- Najlepiej jeśli się w coś pobawimy. - miauknęła czarnulka z troską w głosie. Musiała uważać na taką malutką, kruchą istotkę. - Masz jakąś ulubioną zabawę?
Gdy tylko Bursztyn wróci do obozu, osobiście się z nim rozmówi. Zdecydowanie wolałaby, żeby następnym razem ją uprzedzał, zanim zrobi z niej opiekunkę. Poruszyła wąsami z rozbawieniem. Może chociaż upoluje jej jakąś mysz za tą przysługę, chociaż spędzenie czasu z najmłodszym członkiem Klanu Lisa, mogło być bardzo przyjemnym zajęciem. O ile nie będzie jej gryzł i drapał. Szyszka otóż nie miałaby serca, żeby oddać.
- Nie. - mruknął kocurek, lustrując ją znudzonym wzrokiem. - Będziemy tu tak siedzieć?
Pokręciła od razu głową. Łapy już ją świerzbiły, by tylko zaznać chociaż odrobiny ruchu. Spojrzała na wyjście z obozu. Chętnie wybrałaby się na polowanie z Leszczyną. Wróciła spojrzeniem na kociaka, który już podniósł się z miejsca.
- Jesteś jeszcze taki malutki. Ciekawe, na jakiego ucznia wyrośniesz. - uśmiechnęła się wesoło Szyszka. - Ja mam dwójkę. Bardzo się od siebie różnią.
- Co mnie to obchodzi?
- Powinieneś interesować się życiem klanu. W końcu nie wiadomo, jaką kiedyś będziesz pełnił rolę. - miauknęła z rozbawieniem wojowniczka, również wstając z miejsca. - Może pobawimy się w chowanego? Ja będę cię szukać, a ty znajdziesz dla siebie jakąś kryjówkę? Albo mogę ci coś opowiedzieć, chcesz?
Postawiła sobie za cel, że sprawdzi się w roli opiekunki. Cokolwiek by się miało tego dnia wydarzyć. Mógł to też być dobry trening...
<Szkarłat?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz