Rozradowana biegłam przez białe korytarze. Po raz pierwszy od wielu księżyców z pyszczka Wąsika wydobyło się coś innego niż pytanie i proszę!! Od razu wpadł na pomysł na genialną zabawę.
Skupiłam się na drodze. Wszystkie korytarze wyglądały prawie identycznie, a po dłuższym wpatrywaniu się w nie przed oczami zaczynały migać różnokolorowe plamki. Usilnie mrugając próbowałam ułożyć w głowie plan tego ogromnego labiryntu, równocześnie próbując zgadnąć pod jakim miejscem w obozie jestem. Tak zapamiętale to obmyślałam, że ledwo dotarł do mnie niosący się echem głos Wąsika. Szybko wskoczyłam do jakieś bocznej odnogi i przywarłam brzuchem do ziemi (,a dokładniej mówiąc śniegu). Powoli wcisnęłam się jeszcze głębiej w dalszą odnogę, która była też o wiele niższa tak, że teraz nawet gdybym chciała nie mogłabym wstać. Nasłuchiwałam w ciszy kroków mojego brata czując coraz mocniejsze łomotanie w piersi. Na osty i ciernie! Zbliżał się. Był już za zakrętem. Szedł w moją stronę i... przeszedł obok. Po prostu ot tak poszedł sobie dalej do przodu. Chciało mi się śmiać na cały głos, ale powstrzymałam się dopóki mój brat nie zniknął za zakrętem. Cicho zachichotałam ciesząc się ze swojego szczęścia. Niestety zrobiłam to na tyle głośno by czujne uszy szukającego to wyłapały.
- Noc! Wiem, że tu jesteś! - krzyknął rozradowany Wąsik zbliżający się niebezpiecznie do zakrętu. Z całej siły parłam do tyłu, ale ta odnoga, a raczej mała norka ze śniegu była tak samo krótka jak niska. Już szykowałam się na wykrycie gdy w ostatniej chwili poczułam jak przebijam tylną ścianę mojej kryjówki i wpadam do jakiegoś innego korytarza. Z mocą walnęłam śnieg nad dziurą, którą zrobiłam tak by zasypał się na nią śnieg. Ledwo zdążyłam ją zasypać i już słyszałam stłumione nawoływanie Wąsika. Wstrzymałam oddech i rozejrzałam się. Moją uwagę przykuł oszołomiony pyszczek mojej siostry. Na migi pokazałam jej żeby była cicha. Nie jestem do końca pewna czy dotarło do niej to co chciałam jej przekazać, ale była cicho i powoli wyraz jej pyszczka zmienił się z oszołomienia na normalne zdziwienie. Gdy w końcu głos braciszka ucichł zapytała mnie:
- Co ty tu robisz?
- Chowam się i nie daję się znaleźć - z uśmiechem stwierdziłam oczywistość ciągle nasłuchując czy za śnieżną ścianą nie ma ciągle Wąsika. Niebieska lekko się uśmiechnęła i pokręciła pyszczkiem.
- To co teraz robimy? - szepnęła konspiracyjnie schylając się nade mną.
< Popiół? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz