- Tak, Biały Kle?
- Poziom wody wslasta pses te ulewne desce. - westchnął. - Muse naucyć cię pływać. Nie chciałem lobić tego w pose nagich dsew, bo byś się lozchlował - wyseplenił.
Pływanie... No tak! Skoro są otoczeni wodą, to czekoladowy jak najbardziej powinien nabyć tą umiejętność. Zwłaszcza, że kiedyś prawie się utopił, ale na całe szczęście uratował go Aroniowy Podmuch. Może rzeczywiście nadszedł ten czas, aby poznać sekret chodzenia w wodzie?
- Jasne. Z chęcią znów pozwolę ci mnie mentorować - zaśmiał się, wstając.
- To chodźmy.
Ruszyli na sam kraniec wyspy. Woda rzeczywiście się podniosła. Brzeg był zalany, ale nie zagrażało to w żaden sposób obozowi.
- Najpielf wejdź do wody.
Ruszył i aż się skrzywił dotykając cieczy łapą. Była jeszcze zimna. Wszedł jednak po pas i czekał na dalsze instrukcję. Znów przypomniało mu się jak machał łapami, a woda wlewała mu się do gardła. Musiał się skupić. Teraz tak nie będzie. Nie stanie się ofiarą! To on będzie tu drapieżnikiem! Okiełzna wodę. Stojąc tak i patrząc na Białego Kła, wspomniał rozmowę z ojcem. Kocur obiecał mu, że jak zostanie uczniem, to nauczy go pływać. Ciekawe, co by było gdyby żył. Czy to on byłby teraz na miejscu jego mentora? Czy również poślizgnąłby się na błocie i wpadł pyskiem w wodę? Czekaj... Co? Zdezorientowany wpatrywał się w płowego, który zerwał się na nogi i zaczął wypluwać z pyska połkniętą ciecz. Może było to nieco zabawne, jednak nie chciał naśmiewać się z kocura. Znał jego brak pewności siebie i taki czyn, mógłby go jeszcze bardziej zdołować.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak, tak. Już dobse. Ślisko jest. Uwasaj.
Kiwnął łbem i czekał na instrukcję. Był już w wodzie, ale co dalej?
- Musisz machać łapami w ten sposób.
Wojownik wszedł głębiej do wody i zaprezentował młodszemu, jak powinien uginać łapy, co zrobić z ogonem oraz jak trzymać głowę, aby nie nałykać się wody. Kiedy prezentacja dobiegła końca, sam spróbował. Oczywiście nie było to takie łatwe jak zakładał. W końcu raz już się wykąpał i machanie łapami nic nie pomogło. Kiedy poczuł brak dna, lekko się przeraził. Wspomnienie topienia nadal go prześladowało. Jednak musiał się przemóc i wygrać z lękiem. Zależało od tego jego przyszłe życie, jeśli rzeczywiście woda, będzie wdzierać się coraz bardziej do obozu. Zresztą słyszał plotki, że wiele kotów, kiedyś straciło życie przez utopienie. Zaczął machać łapami, próbując naśladować ruchy płowego. Raz po raz, woda zalewała mu pysk, przez co prychał, a głos Białego Kła przedzierał się przez jego umysł, każąc mu nie oddychać wodą. To jak miał oddychać? Jeśli bardziej wykrzywi głowę ku górze, to zrobi fikołka!
Lekcja trwała do momentu, aż nawet ogromne pokłady energii Jesionowego Wichru się wyczerpały. Opadł zmęczony na ziemię, dysząc. Woda wyciągnęła z niego wszystkie siły. Czuł się ciężki, a łapy trzęsły się, gdy próbował usiąść.
- Na lasie stalcy. Psynajmniej umies już dotseć do bsegu.
Tak. To przynajmniej plus. Chociaż i tak nie pływali zbyt daleko od stałego gruntu.
- Jutlo jak będziesz miał siły po patlolu i polowaniu to również poćwi... - zamilkł i zaczął wpatrywać się w rzekę.
O co chodziło? Z trudem wstał i skierował spojrzenie w stronę, która była tak bardzo interesująca dla kocura. Przez chwilę nie wiedział o co chodzi, a potem to dostrzegł. Ciało. Ciało unoszone przez wodę. Przełknął ślinę i znów nawiedziły go obrazy martwego ciała matki, na brzegu rzeki z jego snu. Nie... To chyba nie ona... W końcu została pochowana i nie wyszłaby z grobu, więc kto? Kto tam płynął? Chciał już ruszyć, aby się o tym przekonać, ale łapa Białego Kła zagrodziła mu przejście.
- Niech płynie. To nie saden s nasych kotów.
Jeszcze chwilę obserwowali unoszoną przez wodę zmarłą, nim nie zniknęła im z oczu. Kto to był? Czyżby się utopił? Przełknął ślinę pojmując, że on również mógł tak skończyć. Musi się przyłożyć do nauki. I to solidnie.
OFELIAA
OdpowiedzUsuń