— Ćma zostałaby wojowniczką księżyce temu — zaczęła, spoglądając na szylkretkę — jednak śmierć Księżycowej Łapy odcisnęła na niej ogromne piętno. Jej trening trochę zwolnił z tego względu.
Migocząca Łapa westchnęła, nadal nie przekonana.
— To nie zmienia faktu, że została dopiero co mianowana — powiedziała — czemu dopiero co mianowany wojownik otrzymał ucznia?
Ciernista Łodyga uśmiechnęła się lekko, słysząc to pytanie. Widząc ową ekspresję na pyszczku wojowniczki, świeżo mianowana uczennica zdziwiła się. Nie tego oczekiwała. Ba, tego nawet nie było w planach. Buraska lekko przejechała ogonem po karku Migoczącej Łapy, aby następnie wypowiedzieć swoje słowa:
— Twoja mama otrzymała mnie na swojego ucznia niedługo po własnym mianowaniu.
Koteczka odsunęła główkę od futerka Ciernistej Łodygi, spoglądając nań wielkimi oczami.
— Naprawdę? — zdziwiła się, analizując byłą uczennicę Rdzawego Ogona — dlaczego?
Burasa machnęła ogonem.
— Najwidoczniej Lamparcia Gwiazda uznał, że jest gotowa. Tak, jak to teraz zrobił Nocna Gwiazda, Migocząca Łapo. Jestem pewna, że jego wybór był przemyślany, a Ćmi Trzepot zrobi wszystko, co tylko w jej mocy, aby uczynić cię wspaniałą wojowniczką — odparła. Kąciki ust Migoczącej Łapy podniosły się, aby znowu opaść. Dało to Ciernistej Sygnał, że kociczka powoli przekonuje się do jej racji, chociaż pewnie w pełni uwierzy w jej słowa dopiero podczas treningów.
— A jeśli nie? — zapytała cicho, ponownie przykładając głowę do krótkiego futra wojowniczki. Cierń doskonale wiedziała, że Ćma sobie poradzi. Mimo wszystko, była zaradną kotką i potrafiła postawić na swoim. Ostatnio odcisnęła na Ciernistej nie lada piętno, gdy wraz z Brzoskwiniową Gałązką i Burzową Łapą zmusili ją do jedzenia. Nadal trochę się o to dąsała, chociaż po cichu ich rozumiała. Nie chciała wcale, aby się o nią martwili. Chciała, aby zajęli się swoimi sprawami i chociaż oni byli szczęśliwi, skoro pręguska nie umie.
— Wtedy będzie miała do czynienia ze swoją wredną, młodszą siostrą — obiecała Ciernista Łodyga. Migocząca Łapa zaśmiała się, słysząc owe słowa. Co jak co, jednak sama już domyślała się, że tej kocicy nie warto wchodzić w drogę.
— Zresztą, nie możesz mnie tak idealizować — zaczęła znowu buraska —jestem wojowniczką zupełnie taką, jak każdy inny. Niczym się nie wyróżniam. Nawet futro mam szablonowe. — Uśmiechnęła się. — Bardzo możliwe, że i tak będziemy czasem trenować razem. Zupełnie tak, jak ja i Ćmi Trzepot w czasach uczniowskich — zakończyła, puszczając doń oczko.
<Migotko? Ughh. Gniot. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz