Wlepiła wzrok swoich dwukolorowych oczu w biała kotkę. Dawno zastanawiała się nad tym, aby przetestować jej umiejętności. Musiala być pewna, że nie jest w Klanie Lisa zbędnym ogniwem. Najbardziej martwiła Sarenkę jej... odmienność. Liczyla na to, że podzcas pobytu wśród Trującego Bluszczu, a także rodzeństwa Sarenki nabierze bardziej ciętego języka i trochę twardszego stylu bycia. Już i tak miała na głowie wesołego Jasia, ale on przynajmniej był inteligenty, pewny siebie i w ogóle dosyć podobny do rodziny Sowy, jakby nie patrzeć. Jagódka grzebała łapą w ziemi nie do końca wiedząc czy warto w ogóle patrzeć w oczy szaro-białej. Właściwie to według piratki sam fakt, że starsza kotka czuła się przy niej niezręcznie był... śmieszny. W końcu biała pokiwała głową i zwarszczyła brwi najwyraźniej zastanawiając się o co może chodzić. Sarenka ciągnęła więc dalej:
- Chcę cię o coś zapytać, ale wal szczerze.
- Myhy, no dobrze.
- Wiesz co to klany?
Jagódka zamyśliła się. Jej wzrok wędrował z boku na bok, ale mimo tego córka Szramy cierpliwie czekała, aż się namyśli i odpowie.
- Trochę tak. W lesie mieszka Klan Wilka, Klifu, Nocy i Burzy. W każdym powinien być przywódca, zastępca i medyk. Są też wojownicy, kocięta i matki.
- Czym różnią się klany?
- Klan Nocy poluje na ryby, Klan Burzy mieszka na terenach bez drzew, Klan Klifu mieszka nad klifami, a Klan Wilka...
- Klan Wilka to najsilniejszy z klanów. Szkoda tylko, że Srająca ala Milcząca Gwiada w ogóle nie przyjmuje pomocy od Klanu Lisa. I teraz powiedzmy... musimy zabrać tereny jednemu z klanów, wybucha wojna! Co robisz?!
- Mmm... walczę o tereny!
- Dobrze, odegramy to.
Córka Szramy splunęła na ziemię i ruszyła przed siebie. Jagódka stała w pozycji bojowej bardzo wytrwale - gdy traciła ją z zasięgu wzroku nadal trwała tak samo jak przed chwilą. Minęło kilka, a może kilkanaście bić serca odkąd Sarenka znalazła się za gęstymi drzewami, gdy obok niej pojawiła się biała, niewiele starsza od niej znajoma kotka. Spojrzala przywódczyni Klanu Lisa prosto w oczy z powątpieniem i spytała nieco zaciekawiona:
- Dlaczego poszłaś?
- Bo tak naprawdę najstraszniejszy jest fakt, gdy coś powinno się stać, ale się nie stało.
- Na przykład?
- Kiedy pewna kotka nie powinna się gapić mi prosto w oczy, a jednak do robi - Parsknęła jakby z pogardą, ale przez jej pysk przeszedł cień uśmiechu, który nie bardzo zgrał się z nieco strasznymi bliznami na nosie.
<Jagódka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz