Szepczący Wiatr skoczyła na białą mysz kończąc jej marny żywot. Później chwyciła ją w zeby i podeszła do czekającej Tuni.
- Złapałaś ją! - krzyknęła pieszczoszka.
Wojowniczka usiadła obok niej i zaczęła skubać gryzonia. Smakowała zwyczajnie, dokładnie tak jak smakują leśne myszy. Jednak dla kotki był to najlepszy posiłek jaki jadła od kiedy tylko się tu znalazła. Wzięła kilka kęsów po czym zmusiła się, by resztę podsunąć Tuni pod nos.
- Jedz - poleciła.
Krótkołapa uważnie powąchała stworzonko. Spojrzała na wpatrzoną w nią burą szylkretkę po czym znów na mysz.
- Co jest? - zapytała Szepczący Wiatr.
- Bo ty... tak bardzo chciałaś zjeść jakąś mysz... Nie chcę ci jej zabierać.
- Przecież sama ci ją daję. Obiecałam, że jak mi pomożesz to się z tobą podzielę, to ci daję. Tylko nie wybrzydzaj, bo się obrażę.
Tunia powąchała mysz jeszcze raz po czym wzięła kęs.
- Nawet smaczne - miauknęła, gdy go przełknęła.
- No ba! - miauknęła. - Jak zjesz przyjdź do mnie. - powiedziała po czym wyminęła ją i wyszła z pokoju. Gdy doszła do salonu stanęła i rozejrzała się. Krzesła leżały poprzewracane, tak samo kosz z którego wysypały się cuchnące śmieci, a ich zapach wypełnił całe pomieszczenie. Obok stołu leżał obrus wraz z rzeczami które wcześniej na nim stały: roztrzaskany wazon z którego woda w jakimś dziwnym kolorze zabarwiła dywan i jakieś butelki. Z otwartej kuchni za to wylewała się już woda, pokrywająca całą podłogę, wciąż lejąca się strumieniem z blatu na ziemię na której wszędzie leżały roztrzaskane fragmenty talerzy i szklanek. Co za syf! Ci dwunożni to by jednak mogli o porządek dbać...
Poszła do przodu. Miała ochotę gdzieś sobie usiąść i odpocząć... Musi jednak najpierw znaleźć jakieś dogodne miejsce. Najlepiej rozejrzeć się z góry. Wskoczyła na pobliską szafkę, z niej na wyższą półkę skąd z kolei na dach szafy. To nawet było dobre miejsce, chyba najwyższy punkt w pokoju. Wtem jednak spostrzegł dziwną, świecącą i błyszczącą kulę zwisającą na linie z sufitu. Niewiele myśląc napięła mięśnie po czym skoczyła. Dziwny przedmiot zakołysał się silnie, a Szepczący Wiatr chwyciła go mocniej, by nie spaść. Wtem usłyszała jakiś odgłos, a gdy spojrzała na drzwi zobaczyła wchodzących przez nie dwunożnych. Weszli spokojnie i zaczęli zdejmować skóry którymi się okrywali, gdy nagle, ujrzawszy pokój, zamarli.
Trzask! Niespodziewanie linka na której kołysała się świecąca kula pękła, a ta wraz z siedzącą na niej kotką runęła w dół. Szepczący Wiatr w ostatniej chwili odbiła się od niej i odskoczyła zanim ta uderzyła w ziemię. Następnie nie oglądając się za siebie popędziła do Tuni, która to właśnie chciała wybiec, więc niemal się z nią zderzyła.
- Arsi! Co to był za odgłos?!
- A... No... Coś spadło... - mruknęła sztucznie się śmiejąc. - A ja nie mam z tym nic wspólnego... Wcalee... - powiedziała sarkastycznie. - A i ten, dwunożni wrócili!
Tunia wybiegła z pokoju zajrzeć do salonu. Szepczący Wiatr weszła za to do pokoju i zauważyła na środku już niemal do kości obgryzioną mysz. Ha, czyli jednak jej posmakowało...
- Arsi! - krzyknęła pieszczoszka wracając do pokoju. - Wszystko zniszczone, Pan i Pańcia są źli i smutni!
Wojowniczka prychnęła.
- To oni mnie tu zamknęli, mają za swoje.
- Przeproś ich - miauknęła Tunia stanowczo.
- Co?
- Przeproś ich. Chociaż dla mnie.
Szepczący Wiatr już chciała mruknąć coś w stylu ,,Chyba kpisz", pieszczoszka jednak nie spuszczała z niej swych wielkich, smutnych, błagających oczu.
- Prooooszę! - miauczała.
Wojowniczka przewróciła oczami.
- Dziś mam dobry humor i jestem wielkoduszna. Niech ci będzie. Zamrucz im pod nogami, a ja coś skombinuję.
- Jasne! - odparła radośnie po czym pobiegła do salonu.
Szepczący Wiatr wyszła z pokoju i rozejrzała się. Co takiego prócz porywanych kotów lubią dwunodzy? Jej uwagę zwróciły pewne lekko uchylone drzwi. Tunia zabroniła jej tam wchodzić, jak można się jednak domyślać to jedynie dodatkowo podsycało ciekawość kotki. Podeszła więc do drzwi i zajrzała przez nie.
Pokój był ciemny, a na jego środku stało wielkie, kwadratowe, miękkie coś podobne do kanapy. Gdzieś dalej stał stół z postawionymi na nim różnymi przedmiotami. Szepczący Wiatr podeszła. To pewnie te figurki o których mówiła Tunia... Obok nich stała niewielka szklana kula wypełniona wodą. Gdy kotka przyjrzała się bliżej, zauważyła że w środku coś pływa. Ryba! I to złota! Jak ją wyłowi i przyniesie dwunożnym, ci na pewno się ucieszą!
Wskoczyła na stolik, przy okazji przewracając leżące nań figurki i zaczaiła się z łapą w górze, wyczekując idealnego momentu na złapanie ryby. I w końcu nastąpił, chwyciła ją pazurami i próbowała wyjąć z pojemnika. Gdy w końcu jej się udało, zamachała ogonem z radością (przy okazji zrzucając figurki, które z trzaskiem się potłukły), chwyciła ją w zęby i z dumą wyszła z pokoju.
Gdy doszła do salonu dwunożni biegali w te i wewte. Wskoczyła na stół, położyła złota rybkę przed łapami i zaczęła głośno miauczeć, by zwrócić na siebie uwagę.
<Tunia?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
doszło do ataku na książęta, podczas którego Sterletowa Łapa utracił jedną z kończyn. Od tamtej pory między samotnikami a Klanem Nocy, trwa zawzięta walka. Zgodnie z zeznaniami przesłuchiwanych kotów, atakujący ich klan samotnicy nie są zwykłymi włóczęgami, a zorganizowaną grupą, która za cel obrała sobie sam ród władców. Wojownicy dzień w dzień wyruszają na nieznane tereny, przeszukując je z nadzieją znalezienia wskazówek, które doprowadzą ich do swych przeciwników. Spieniona Gwiazda, która władzę objęła po swej niedawno zmarłej matce, pracuje ciężko każdego wschodu słońca, wraz z zastępczyniami analizując dostarczane im wieści z granicy.Niestety, w ostatnich spotkaniach uczestniczyć mogła jedynie jedna z jej zastępczyń - Mandarynkowe Pióro, która tymczasowo przejęła obowiązki po swej siostrze, aktualnie zajmującej się odchowaniem kociąt zrodzonych z sojuszu Klanu Nocy oraz Klanu Wilka.
W Klanie Wilka
Kult Mrocznej Puszczy w końcu się odzywa. Po księżycach spędzonych w milczeniu i poczuciu porzucenia przez własną przywódczynię, decydują się wziąć sprawy we własne łapy. Ciężko jest zatrzymać zbieraną przez taki czas gorycz i stłumienie, przepełnione niezadowoleniem z decyzji władzy. Ich modły do przodków nie idą na marne, gdyż przemawia do nich sama dusza potępiona, kryjąca się w ciele zastępczyni, Wilczej Tajgi. Sosnowa Igła szybko zdradza swą tożsamość i przyrównuje swych wyznawców do stóp. Dochodzi do udanego zamachu na Wieczorną Gwiazdę. Winą obarczeni zostają żądni zemsty samotnicy, których grupki już od dawna były mordowane przez kultystów. Nowa liderka przyjmuje imię Sosnowa Gwiazda, a wraz z nią, w Klanie Wilka następują brutalne zmiany, o czym już wkrótce członkowie mogli przekonać się na własne oczy. Podczas zgromadzenia, wbrew rozkazowi liderki, Skarabeuszowa Łapa, uczennica medyczki, wyjawia sekret dotyczący śmierci Wieczornej Gwiazdy. W obozie spotyka ją kara, dużo gorsza niż ktokolwiek mógłby sądzić. Zostaje odebrana jej pozycja, możliwość wychodzenia z obozu, zostaje wykluczona z życia klanowego, a nawet traci swe imię, stając się Głupią Łapą, wychowanką Olszowej Kory. Warto także wspomnieć, że w szale gniewu przywódczyni bezpowrotnie okalecza ciało młodej kotki, odrywając jej ogon oraz pokrywając jej grzbiet głębokimi szramami.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz