- D-damy radę t-to przetrwać? - szepnęła nerwowo.
- Musimy dać. Spójrz na to z innej strony - niedługo zostaniesz uczniem...
- Wszyscy mi to powtarzają - prychnęła. - Ale to wcale nie pomaga.
- Czyli nie chcesz nim zostać? - spytała, lekko zdezorientowana.
- Oczywiście, że chce! - zaprzeczyła. - Po prostu... wszyscy mi to mówią i myślą, że to mnie pocieszy! A to wcale nie jest prawda.
Już nie odpowiedziała. Szylkretowa poczuła zimny podmuch wiatru. Lekko się wzdrygnęła. Niedługo miał nadejść Pora Nagich Drzew. Rdzawy Ogon opowiadała jej, że to najgorsza ze wszystkich - mroźna, niebezpieczna, z małą ilością zwierzyny i zamarzniętą wodą, której nie da się pić... A podobno wszędzie był wtedy biały, zimny puch nazywany śniegiem. Nie podobały jej się te opowieści. Gorsze jednak było to, że właśnie wtedy rozpocznie swoją naukę. To może tylko utrudnić szkolenie... Ale w końcu trzeba być dobrych myśli i mieć nadzieję, że to jej nie przeszkodzi. Tak bardzo pragnęła zostać wspaniałą wojowniczką, z której Klan będzie dumny.... niedługo to się stanie. Na pewno. To był jej cel, jej marzenie.
- Może... powinnaś już iść? Naprawdę robi się zimno.
- Nie... nie chcę - mruknęła niechętnie. - Skoro chcę zostać wojowniczką, muszę się do tego przyzwyczajać!
- Owszem, ale chyba nie chcesz się przeziębić na swoje mianowanie? - odparła.
- No nie...
- No właśnie. Idź.
Spojrzała na wojowniczkę niechętnie, lecz nie chciała się kłócić. Pokiwała jej łebkiem i poczłapała do przytulnej norki. W środku było totalnie ciepło, lecz szybko wyczuła pregowaną kocicę.
- Migotko, a gdzie się wybieramy o tej porze? Zaczynałam się martwić - miauknęła.
- Ja... Bo Ciernista Łodyga pilnuje obozu i chciałam z nią pogadać - ziewnęła, wyraźnie zmęczona.
- No dobrze, ale następnym razem mów mi, że gdzieś wychodzisz. Zresztą jest zimno, nie chce, byś się przeziębiła.
- Ciernista Łodyga mówiła dokładnie to samo!
- Czyli mówiła dobrze. A teraz dobranoc, Migotko.
- Dobranoc, mamo...
***
Następnego dnia Migotka, jak zwykle siedziała ze smutkiem w wejściu do żłobka gapiąc się bez celu na przechodzące obok koty. Miała ochotę na jedno - w końcu zobaczyć jak wygląda świat poza nudnym już obozem. Lecz był tylko jeden kot, który może zechciałby pokazać to wszystko niebieskookiej - oczywiście Ciernista Łodyga. Mała po śmierci Rdzawego Ogona kompletnie odcięła się od reszty rodziny. Nigdy nie specjalnie interesowała się tatą, teraz tymbardziej. Nie dał kociakom jakiegokolwiek wsparcia po tej tragedii, a gdy Lamparcia Gwiazda zmarł i Nocna Gwiazda wybrał Cienistego Pazura na swego zastępcę, ten kompletnie przestał interesować się nimi. Choć babcia nadal czasami pomagała rodzinie, teraz kompletnie nie obchodziła Migotkę. Z Ziółkiem również spędzała mniej czasu, mimo, że nadal bardzo go lubiła. Od pozostałych sióstr odcięła się kompletnie - o ile wcześniej czasami zdażyło im się pogadać i ewentualnie pobawić, teraz praktycznie nigdy się do siebie nie odzywały. Potomkini Milczącej Gwiazdy i Płomiennej Gwiazdy jednak całkiem to odpowiadało. Mogła w pełni skupić się na relacjach z burą wojowniczką, jak dawniej. Ciernista Łodyga była dla niej jak kochająca, starsza siostra, której Migotka nigdy nie miała.
Wtedy ujrzała ją. Wreszcie. Odruchowo podbiegła.
- Ciernista Łodyga!
- Tak?
- No bo... to znaczy jeśli Pręgowane Piórko się zgodzi... możesz mnie zabrać na krótki spacer po naszych terenach? Proooooszę!
Ciernista?
Mam wrażenie, że Cienisty właśnie bardzo interesowałby się kociakami? To w jego stylu.
OdpowiedzUsuńZ resztą w opowiadaniach Skry wspominałam, że nad nią często wisiał, ale to może z powodu jej podobieństwa i nie wiem jak to ma się do Migotki?
To tylko taka luźna sugestia ;)
Popieram
UsuńNiby racja, ale uznajmy, że Migacza po prostu odrzucił czy coś w tym stylu.
Usuń