Czekała w spokoju, nim Ziołowa Łapa ją zaatakuje, jej uczeń jednak nie szczególnie się spieszył. Po kilku odpartych próbach samicy, przybrał taktykę, aby nie robić tego od razu. Schował się gdzieś i nie wychodził, Cierń jednak czuła jego zapach, co dawało jej poczucie ulgi. Był w pobliżu. Po raz kolejny zgarnęła śnieg między łapkami, licząc w myślach mijające bicia serca. Nagle do jej nozdrzy dotarło coś zupełnie nowego. Coś obcego.
Była to zdecydowanie kotka, młoda, pewnie w niewiele mniejsza od jej ucznia. Futro na karku wojowniczki najeżyło się. Od czasu Virusa nieszczególnie chętnie reagowała na kogoś obcego. Bała się, że jeśli poczuje przywiązanie, szybko straci przyjaciela.
Nie musiała długo czekać. Już zaraz pod jej łapami wylądowała cynamonowa pointka, która po chwili poderwała się na równe łapy.
— O, cześć — usłyszała głos koteczki, która podniosła łebek, by spojrzeć jej w oczy — lepiej stąd uciekaj, bo gdzieś tutaj jest zwyrodnialec!
Cierń przerzywiła pysk, aby nie wybuchnąć śmiechem. Zwyrodnialec? Co po najwyżej jej uczeń, ukryty w krzakach. Przewróciła oczami. Gdzie też podziewa się Ziołowa Łapa?
— Trzęsę się ze strachu — burknęła wzgardliwie, aby następnie przybrać poważny ton głosu. — Nie powinno cię tutaj być.
Koteczka spojrzała nań, ze zdziwieniem.
— Co? Dlaczego? — mruknęła.
— To teren Klanu Burzy — odparła cierpliwie wojowniczka — nie jesteś nikim od nas, więc nie możesz tu--
Urwała, czując, jak coś skacze na jej kark. Ziołowa Łapa! Poruszyła się gwałtownie, aby strącić z siebie ucznia, on jednak hardo utrzymywał się na jej grzbiecie. Cierń odwróciła łeb i delikatnie ugryzła go w ucho. Podziałało, bowiem zdziwiony Ziołko poluzował swój uścisk, a wówczas kocica zrzuciła go z pleców.
— Nieźle — stwierdziła, lekko się uśmiechając. Uczeń z zadowoleniem otrzepał się ze śniegu, a następnie spojrzał na przybyszkę.
— Kto to jest? — zapytał.
— Tulipe — przedstawiła się pointka, obserwując kocura. Pachniał podobnie do kotki, chociaż zdecydowanie był od niej młodszy.
— Intruz — odparła sucho pręgowana — którego zabieramy do Nocnej Gwiazdy. On zadecyduje, co robimy z tą kotką.
Ziołowa Łapa, rozumiejąc, stanął z drugiej strony zdziwionej przybyszki.
— Co jest? — zapytała, patrząc to na terminatora, to mentorkę.
— Nie sprawiaj problemu — odparła tylko kocica, a następnie ruszyli przed siebie.
~*~
Nocna Gwiazda wolnym krokiem wybył z kociarni. Na jego pyszczku malował się delikatny uśmiech. To na pewno wspaniałe uczucie, mieć małe, wesołe kuleczki. Cierń wątpiła, aby miała go doświadczyć. Towarzystwie swojego terminatora, oraz obcej kotki, podeszła do lidera.
— Ciernista Łodygo? Kto to jest? — zapytał czarny, patrząc na kociczkę.
— To Tulipe. Twierdzi, że gdzieś po naszych terenach błąka się zwyrodnialec. Pomyślałam, że powinienneś to wiedzieć — wytłumaczyła wojowniczka.
<Nocek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz