Szepczący Wiatr jedynie mruknęła coś niezrozumiałego nawet dla niej, po czym po prostu odwróciła głowę ukrywając pysk przed wzrokiem kotki, wciąż mamrocząc coś pod nosem.
- Aaarsiiiii...! - pieszczoszka nie dawała za wygraną, nie pozwalając swej towarzyszce na kontynuowanie snu. - Aaarsiii! Aarrsssiii...! - W końcu udało jej się rozbudzić Szepczący Wiatr na tyle, by ta otworzyła oczy i marszcząc niezadowolona brwi, wciąż udając, że śpi, słuchała ględzenia Tuni z nadzieją, że tej w koncu się znudzi. - Aaaarsiiiiii...! - Nie znudziło.
- No czego chcesz?! - warknęła poderwawszy się nagle.
- W końcu się obudziłaś! Jak ci się spało?
Wojowniczka prychnęła na to pytanie.
- Dopóki mnie nie obudziłaś wyśmienicie.
Tunia nie przejęła się tym, jak zwykle, opryskliwym tonem kotki, tylko ze zniecierpliwieniem przebierała łapami.
- Arsi, chodź ze mną na dół.
- Po co? Tam dwunożni siedzą!
Krótkołapa pomachała ogonem, najwyraźniej czymś podekscytowana.
- No choodź! Pańcia pewnie da ci kurczaka...!
Oczy Szepczącego Wiatru błysnęły. Nie ma co, kurczakiem zawsze dało się ją przekupić, zwłaszcza, że była głodna. Jak zwykle. Wstała, na co jej towarzyszka z uśmiechem wyskoczyła z norki, czekając na nią na zewnątrz.
- Prowadź - miauknęła bura kotka.
Tunia ruszyła ku drzwiom, a Szepczący Wiatr podążała za nią. Gdy wyszły, uważnie rozglądała się dookoła, gotowa w każdej chwili na ucieczkę w przypadku zjawienia się jakiegoś dwunoga. W końcu dotarły na dół, a Tunia zatrzymała się i spojrzała na wojowniczkę.
- No, to gdzie ten kurczak? - ponagliła Szepczący Wiatr rozglądając się. Wtem spostrzegła w ścianie jakąś dziwną klapkę, nim jednak zdążyła bliżej się jej przyjrzeć lub skojarzyć choć trochę czym ona może być, Tunia ruszyła ku niej.
- Chodź za mną!
Gdy doszły, młodsza kotka trąciła klapkę nosem, by ta uniosła się do góry, po czym weszła przez nią. Szepczący Wiatr chwilę się wahała zanim poszła za nią. Co jest po drugiej stronie? Gdzieś w głębi umysłu miała tę piękną nadzieję, że może jest to wyjście z twgo gniazda dwunogów. Wydawała się jednak zbyt piękna, by mogła okazać się być prawdą. A co jeśli czyha tam coś złego?
Nagle jednak kątem oka zauważyła jakiś ruch, a gdy spojrzała w tamtą stronę zobaczyła zbliżającego się do niej dwunoga. Bez chwili wahania czmychnęła przez klapkę, a to co ujrzała po drugiej stronie sprawiło, że szeroko rozwarła oczy.
Śnieg! Niebo! Tak, wydostała się z niewoli! W końcu jest wolna!
Zaczęła biec przed siebie, w kierunku płotu. Tylko on dzielił ją teraz od wolności! Przeskoczy go i wróci do domu, a wszystko będzie tak jak dawniej.
- Arsi, nie! - krzyknęła nagle Tunia, lecz pręgowan kotka zignorowała ją i nie zatrzymała się.
Jeszcze tylko kilka kroków, kilka susów i...
I walnęła łbem o szybę.
Siła uderzenia aż zwaliła ją z łap, a przed oczami pojawiły się mroczki, a wśród nich kilka jasnych punktów. Czy to gwiazdy?
- Arsi! - krzyknęła Tunia pochylając się nad nią. - Przestań wbiegać w szyby i okna! No ile można, to już drugi raz!
Szepczący Wiatr, wciąż skołowana, pomachała na oślep łapami przed sobą. Jedną z nich natrafiła na przeszkodę - puszysty łepek pieszczoszki.
- Tunia... - powiedziała słabo.
- Tak?
- Czy ja... Mocno krwawię?
- Co? Ale ty nie krwawisz!
Szepczący Wiatr z wielkim trudem wykonała chrapliwy, płytki oddech.
- Pewnie obrażenia wewnętrzne... - mruknęła cichym, słabym głosem. - Czuję jakbym miała dziurę we łbie... Nic nie widzę... Chyba... Chyba umieram. - lekko przechyliła głowę w kierunku kotki. - Tunia, wspominaj mnie dobrze.
- Co...? Chyba faktycznie mocno uderzyłaś o tę szybę...
- Tunia?
- Tak?
- Wiesz, jest coś co może mnie uratować...
- Co takiego?
Szepczący Wiatr zamilkła na chwilę, po czym wzięła głęboki wdech.
- Kurczak. - powiedziała z powagą. - Soczysty, ciepły kurczak.
<Tunia? XD>
xD
OdpowiedzUsuń