— Och, no zobacz, twój problem sam się rozwiązał. Po co ci do tego moje łapy? — zapytała ruda, zauważając, że pociecha cynamonowej królowej z wolna się podnosi. Łezka ziewnęła i potarła łapą oczęta. Łeb kocura natychmiast zwrócił się w kierunku małej, która wydawała się jeszcze z lekka ospała i zdezorientowana.
— To niczego nie zmienia — prychnął — wystawiłaś mnie, Ty... Ty...
Imbir po raz kolejny roześmiała się, podchodząc do swego przyjaciela i czule trącając go głową. Łezce nie podobał się ten obrót spraw. Uwaga miała być przecież skupiona na niej! Na ten moment była jednak obecna tylko w połowie, więc nie robiła wokół siebie wielkiego halo. Jeszcze...
— Przestań brać wszystko na poważnie, kupo futra — powiedziała spokojnie — to jeszcze kocię.
Pstrokate Serce zmierzył poważnie Łezkę, po czym wyrwał swój ogon spod jej łap, na co ta doświadczyła, że to nie ziemia była tak miękka - to był właśnie ogon ciemnego kocura. Dlaczego jej go zabrał? Był taki fajny!
— Nie podoba ci się, jak dotykam twój ogon, Pstrokate Serce? — zapytała cichutko, patrząc w ziemię. Teraz obie głowy zwróciły się w kierunku małej manipulantki, która już, zaraz, miała dać swój pokaz! Starszy z kocurów westchnął.
— Mogłabyś być delikatniejsza. Masz pazury, wiesz? — odpowiedział. Mała pogrzebała łapą w ziemi, chowając niewielkie, acz troszkę ostre pazurki. Spojrzała wielkimi oczyma, które teraz leciutko się zaszkliły, na posiadacza tego fajnego, mięciutkiego ogona, po czym powiedziała, cichutko.
— PRzep-przepraszam, Pstro-pstrokate Serce. Już nie będę — po tych słowach po jej policzkach popłynęły malutkie łzy. Nie był one do końca oszukane. Ta mała kuleczka nie rozumiała jeszcze, że każdemu się zdarza coś pokręcić. Myślała zwyczajnie, że teraz nikt w klanie nie będzie się nią interesował, bo kuje pazurkami w ogonki.
< Pstrokate Serce? Imbir?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz