- Hm… Myślę, że jutro zobaczymy, ale z tego co słyszałam, co mówiła Zajęcza Stopa, chyba nie – powiedziała biało-czarna.
Niebiesko pręgowany Kocur usiadł smutno w kącie jeżyn. Był bardzo zaniedbany, aż Konwaliowej Łapie smutno się zrobiło widząc taki widok.
- Ej, nie smutaj, będzie dobrze. Nie możesz tylko pracować, pracować i pracować. Rozumiem, że twój klan ciebie potrzebuje, ale nie pomożesz mu, jeśli będziesz w takim tragicznym stanie. – Uśmiechnęła się lepko, próbując pocieszyć zastępcę.
- Mhm… - jęknął cicho.
- Przyniosę ci coś do jedzenia i picia.
- Nie… J-ja t-to zrobię – Wstał, ale po chwili upadł.
Kotka pokręciła głową.
- Jesteś bardzo słaby.
- N-nieprawda – ochryple wydusił z siebie zastępca.
Konwalia nie zwróciła uwagi na sprzeciw Mokrej Blizny, pobiegła po nasączony wodą mech i wzięła ze sterty zwierzyny najpulchniejszego i najdorodniejszego ptaka. Myślała jeszcze nad makiem, ale i tak zastępca przywódcy był bardzo zmęczony, a zioło by mu dużo nie pomogło.
- Wypij i zjedz, to dla ciebie – miauknęła uczennica podając Mokrej Bliźnie.
- N-naprawdę nie musiałaś, sam sobie p-poradziłbym i… Dziękuje. – W końcu głód Kocura wziął górę i wręcz rzucił się na jedzenie. Uczennice medyka uradowało to, że chociaż ma apetyt.
- Powinieneś się umyć, twoje futro jest zaniedbane i może przynieść ci trochę pokrzywy? Dzięki niej futerko jest lśniące i zdrowe. A-albo co innego? Potrzebujesz czegoś? – Konwaliowa Łapa chciała jak najlepiej zaopiekować się zastępcą, jednak nie była pewna czy upilnuje dorosłego na miejscu i czy nie zrobi mu krzywdy dając nie to zioło co trzeba. Miała nadzieję, że dzięki jej pomocy Mokra Blizna wyzdrowieje.
<Mokra Blizno?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz