Czarny kocur otworzył oczy, podnosząc głowę i skanując przestrzeń
dookoła. Zauważając brak kilku szczególnych kotów, szturchnął lekko
śpiącą przy nim szylkretkę.
Zazwyczaj zrobiłby to po kilkunastu biciach serca, uprzednio obserwując
jej spokojny i zamknięty pysk, jednak dzisiaj nie był to rześki
poranek.
— Wschodząca Falo... — mruknął jej cicho do ucha Czarny Potok — Wstawaj, musisz iść na nocny patrol...
Kotka mruknęła coś cicho pod nosem, zwijając się w kłębek.
— Jeszcze pięć minutek... — burknęła zmęczona, zakrywając ogonem pyszczek.
Wrócili
całkiem niedawno, jeszcze przed zachodem z całodziennego polowania.
Wschodząca Fala poczuła się źle, przez ciągle świecące jej prosto w pysk
słońce. Na szczęście ból głowy dopadł ją, dopiero gdy wracali do obozu.
Krótka drzemka w cieniu szczelin pozwoliła jej odzyskać siły. Pozostało
jedynie to okropne uczucie zmęczenia, gdy jest się obudzonym w środku
drzemki.
Czarny kocur westchnął cicho, po czym wstał z legowiska,
sprawiając, że kotka natychmiastowo poderwała głowę. Nie lubiła zostawać
sama, zwłaszcza gdy spała.
— Gdzie idziesz... — zamruczała z lekka zdenerwowana, mając nadal na wpół zamknięte oczy.
— O widzisz, już wstałaś — miauknął rozbawiony, liżąc zaspaną szylkretkę w nos.
Wschodzącą
Falę przeszedł dreszcz. Jej serce mocno trzepotało w piersi zawsze, gdy
kocur robił coś podobnego. Otworzyła szerzej oczy, po czym ziewnęła
cicho, uśmiechając się w jego stronę.
— Coś się stało? — zapytała niewinnie.
W
trakcie tych kilku uderzeń serca, które spędziła na poprawieniu się w
legowisku, zdążyła zapomnieć, o czym wspominał jej czarny kocur. Przez
pysk Czarnego Potoku przetoczyło się zdziwienie, zażenowanie, by
wreszcie pozostać przy pogodnym uśmiechu.
— Pamiętasz, że jesteś wyznaczona do nocnego patrolu, prawda? — zapytał rozbawiony, wyczekując reakcji szylkretki.
Nie musiał na nią długo czekać.
Wschodząca Fala kichnęła cicho. Jak to nocny patrol? Przecież dopiero co wstała! Po chwili zdała sobie ze wszystkiego sprawę.
— To co
nic nie mówisz? — miauknęła wesoło, dotykając nosem nosa kocura i
wywołując przy tym kolejną mieszankę zdziwienia na jego pysku — Dobranoc~.
Po czym otarła się o pierś Czarnego i skierowała w stronę wyjścia.
Była
okropnie dziecinna jak na wojowniczkę, sama to widziała. Próbowała już
wszystkiego, ale aktualnie nic nie pomagało jej w spoważnieniu.
Zachichotała cicho pod nosem z samej siebie, po czym uniosła wysoko
ogon.
Kilka promieni słonecznych jeszcze majaczyło na horyzoncie,
więc Wschodząca Fala odetchnęła dusznym powietrzem. Poprosiła cicho w
duchu, by dzisiejsza noc była chłodna i przyjemna. Może niech spadnie
deszcz albo nawet będzie burza. Wszystko, byleby nie było znów okropnej
duchoty. Podczas wczorajszego polowania gotowała się pod warstwą
ciemnego futra. Dodatkowo po jednym dłuższym szaleńczym biegu za młodym
zagubionym zającem, zwróciła zawartość swojego żołądka.
Wstrząsnęła się z obrzydzenia, na to wspomnienie. Za żadne skarby nie chciała tego powtórzyć.
Pod wyjściem z obozu czekał już na nią dumnie siedzący Pylne Czoło, a obok niego stały Pręgowany Grzbiet i Klonowa Łapa.
—
Ile można na ciebie czekać, hm? — burknął głośno — Pożegnałaś się już
ze swoim kochasiem? — zapytał, uśmiechając się złośliwie.
Wschodząca
Fala spojrzała tylko na niego obojętnie, po czym odwzajemniła uśmiech.
Jeśli chodziło o dogryzanie starszemu kocurowi, nic jej nie
powstrzymywało. Zazwyczaj nigdy nie odpowiadała na żadne zaczepki w jej
stronę, ale rudzielec był wyjątkiem.
— A co, jesteś zazdrosny? — spytała niewinnie — Wybacz, ale nie podzielę się nim z tobą.
Pręgowany
Grzbiet uśmiechnęła się lekko, patrząc ciepło na świeżą wojowniczkę.
Wschodząca Fala wyłapała jednym okiem jej podobieństwo do Czarnego
Potoku. Uśmiechali się praktycznie identycznie!
— A niby o co mam być zazdrosny? — mruknął zdenerwowany, kładąc po sobie uszy.
Podniósł się z siadu, po czym ruchem głowy nakazał grupie wymarsz. Szylkretka zapomniała o wcześniejszej dogryzce,
żwawo ruszając tuż za rudym kocurem. Zakręciło jej się nieco w głowie
po gwałtownym ruszeniu, jednak szybko doszła do siebie. Musi tylko
złapać rytm, a potem jakoś sam pójdzie.
— Wschodząca Falo, Wschodząca Falo! — zawołała Klonowa Łapa, zrównując się z szylkretką — Podobno południowy patrol wyczuł jakichś samotników! Jak myślisz, będziemy musieli z nimi walczyć?
Czarno-ruda
spojrzała na nią zaskoczona, krzywiąc się z lekka. Nie sądziła, że
dałoby radę w jakiejkolwiek potyczce. Treningi walki zazwyczaj były dla
niej torturą. Nie była silna, celność miała okropną. Jedyne co mogła
zrobić, to szybko wszystkiego unikać i wysoko skakać. Owszem, gdyby
ruszyć głową łatwo mogłaby wykorzystać powolność masywnego przeciwnika,
improwizacja w walce jest dla niej chlebem powszednim.
Byłaby to jej pierwsza walka z kotem, który nie zawaha się przed niczym!
— Nie wiem Klonowa Łapo, nie podoba mi się to — miauknęła lekko zdenerwowana.
— Mniej gadania, więcej patrolowania — zawołał Pylne Czoło, nawet nie odwracając pyska w ich stronę.
Wschodząca Fala speszyła się, słysząc upomnienie z pyska rudego kocura. Co jak co, ale od niego się tego nie spodziewała.
Słońce
dawno zniknęło już za horyzontem, kiedy wchodzili do lasu. Drzewa
szybko zatrzymały resztki światła, im dalej wchodzili. Księżyc dziś
ukrył się za chmurami, więc patrol ledwo co widział, co było przed nimi. Byli już blisko granicy z Klanem Wilka, gdy Pylne Czoło uniósł czujnie głowę.
— Uwaga, są blisko — mruknął cicho, stawiając uszy.
— Kto, Klan Wilka? — zapytała cicho Klonowa Łapa, przycupnięta tuż obok Wschodzącej Fali i Pręgowanego Grzbietu.
Obie wojowniczki pokręciły przecząco głowami, węsząc powietrze. To ci samotnicy!
Była
ich dwójka, ale sądząc po zapachu, nie były to zbyt silne koty. Oczy
obu wojowniczek rozszerzyły się ze zdziwienia i przerażenia. To kocięta!
Wschodząca Fala przesmyknęła się tuż obok Pyła, który syknął ostrzegawczo. Jednak było już za późno, by zatrzymać szylkretkę. Wyskoczyła z krzaków na otwartą
przestrzeń klifu, wpadając na malutką czarną kotkę, która przerażona
nagłym ruchem przewróciła się na grzbiet z głośnym piskiem.
Obie
mierzyły się przez moment wzrokiem, a jedna z nich oddychała płytko,
niezdolna do ruchu. Usłyszała cichy pisk za sobą, po czym szybko
spojrzała do tyłu. W korzeniach drzew zauważyła małą białą plamkę, która
niezbyt wpasowywała się w ciemną, czarną ziemię.
— Cześć skarby — miauknęła ciepło szylkretka,
mrucząc uspokajająco — Wybaczcie, przepraszam, że was wystraszyłam… —
po czym szybko zwróciła się w stronę leżącego pod nią kociaka — Nic ci
się nie stało?
<Zakroniec? Rozkwit? >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz