Kocur zamarł jeżąc sierść na karku pod naporem surowego wzroku swej córki. Chciała wyjaśnień, ale po co? Sprawa rozstania była wyłącznie ich rzeczą, nie obejmowała dzieci. Borsuczy Goniec westchnął ciężko spoglądając w bok.
- Po co chcesz to wiedzieć?- zapytał spokojnym chodź chłodnym tonem.
- Bo mi na was zależy...na naszej rodzinie...
- Nie ma już rodziny- warknął krótko spoglądając na córkę- jesteście wy, ja i Milcząca Gwiazda. Ta rodzina upadła już dawno temu. Wolałem w końcu zabrać głos i przedstawić swoje stanowisko w tej sprawie, nie lubię kłamać.
Biegnący Strumień posmutniała. Ściągnęła uszy do tyłu siadając ciężko na ziemi. Liderka zasyczała wściekle podchodząc do córki. Czule polizała ją za uchem rzucając oskarżycielskie spojrzenie w stronę zastępcy. Chciała wywrzeć u niego poczucie winy, nic takiego jednak się nie stało. Borsuk dalej twardo stał na ziemi z kamiennym wyrazem pyska.
- Od kiedy...od kiedy to się wszystko zawaliło?- zapytała słabym głosem wojowniczka tuląc się do matki. Milcząca Gwiazda posłała tylko kolejne swoje spojrzenie które mówiło ,,zamknij pysk, nie rujnuj tego jeszcze bardziej" lecz Borsuk je zignorował. Miał gdzieś jej rozkazy jeśli chodziło o relacje w ich ,,rodzinie". Szanował ją i to co mu kazała kiedy chodziło o sprawy klanu, ale nikt nie będzie mu mówił co ma przekazać córce a czego nie.
- Od kiedy? Od momentu w którym twoja siostra, Promienna Łapa umarła na moich łapach...od momentu w którym wszyscy których kochałem odeszli a twoja matka nie zrobiła nic by mnie pocieszyć! Nie było jej przy mnie, przy nas kiedy odchodziło nasze małe szczęście, miała w nosie to co czułem, co czuliśmy. A kiedy ona rodziła swój pierwszy miot? Ciekawe kto był wtedy przy niej, kto je wychował jak własne...
- Przestań!- zasyczała srebrna kotka odrywając się od córki- po prostu prze...
- Ciekawe kto jej w tym wszystkim pomógł, kto ją wspierał?! A co ona zrobiła w zamian? Nic. Kompletnie nic. Miałem dość tego, dosyć życia z kimś to był przy mnie tylko wtedy kiedy było jej źle. Nazywaj mnie jak chcesz Biegnący Strumieniu, ale dla mnie ty i twoja siostra jesteście wszystkim, dałbym się rozszarpać za was. Chciałem abyście były szczęśliwe, dlatego ukrywałem nasze kłótnie, trwałem w tym, ale każdy ma granice. I moje zostały przekroczone.
- Porzuciłeś mnie w momencie dla mnie najgorszym, nie rób z siebie bohatera a ze mnie wyrodniej partnerki bo teraz to ty zawiniłeś najgorzej- warknęła roztrzęsiona liderka, próbowała zachować spokój ale jej wściekłość dominowała. Borsuczy Goniec widział jakim okropnym wzrokiem go mierzyła, wiedział, że jest chętna rozszarpać go na strzępy, chciała go zabić za to co mówił. Biegnący Strumień siedziała w tym samym miejscu wlepiając oczy w swojego ojca, była bliska płaczu, trzęsła się przerażona całą stacją.
- Tak, zostawiłem cię nie bez powodu. Miałem dość bólu i cierpienia, chciałem odciąć się od wszystkiego co mi go sprawiało. Teraz czujesz się jak ja przez całe moje życie, winna, porzucona, osamotniona, rozdarta. Może zrozumiesz przez co przechodziłem- wysyczał tak chłodnym tonem, że niemalże sam się go przestraszył. Nie wiedział jaka dziwna siła zmuszała go do mówienia wszystkiego co dotąd było zamknięte gdzieś na dnie jego serca. Milcząca Gwiazda podeszła blisko mierząc go swoim wściekłym spojrzeniem.
- Jesteś egoistą i hipokrytą.
- Nie większym niż ty.
Po tych słowach Borsuczy Goniec odwrócił się pozostawiając liderkę za sobą. Minął roztrzęsioną córkę, jej widok ścisnął jego serce bardzo mocno. Obawiał się jej reakcji na tą sytuację, dostał to co chciał. Wyszedł z obozu nie zrzucając kamiennej maski, jednak już po chwili jego morkę wykrzywił grymas bólu i rozpaczy. Przeszedł jeszcze kilka kroków po czym padł pod drzewem. Płakał. Najzwyczajniej w świecie zalewał się łzami. To było zbyt dużo, znowu poczuł ból i rozdarcie, uczucia przed którymi tak się chronił. Co gorsza, nie miał dokąd iść. Biegnący Strumień nienawidzi go za to co powiedział, Różane Pole nie powinna mieszać się w te sprawy, jego ,,przyjaciele", Motyle Skrzydło i Lawendowy Płatek, byli też przyjaciółmi Milczącej Gwiazdy którzy trzymali się twardo jej strony. Nie miał nikogo. Każdy kogo kochał zginął. Chciał aby Coco żyła, tęsknił za nią, ona zawsze podpowiadała mu co ma uczynić. Łkał pod drzewem zwijając się w co raz to ciaśniejszy ,,kokon". Pozwolił temu uczuciu beznadziejności się wypełnić. Był najgorszy, zrażał do siebie wszystkich. Powinien umrzeć. Powinien umrzeć. Umrzeć. Nawet nie wie kiedy jego łapy poprowadziły go pod krzak z czerwonymi owocami. Od razu rozpoznał w nich truciznę o której kiedyś opowiadała mu Lawenda. ,,Mogą zabić w jedną chwilę" głos kotki pojawił się w jego głowie niczym echo. ,,I dobrze, koniec będzie szybki" mruknął sam do siebie schylając się do krzaku. Powąchał je dokładnie po czym zamknął oczy.
- Przepraszam was...Kwiecisty Śpiewie, Promienna Łapo, Pustułkowy Dziobie, moje siostry, Mgiełko, Makowe Pole...już zaraz się spotkamy...
Dotknął nosem jednego owocu i wysunął język aby ją zabrać kiedy...
- Nie, błagam!- pisnął jakiś głos z boku. Z krzaków wyszła drobna, srebrzysta kotka trzymająca mysz w zębach. Borsuczy Goniec skoczył na równe łapy przestraszony. Szybko jednak przyjął bojową postawę i wysyczał:
- Co...co ty ro-obisz na naszych terenach!
- Co ja robię? Co ty robisz?! Nikt ci nie mówił, że one są trujące?- zapytała z troską w głosie kotka, po jej zapachu czuć było, że pochodzi z Klanu Burzy- po za tym to tereny niczyje.
- Ja...- Borsuk zawahał się, kim ona była?! Nie mógł jej skojarzyć, wydawało się, że widział już ją na zebraniu, ale więcej nie mógł ustalić- wiem, że są.
- To po co je...chyba nie chciałeś...
- Nawet jeśli to co cię to obchodzi?! Dziękuje za ratunek, znajdę nowy krzak, na swoim terenie- prychnął arogancko odwracając się od niej. Chciał odejść, ale ta znowu go zatrzymała.
- Ale, dlaczego?
- Dlaczego, dlaczego, dlaczego! Bo moje życie to jedno wielkie bagno, bo wszyscy których kochałem zginęli i teraz ja krzywdzę innych bo nie umiem pogodzić się ze śmiercią ważnych mi osób, bo jestem egoistyczną kupą futra która rujnuje życie byłej partnerce bo jest wredną strawą dla wron która patrzy tylko na własny kuper! Może dlatego!- wypalił z jawną wściekłością. Sens jego słów w końcu do niego dotarł. Opadł ciężko na ziemię kuląc się ponownie. Zwinął swój ogon kładąc go na łapach, wpatrzył się w ziemię tępym wzrokiem po czym dodał ostatnie zdanie:
- Bo nie zasługuje na to wszystko co mam.
<< Pręgowane Piórko? Prosz, pocieszaj starego grzesznika>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz