mentora. - Chodź za mną. Pooglądamy gwiazdy dla niepoznaki - szepnął konspiracyjnie do Mokrego.
- Niech się tak stanie. - Zastępca wstał i wyszedł z białym z legowiska.
Narcyzowy Pył jęknął cicho. Obrócił się na brzuch i patrzył na oddalającego się ucznia z niebieskim.
- Ja.... Chciałem tylko pogłaskać Orliczka na dobranoc... I zabawić się przed snem - usłyszeli jego ciche miauknięcie z dalszej odległości.
- Podziwiam cię, że z nim wytrzymujesz - powiedział gorzko Morka Blizna, gdy oddalili się znacznie od narcystycznego kocura.
- Ma dobre serce. Dobrze uczy i sporo wymaga pod kątem walki. Przyzwyczaiłem się do jego zachowania, ale nadal mnie irytuje, chociaż mniej niż kiedyś - odpowiedział Orlikowa Łapa.
- Powinieneś spać. Jutro normalny dzień treningu, a wątpię, że Narcyz da ci się pożądnie wyspać - miauknął Morka Blizna. Kocury usiadły na skraju obozu Klanu Burzy, żeby oglądać wspólnie nocne niebo.
- Nie martw się mną. Znając jego humorki, jutro nawet nie wyjdzie z legowiska, bo będzie pogrążony w rozpaczy. Przeżyje nieukończenie sceny z Czaplą Gwiazdą - zaśmiał się pod nosem Orlikowa Łapa.
<Morka Blizno?>
Później nic nie mogło przerwać spokojnego snu Orlikowej Łapy. Prócz natarczywych pchnięć nosem prosto w żebra. Biały obudził się z jękiem i zauważył przed swoimi oczami pysk Narcyzowego Pyłu. Uczeń odskoczyl do tyłu, nie spodziewając się obecności mentora w legowisku o tej porze.
- Orliczku! Jednak żyjesz! Martwiłem się o ciebie, moja ukochana, śnieżna kuleczko. - Niebieski otarł się czule o Orlikową Łapę, chłonąc zapach jego sierści.
- Eeeee.... To.... Dobrze? Znaczy, że się troszczysz i martwisz o mnie, bo to oznacza, że nie jesteś takim egoistą - odpowiedział zaczepnie niebieskooki, chcąc podrażnić nauczyciela za nagłą pobudkę.
Narcyzowy Pył z irytacją, wymalowaną w jasnych oczach, machnął buńczucznie ogonem.
- Ja? I egoizm? Czy ty siebie słyszysz, Orliczku? JA nie jestem egoistą... No, może czasami, gdy jakaś śliczna kotka puści do mnie oczko albo uśmiechnie się... - rozmarzył się Narcyz, na chwilę zapominając o otaczającym go świecie. Otrząsnął się, a sierść napuszyła się. - Poza tym przesadnie dbam o siebie, aby jakoś wyglądać. - Dla udowodnienia swojej racji wojownik polizał sobie przednie łapy.
- Przerwałeś sen Orlikowej Łapy, Narcyzowy Pyle? - usłyszeli głos Mokrej Blizny, stojącego w wejściu do legowiska uczniów.
- W żadnym wypadku. Podziękowałem mu za wytrawną ucztę... W końcu znalezienie tak dużego zająca o tej porze jest trudne. Nawet bardzo. - Narcyzowy Pył podszedł do zastępcy. - Może, jak uda mi się zagadać Czaplą Gwiazdę, to mianuje Orliczka na wojownika nieco wcześniej, niż planował? - zapytał się, tracając przyjacielsko łapą Mokrego.
- Nie. Nie zgodzi się na to. Mamy ustalone zasady i się ich trzymamy. Nie robimy żadnych wyjątków. Lider nie mianowałby przedwcześnie swoich potomków. Rozumiemy się? - odpowiedział nieco ponurym i zmęczonym głosem stojący wysoko w hierarchii kocur.
- Może się zgodzi... Posluchaj. Odtworzymy pewną scenkę. Ty będziesz Czaplą, a ja pozostanę sobą. Narcyzem. Najpiękniejszym kotem w okolicy. Już wytłumaczyłem ci przed rozbudowaną argumentację i piękne słówka, dlaczego nasz... Nie... mój i tylko mój... i może jeszcze Koniczynki... Nieważne! W każdym razie obecny tu Orlikowa Łapa może zostać mianowany na pełnoprawnego wojownika. - Niebieski mentor wyprężył dumnie pierś. Biały uczeń przewrócił oczami i westchnął z politowaniem. - Nie niszcz atmosfery, Orliczku!
- Nie - odpowiedział Morka Blizna, perfekcyjnie wcielając się w rolę Czaplej Gwiazdy.
- Ale mistrzu... Nie... PANIE.... Nie... Burzo burz, władco władców, liderze liderów, pragnę tego z całego serca. Moja dusza płacze, bo chce ujrzeć owoc szkolenia - mówił bardzo filozoficznie Narcyzowy Pył. Czasami trudno było domyśleć się, skąd żółtooki znał takie wyrafinowane słownictwo. - Zrobię cokolwiek, bylebyś się zgodził. - Pewny siebie Narcyz położył się na plecy i machał łapami w powietrzu. - Zobacz, jaki jestem uroczy. Nawet moja uroda cię nie przekonuje do zmiany zdania? Przeurocze nóżki, gęste futerko i zapach traw. Nic a nic?
Orlikowa Łapa, ponownie w swoim krótkim życiu załamany zachowaniem mentora, podszedł do Mokrej Blizny.
- Pozwól, Narcyzowy Pyle, że sam obgadam to na osobności, w cztery oczy z Mokr... Znaczy Czaplą Gwiazdą - zwrócił się do mentora. - Chodź za mną. Pooglądamy gwiazdy dla niepoznaki - szepnął konspiracyjnie do Mokrego.
- Niech się tak stanie. - Zastępca wstał i wyszedł z białym z legowiska.
Narcyzowy Pył jęknął cicho. Obrócił się na brzuch i patrzył na oddalającego się ucznia z niebieskim.
- Ja.... Chciałem tylko pogłaskać Orliczka na dobranoc... I zabawić się przed snem - usłyszeli jego ciche miauknięcie z dalszej odległości.
- Podziwiam cię, że z nim wytrzymujesz - powiedział gorzko Morka Blizna, gdy oddalili się znacznie od narcystycznego kocura.
- Ma dobre serce. Dobrze uczy i sporo wymaga pod kątem walki. Przyzwyczaiłem się do jego zachowania, ale nadal mnie irytuje, chociaż mniej niż kiedyś - odpowiedział Orlikowa Łapa.
- Powinieneś spać. Jutro normalny dzień treningu, a wątpię, że Narcyz da ci się pożądnie wyspać - miauknął Morka Blizna. Kocury usiadły na skraju obozu Klanu Burzy, żeby oglądać wspólnie nocne niebo.
- Nie martw się mną. Znając jego humorki, jutro nawet nie wyjdzie z legowiska, bo będzie pogrążony w rozpaczy. Przeżyje nieukończenie sceny z Czaplą Gwiazdą - zaśmiał się pod nosem Orlikowa Łapa.
<Morka Blizno?>
Orliczku lubisz Narcyza uwuwuwu będziesz płakać przy mianowaniu za nim 🤗
OdpowiedzUsuń