Mały kocurek chwiejnym krokiem podszedł bliżej do Popiół.
-A kim jestes? - zapytał. Kotka zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią, po czym odparła:
-Eh, tak jakby twoją ciocią…? - powiedziała, nie ukrywając lekkiego zmieszania.
-... Ciocią? - czarnuch pierwszy raz spotkał się z tym pojęciem.
-No, to jest wtedy, gdy twoja mama lub tata mają siostrę. Dla ciebie ta siostra to ciocia. - Dymek przez chwilę przyswajał tę informację. Nie bardzo rozumiał dlaczego Popiół miałaby być siostrą Mamusi, przecież jest o wiele mniejsza, nie podobna jak siostra, ale zaakceptował ten fakt.
-Ciocia! - z tymi słowami przymiział się do niebieskiej koteczki, którą zdecydowanie zaczął darzyć sympatią.
-N-Nie, nie nazywaj mnie ciocią! Popiół, okej? - spojrzała na kocurka, który przeżywał poważnego “laga mózgu”. Kotka pożałowała trochę wyjawienia znaczenia słowa, bo teraz namieszała małemu w głowie. Jednak Dymek odblokował się po chwili, po czym zapytał, lekko krzywiąc główkę:
-Popiół, a cy ty miałas… psygody? -kocurek zrobił wielkie, proszące i pełne nadziei oczy.
-Raczej nie… - Odpowiedziała Popiół. Kocurek widocznie się zawiódł.
-Ale!... Wiem sporo rzeczy. - na te słowa czarnuch wręcz podskoczył. Kotka zaczęła mu opowiadać to, co wiedziała, wyraźnie dumna. W końcu zaimponowała małemu siostrzeńcowi, a Noc i Wąsik nie mieli takiego osiągnięcia na koncie.
W międzyczasie do słuchania przyłączyły się siostry Dymka, Las i Tęcza. Różane Pole uśmiechnęła się serdecznie do Popiół. Widać było, że była zmęczona niańczeniem kociaków, w szczególności Las, której energia jakby nie miała końca. Matka kociąt poszła się zdrzemnąć, a tymczasem Popiół ściągnęła rodzeństwo, Noc i Wąsika, na zabawę. O dziwo nawet Dymek próbował łapać piórka, które sprezentowało im ich młode wujostwo. Za to Tęcza przez chwilę trzymała się z boku, trzęsąc się zimna, potem poszła do matki.
Styrane kociaki poszły spać. Różane Pole liznęła swoje dzieci za uszkiem każde po kolei, a następnie położyła się, by je ogrzać. Później dołączył do nich Błotnisty Pysk.
---
Minął może kwartał i trochę. Dymek znalazł sobie świetne zajęcie. Kiedy Las gania za Tęczą i zmusza ją do zabawy w „niby-walkę”, on siedzi i patrzy na padający śnieg. Fascynował go. Jak opadał, tak leciutko, wirował wraz z powiewami wiatru, niby tańczył… nie to, co sam kocurek. Masywne ciałko nie pozwalało mu na zostanie płatkiem śniegu. Jednak kto zabroni mu podziwiać? Nagle zaczepiła go Lasek, w towarzystwie Tęczy, która podążała za siostrą jak cień. Ostatnio wywnioskował, że to dlatego, gdyż przeciwieństwa się przyciągają. Czy coś podobnego, tak słyszał od Tatusia.
-Dymek, zróbmy razem coś fajnego!
-C-Co…? - kocurek został wyrwany z zamyślenia.
-No wiesz, pobawmy się! Albo… no wiesz! Razem?
-No nie wiem, tak się składa. - odpowiedział poirytowany. Był zajęty i mu przerwano. Potem uśmiechnął się, bo przecież nie chciał denerwować siostrzyczki.
-Może… - Tęcza, która zwykle siedzi cicho odezwała się. Rodzeństwo wyczekująco na nią spojrzało.
-Może spytajmy się Mamy, co fajnego możemy zrobić?...
Kociaki wspólnie stwierdziły, że to dobra decyzja. Mamusia zawsze wie najlepiej. Czekoladowa kotka właśnie rozmawiała z Jaskółczym Śpiewem, zapewne o jakichś mamusiowych sprawach.
-Mamo! Mamo! Co fajnego możemy porobić? - spytała Las. Matka krytycznie spojrzała na kociaki. Te od razu złapały aluzję.
-Witaj Jaskółczy Śpiewie… - zbiorowo powiedziały kociaki, przeciągając każde słowo.
-Witajcie kochani. - Jaskółczy Śpiew odpowiedziała, z typową dla niej wyższością w głosie.
-Mamooo…? - kontynuowała Lasek.
< Las? Tęcza? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz